(Nie) udana ucieczka.

348 16 2
                                    

Pakowaliśmy nasze bagarze. Wyjeżdżamy z Chin. Nareszcie! Może nie powrócimy na Courusant ale będziemy na innym lądzie. Nie wiedzieliśmy jak wygląda helikopter ale byliśmy pewni że łatwo go rozpoznamy. Ale nie wiedzieliśmy co się zaraz stanie. Ja, Alen i Sha Dow poszliśmy na ulicę na której stał nasz helikopter. A właściwie były tam dwa helikoptery. Jeden był w kolorze czerwonym, drugi w czarnym. Nasz to był ten czerwony. Wsiedliśmy do środka helikoptera i czekaliśmy na resztę. Ale jakoś długo chłopców nie było.
- Gdzie oni są?!- Sha Dow straciła cierpliwość.
- Pewnie zobaczyli stoisko z watą cukrową i chcieli jej spróbować.- myślała Alen.
- Poczekajmy jeszcze trochę. Jestem pewna że w końcu się znajdą.- uspokajałam.- Darht Vader jest dokładny. Na pewno trafi.
- Ymhm... Wczoraj paradował z różową, zwiewną, letnią spudniczką. Wyglądał baaaardzo poważnie- kpiła sobie Dow.
- Ja wiem że za chwilę się zjawią.- nadal miałam nadzieję. Siedziałyśmy tam jeszcze dobre półtorej godziny. Zaczełam mieć wątpliwości.
- Dziwne, nadal ich niema?- zdziwiła się Secura.
- Wyjdę na zewnątrz zobaczyć czy idą.- powiedziałam. Wychyliłam się z helikoptera. Rozejrzałam się i wytęrzyłam wzrok. Nigdzie ich nie było. Nagle coś przykuło moją uwagę. I nie był to chińczyk który publicznie robiłz siebie durnia. Był to... Brak helikoptera w kolorze czarnym!!! Przeraziłam się. Chłopcy pomylili pojazd!! Wpadłam jak torpeda do środka i zasiadłam nad sterami. Nigdy nie latałam tym czymś no ale.
- Co się dzieje?- zapytała Alen widząc jak błyskawicznie startuje.
- Lux i Anakin pomylili helikoptery. Musimy lecieć za nimi!- krzyknełam startując.- Sha Dow! Uruchom system namierzający!
Wydałam rozkaz.
- Już się robi Generale!- Aha Dow zasiadła do sterów obok mnie. Uniosłyśmy się w górę i poleciałyśmy na przód.
- Widać coś na sonarze?- zapytałam.
- Nic a nic. Jeżeli siedziałyśmy tam półtorej godziny to oni mogą być już daleko, daleko z tąd.- stwierdziła Sha.
- Nie podoba mi się ta cisza.- powiedziałam.- musimy ich szybko do gonić. Alen! Prędkość na całego! Na full! I to już!
- No niewiem. Przy takiej prędkości. Możemy wpaść na ptaka albo samolot.- mrukneła Alen.
- To jest rozkaz!- odpowiedziałam. Alen bez słowa zwiększyła prędkość. Zaczełyśmy niesamowicie szybko lecieć. Lecz nadal nie było nic widać na sonarach. Nagle Sha Dow powiedziała.
- Hej! Radar coś wykrył. To zmierza w naszą stronę.- uśmiechnełam się pod nosem.
- To pewnie nasi. Alen! Zmniejszyć prędkość! Sha Dow! Uważnie nasłuchuj! - wydawałam kolejne rozkazy.
- Tak jest!- zawołały jednocześnie. Wykonały rozkazy. Byliśmy coraz bliżej obiektu. I bliżej i bliżej i w końcu był kilometr przed nami. Już się zbliżałyśmy gdy Sha zawołała.
- Dziwne... Obiekt zmierzający w naszą stronę jest o wiele większy niż helikopter.- stwierdziła córka imperatora. Alen spojrzała na radar.
- Faktycznie! O wiele, wiele większy!- spojrzałam na przód. W mgle coś zobaczyłam. Zobaczyłam... Samolot przelatujący tuż przed nami. Był gigantyczny. I leciał prosto na nas! Zaczełyśmy krzyczeć i drzeć się. A ja próbowałam zmienić kurs naszego lotu.
- Zapnijcie pasy! Będzie ostra jazda!- krzyczę. Zakręciłam ostro w bok aż latający pojazd zaczął się kręcić. Udało się. Uniknełyśmy zderzenia z samolotem.
- Ufff... - Odetchnełyśmy z ulgą. Byłyśmy o krok od zderzenia. Nagle Sha Dow znowu coś wykryła.
- Znowu coś leci ale przed nami!- wykrzykneła.
- Prosze dane obiektu! Nie chcemy kolejnego zderzenia.- powiedziałam. Alen zaczeła sprawdzać dane.
- Tym razem jest to napewno helikopter. Widać dokładnie.- mówi.
- A więc, cała na przód! Prędkość na full!- znowu popędziłyśmy. Lecimy i lecimy za obiektem. Nagle jego sygnał się urwał.
- Hej. Pojazd znikną z radaru.- popatrzyłyśmy na sonar.
- Gdzie jesteśmy?- zapytałam. Alen rozłorzyła mapę.
- Jesteśmy nad wyspą o nazwie ,,Hawaje".- powiedziała.
- Dziękuje za informacje, Generale Securo.- powiedziałam. Dziewczyna się zdziwiła. Zazwyczaj nie nazywałam jej generałem. Niech się przyzwyczai.
- Khem, khem.- chrząkneła Sha, dając nam do zrozumienia że coś chce powiedzieć.- chcę was poinformować, że musimy lądować bo kończy nam się benzyna.
- Szlag!- przeklnełam.- no jak trzeba to trzeba. Rozpocząć manewr lądowania!
Zaczełyśmy lądować. A wylądowałyśmy w samym środku lasu. Nagle zobaczyłam... Rozbity czarny helikopter!- Patrzcie! To dlatego helikopter znikną z radaru. Mistrzu!
Zaczełam łkać. Myślałam że Vader i Lux się rozbili i zgineli. Vader zastępował mi ojca. A Lux... Był zdrajcą więc aż tak mi go nie szkoda. Wylądowałyśmy i zaczełyśmy szukać ciał chłopców. Ale nie mogliśmy ich znaleźć. Popłakałam się. Nagle poczułam czyjeś zimne, metalowe ręce na karku. Obruciłam się. Za mną stali Vader i Lux!!! Cali i zdrowi!!
- Wy... Wy... Wy żyjecie?! Tttaaaakkkk!!!!!!- rzuciłam się mojemu mistrzowi na szyję. Strasznie się cieszyłam.

Heyyyyyyaaaaa!!!!! To znowu ja!! Chcę powiedzieć że w wymyśleniu rozdziału pomogła mi moja kochana przyjaciółka Alen Secura. Ten rozdział jej też dedykuję. Dzięki!! Chciciaż pierwsza wersja była trochę inna bo Alen, Sha i Ahsoka mialy wsiaść to helikoptera a chłopcy mieli pomylić helikopterbz łódką ale Chiny są w środku lądu. No to do next!

Star Wars- Najlepsze wakacjeWhere stories live. Discover now