Vader w wielkim mieście.

515 30 12
                                    

Uciekliśmy z Zakopanego. I jedziemy i jedziemy całą noc! Często słyszałam pytania.
- Kiedy dojedziemy?- Sha Dow.
- Kiedy będziemy?- Lux.
- Kiedy wysiądziemy?- Alen.
- Gdzie jest najbliższa toaleta?- Vader. To już mnie zaczeło denerwować.
- Dojedziemy, będziemy i wysiądziemy gdy dotrzemy do celu!- powiedziałam poirytowana. Nigdy nie prowadziłam takiego dziwnego pojazdu i to niesamowity stres.
- A gdzie jest nasz cel?- zapytała Alen. Dobre pytanie. Co było naszym celem? Zobaczyłam że niedługo nastanie świt bo było w pół do czwartej. Więc odpaliłam.
- Najbliższe miasto, gdzie coś zjemy.- powiedziałam co spotkało się z poparciem większości pasażerów. Większości bo Lux miał wątpliwości.
- Ale przecież Vader i Ahso nie wyglądają jak ludzie. Co z nimi zrobimy?- na co Alen się uśmiechneła i powiedziała.
- Spokojnie. Mam coś do pożyczenia Ahsoce.- powiedziała i podała mi swój podmieniacz wyglądu. Kiedyś nabrała mnie i Sha Dow że jest Twi'lekanką a tak naprawdę używała podmieniacza wyglądu żeby zmienić się z człowieka w jedną z najpopularniejszych ras w galaktyce.- dzięki temu dostosujesz się do otoczenia.
Schowałam podmieniacz wyglądu do kieszeni. Na razie wolę być sobą. Znowu odezwała się Bonteri.
- A Vader?
- Wiesz ile ludzi paraduje w stroju Darhta Vadera? Bimbalion!- powiedziałam jak znawczyni zwyczajów ludzi na Ziemi.
- A taka liczba w ogóle istnieje?- pyta mnie Sha.
- A żebyś wiedziała!- wymądżałam się. Jeszcze tak jechaliśmy kilka godzin a o dziesiątej dotarliśmy do jakiegoś miasta. Zobaczyliśmy tabliczkę z napisem

Warszawa

- Jesteśmy!- zawołałam szczęśliwa. Ale zdziwiło mnie to że jak wjechaliśmy do miasta zobaczyliśmy dziewczynę przebrana za... Luminarę? Chwilę potem zobaczyliśmy dwie dziewczyny przebrane za Aaylę i Alen. Dziwne. Bardzo dziwne. Gdy wjechaliśmy głębiej w miasto zobaczyliśmy mnóstwo ludzi przebranych za naszych przyjaciół i wrogów. Mieli sztuczne miecze świetlne i peruki. Sha Dow wlepiała wzrok w rodzinę: ojciec przebrany za Imperatora, matka za Marę a mała dziewczynka za Sha Dow. Zobaczyłam dwie młode dziewczyny przebrane za mnie, Alen wlepiała wzrok w tamte dwie dziewczyny. Vader aż zdjął maskę gdy zobaczył grupę ludzi przebranych za niego w postaci człowieka. Ale potem musiał błyskawicznie ją założyć bo zaczął się dusić. Lux z rozmażeniem patrzył na chłopaka i dziewczynę przebranych za niego i Steelę, całujących się. Gdy ich zobaczyłam rozkazałam słabym umysłom aby dziewczyna przebrana za Gererrę rzuciła faceta z którym się całowała. Natychmiast wykonała mój rozkaz. Uśmiechnełam się pod nosem. Na budynkach widniał napis.

Święto Star Wars.

