Rozdział 2. Listy do mamy.

535 37 0
                                    

- 96? - wyszeptałam- Ale...

Czułam, że broda zaczyna mi drżeć, nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Opadłam na kolana i usiadłam na brudnej podłodze. Zaczęłam płakać. Pierwsze kilka słonych łez zamieniło się w prawdziwy potok, dostałam histerii, zaczęłam coraz szybciej oddychać, aż w końcu nie mogłam złapać powietrza.

- Jaki kurwa 96?- Wydarłam się wściekła. 

Wstałam i z całej siły uderzyłam pięścią i wierzę z pudeł koło mnie. Wierza zachwiała się i runęła na podłogę, a wraz z nią ustawione na samym szczycie słoiki. Nie odchodziło mnie to jednak. Nic mnie nie obchodziło. pobiegłam do swojego pokoju nadal w rekach zaciskając album ze zdjęciami.

Położyłam sie na łóżku, album schowałam pod poduszkę i leżałam. Złość mi już przeszła, ale nadal nie mogłam przestać płakać. Leżałam cicho i spokojnie, bez ruchu. Łza za łzą spływała mi z oczu i zaznaczała mokry ślad przez nos, pliczki, usta, brodę, tworząc małą, mokrą plamkę na poduszce.

Nagle usłyszałam, ze ktoś otwiera drzwi mojego pokoju. Usiadłam więc i zaczęłam ocierać łzy. Do pokoju weszła mama. Modliłam się w myślach, by o nic nie pytała. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, otworzyła usta by o coś zapytać, ale widząc mój sztuczny uśmiech zrezygnowała. Za to ją kochałam, zawsze wiedziała kiedy powinna coś powiedzieć, a kiedy udać, ze nic nie zauważyła.

- Daj mi proszę klucze. Muszę pójść do garażu. Przyniosłaś słoiki?

- Yyy, tak - skłamałam niepewnie. Było ich sporo, wiec nie miałam jak zamknąć drzwi. Klucze zostały w zamku. Zaraz przyniosę.

Wstałam z łóżka i postanowiłam wrócić do piwnicy, przynieść kilka słoików, listy i resztę albumów.

Drzwi od piwnicy były otwarte na oścież, a na podłodze znajdowało się kilka pudełek i szkło z popękanych słoików. Musiałam to szybko posprzątać. Na szczęście kartony były szczelnie zamknięte, więc ich zawartość nie wypadła, i nie sprawiła zbyt dużego bałaganu. Pozbierałam odłamki szkła i wyszłam z piwnicy trzymając w rekach stos listów, jeden album i jeden ocalały słoik. 

W domu oddałam klucze mamie i zamknęłam się w pokoju. Poukładałam listy według daty i postanowiłam przeczytać kilka z nich.

20.02.1996

Kochanie

Jak się czujesz? Mam nadzieję, że dobrze. Niedługo się zobaczymy. Co prawda, przepustkę masz tylko na dwa tygodnie, ale to wystarczy. W sobotę odbędzie się ślub mojej siostry. I wiesz co? Jesteśmy zaproszeni. Możemy iść. Nie martw się, dopilnuję aby nikt Cię nie częstował alkoholem. Dasz radę. Jesteś już na odwyku długi czas. Ponad 5 miesięcy bez narkotyków i alkoholu. Jesteś silna. A teraz jeszcze jesteś w ciąży i to zaszkodziłoby dziecku. 

Właśnie. Dziecku. Będę ojcem. Nawet nie wiesz jakie to uczucie. Chciałbym wiedzieć, czy to dziewczynka, czy chłopiec. Ty jednak wolisz poczekać do porodu, aby to była niespodzianka. I wiesz co? To będzie najwspanialsza niespodzianka, jaka kiedykolwiek mogłaby mnie spotkać.

Całuję, na zawsze Twój

Adrian"


Związani~ JdabrowskyWhere stories live. Discover now