Popatrzyliśmy na siebie. Star Wars? Z kąd oni o nas wiedzą? Nagle zatrzymał nas jakiś mężczyzna (przebrany za Obi Wana) i powiedział.
- Genialne kostiumy! Jak prawdziwe!- następnie poszedł. Znaleźliśmy miejsce do zaparkowania i tam zostawiliśmy naszą maszynę. Poszliśmy do najbliższej kawiarni i usiedliśmy przy pięcio osobowym stole. Podszedł do nas kelner z pięcioma książkami i nam je podał.
- Do czego to jest?- zapytała Sha Dow. Kelner popatrzył na nas jak na idiotów którzy w prawdzie umieją mówić ale urodzili się wczoraj.
- Tu są nasze propozycje na to co możecie zamówić.- powiedział kelner. Dopiero teraz zauważyliśmy że był lrzebrany za droida bojowego. Zajrzeliśmy do książek. Znaleźliśmy tam dziwne terminy. Na przykład kawa, albo wino. Soki były z owoców o których nigdy nie słyszeliśmy. Na przykład jabłko, brzoskwinia, pomarańcz. No błagam was! Pomarańcz to kolor, nie? Nagle Lux jednym gwałtonym ruchem zebrał nasze książki podał je kelnerowi mówiąc.
- Te, kawiarniowy! Zabieraj te swoje trucizny i przynieś nam coś jadalnego! I to w trymigi!! JUŻ!!!!!- zaskoczony nagłym atakiem, kelner poszedł nam coś przynieść. W tym czasie do lokalu weszło stado dziewczyn w wieku dwadzieściadziewięć lat szacując po ich wyglądzie. Jedna przebrana za Padme, druga za księżniczkę Leię, trzecia za mnie, a czwarta za Bariss. Roześmiane, rozwrzeszczane weszły do kawiarni. Gdy zobaczyły mojego mistrza krzykneły z zachwytu i podbiegły do niego.
- Ach! Ten kostium jest genialny! Z kąd go masz?- zapytała dziewczyna przebrana za Bariss.
- Wygląda jak prawdziwy!- dziewczyna przebrana za Leię zaniemówiła. W końcu cała czwórka otoczyła go. Gdyby zobaczyła to Padme, to w powietrzu czuć by było zapach rozwodu... Cyknełam zdjęcie moim aparatem. Trzecie zdjęcie z wakacji. Zobaczyłam że kopia mnie zaczyna podrywać Rycerzyka.
- Hej, znam fajne miejsce w którym moglibyśmy pobyć tylko we dwoje.- powiedziła. Zrobiło mi się mdło. Nie wytrzymam! Nikt nie będzie podrywać mojego mistrza! Wstałam i podeszłam do mojej kopii.
- Ej ty! Laska! Odwal się od mojego mistrza. I ściągaj ten ciuch bo jestem tylko jedna! Mam już całe czterdzieści lat doświadczenia! Więc zjeżdżaj!- dziewczyna spojrzała na mnie i powiedziała.
- Fuj! Jaka stara! Ani ja ani żadna z moich psiapsiół nie zadaje się z takimi jak ty! Idziemy!- powiedziała i wszystkie dziewczyny poszły w jej ślad. Słowa tej dziewczyny mnie jednak dotkneły.
- Hej. Mistrzu. Czy ja jestem stara?- zapytałam się. Anakin spojrzał na mnie zrobił zdziwioną minę i powiedział.
- Ty? Stara! Z kąd! Wyglądasz świetnie! Takie laski zawsze mówią o wszystkich starszych osób że są do kitu. A ty w żadnym wypadku nie jesteś stara! Nie przejmuj się!- powiedział Skywalker. Lubię go. Nawet bardzo. Zawsze mnie pociesza i mówi szczerze. Wyedy pokawił się kelner ze szklankami napełnionymi świecącą, żółtą cieczą. Przypominała truciznę. Kidy kelner odszedł jeszcze z wątpliwościami wypiliśmy sok. I... Był taki pyszny!!
- Ekstra!- oceniła Alen.
- Świetne!- stwierdził Lux.
- Niebiańskie!- powiedział Vader.
- Chcę więcej!- zachwyciłam się.
- Z czego to jest zrobione?!- zapytała Sha. Kawiarniowy znowu popatrzył na nas jak na idiotów. Ale odpowiedział.
- Jest to sok jabłkowy.- powiedział trochę pogubiony.
- WIĘCEJ!!!!- wykrzykneliśmy. Kelner przyniósł nam kolejne szklanki napełnione sokiem. Wypiliśmy błyskawicznie i prosiliśmy o więcej. I więcej i więcej. Wypiliśmy osiemnaście szklanek na każdego. Popijaliśmy ostatnią kroplę tego napoju gdy przyszedł nasz kelnerek i podał nam jakiś kawałek papieru. Zwrócił naszą uwagę napis

Suma całkowita- 156,99 zł.

My mieliśmy tyle zapłacić! Nie mieliśmy ani grosza! Kelner stał przed naszym stolikiem i wyciągał ręke. Chcieli kasy. Próbowałam wyjaśnić.
- Ale... My nie mamy pieniędzy.- wyjąkałam.
- Nie wyjdziecie z tąd jak nie zapłacicie.- kelner pokiwał głową. Wtedy Alen postanowiła użyć mocy i powiedziała.
- Już zapłaciliśmy.- powiedziała licząc że chłopak ma słaby umysł. Ale nic z tego. Nasz przyjaciel nie miał słabego umysłu. Nie wiedzieliśmy co zrobić. Gdy nagle Sha wpadła na pomysł. Przysłała nam za pomocą mocy wiadomość.

Dziewczyny! Użyjmy naszej mocy aby go uśpić! Ahsoka ma moc ognia, Alen moc wody a ja powietrza. Gdy wszystko razem złożymy, możemy do uspić.

Uznałyśmy że pomysł jest genialny i zaczełyśmy czarować naszego kolegę. Może na Ziemi nie możemy rozkazywać naszym żywiołom ale możemy nimi usypiać ludzi.
- A nie chciałbyś dostać jako zapłatę skarby natury?- powiedziałam.
- Jakie skarby natury?- Kelner nadal był nie uśpiony. Ale byłyśmy cierpliwie.
- Mogę pokazać ci skarby świata morskiego.- powiedziała Alen. Przed kelnerem pojawiła się wizja błękitnego oceanu i najbardziej niesamowitych istot. Zaczął już zasypiać.
- A ja mogę pokazać ci to co najpiękniejsze w powietrzu.- Sha Dow wyczarowała przed chłopakiem powietrze zamieniające się w zielone bursztyny. Mężczyzna już prawie zasypiał.
- I ja mogę powiedzieć jak ważny, potężny i odważny jest ogień.- powiedziałam czarując przed nim jaką wartość ma ogień. Zakręciło mu się w głowie i się rozmarzył. Został tylko jeden etap. Uśpić go.
- ŚPIJ!!!- krzyknełyśmy wszystkie razem. Nasz kelnerek padł na podłogę. Spał. Słyszeliśmy jego chrapanie.
- Doskonała robota dziewczyny!- pochwalił Lux.
- Nie ma to jak być Jedi!- powiedziałam.- A teraz, pryskajmy z tąd za nim sie obudzą.
Wyszliśmy z lokalu. Musieliśmy się skierować do najbliższego hotelu. Pierwszy lepszy. Weszliśmy do budynku. Już mieliśmy brać rezerwację gdy Vader krzyknął w języku Huttańskim żeby nikt nas niezrozumiał.
- Patrzcie!- wzkazał na telewizor. Była tam audycja na temat samochodu który skradliśmy zeszłej nocy! Reprterka mówiła że policja szuka sprawców kradzieży w Warszawie. Wyskoczyliśmy jak oparzeni z hotelu. Zobaczyliśmy policję która otaczała nasz samochód.
- To ten szefie?- zapytał jeden z nich.
- Tak, to ten bez wątpienia.- powiedział ten ich szef.
- Ooo... Będą kłopoty...- mruknełam do reszty w języku Huttańskim. Nie lubię tego języka. Jestem togrutanką a nie Huttem! No ale teraz musiałam go używać.
- Powoli wycofujemy się z ulicy...- powiedział Vader w języku Huttów. Zaczeliśmy powoli się cofać i gdy byliśmy już o krok od ucieczki to wtedy przybiegła do nas grupa dzieci która chyba się domyśliła że jesteśmy prawdziwymi osobami. Część przybiegła do mnie, część do Alen i część do Sha Dow.
- Ojej! Ty jesteś najprawdziwsza Ahsoka Tano!- krzyczała dziewczynka która właziła mi na nogę.
- Zawsze uwielbiałam Alen Securę siostrę Aayli! Ona była niesamowita! Potrafiła czytać w myślach!- krzyczała inna dziewczynka która przyczepiła się do Alen.
- Jak ty stajesz się niewidzialna!- do Sha Dow przyczepił się chłopiec. Nagle jeden z bachorów wyjął z mojej kieszeni klucz do auta! Policja zwróciła na nas uwagę.
- Łapać ich! To ci złodzieje!- krzyknął szef policji. No to pięknie! Zaczeliśmy uciekać a policja nas gonić. Nie mogliśmy ich zabić bo nie jesteśmy mordercami. Na szczęście nikt tego nie widział bo podczas świąt Star Wars ludzie nie potrafią patrzeć na to co dzieje się wokół nich. Ale został nam jeszcze problem policji. Uciekaliśmy aż się kurzyło. Wtedy Alen się zatrzymała i zaczeła czytać w myślach policjantom. I wyczyściła im pamięć! Zostaliśmy uratowani. Spokojnie wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy dalej. Jechaliśmy i jechaliśmy gdy zobaczyliśmy... Lotnisko. Postanowiliśmy polecieć do domu. Poszliśmy zająć miejsca. Szukając nazwy jakiej kolwiek planety z naszego układu nic nie znaleźliśmy. Nagle zobaczyłam samolot który leciał do Chin. Skojarzyłam to z nazwą planety nie daleko Courusant- Czin.
- Hej! Patrzcie! Ten samolot leci na Czin! Zamawiamy miejsca!- wsiedliśmy do samolotu i odlecieliśmy. Cieszyłam się że lecę do domu.

Hej! Ahsoka pomyślała że państwo Chiny to planeta obok Courusant! No to nasi bohaterowie będą zdziwieni jak dotrą do Chin! A! Właśnie! Dydykacja! Rozdział dedykowany Flying_Ewok . Mam nadzieje że rozdział sie podoba. Piszcie w komentarzach i dawajcie vote! No to do next!

Star Wars- Najlepsze wakacjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz