Rozdział 6. Zycie bez kebaba.

460 34 2
                                    

Spojrzałam na zegarek. Była za piętnaście osiemnasta. Do fontanny miałam zaledwie pięć minut drogi, więc pozostało mi około dziesięciu minut. Mistrz matematyki. Szkoda,ze nie w szkole. Spojrzałm jeszcze raz na zegarek. Za czternaście. Miałam ochotę już wyjść z domu, nie chciałam jednak wyjśc na idiotkę i pokazywać, jak mi na tym spotkaniu zależy...Jak by to było możliwe. Nie wyjść na kogoś, kim się jest. No ale bywa. 

Czas na tarczy zegara nadal wlókł się niemiłosiernie, wskazując za dziesięć szóstą. Nie miałam już ochoty stać bezczynnie, więc wyszłam z domu. Szłam w miarę szybko. Zastanawiałam się jak się zachowywać, aby go do siebie nie zniechęcić. Stanęłam w rogu placu, w którego centralnej częci znajdowała się fontanna. Jasiek już na mnie czekał. Podeszłam do niego od tyłu, stanęłam na palcach i zakryłam mu rękami oczy. 

- Zgadnij kto to?

- Firanka?- Zapytał ze śmiechem.

- Nie- skłamałam- Diana.

- To jak, jesteś głodna?

Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że nic dzisiaj nie jadłam, oprócz śniadania przed szkołą. Jak na potwierdzenie tego faktu, poczułam jak zaburczało mi w brzuchu. Nie miałam jednak przy sobie pieniędzy, by kupić sobie coś do jedzenia.

- Czyli pokazać ci kebab?- Zapytałam wymijająco.

- Kebab, jasne.  Chcesz jechać na mojej fiszce?- zaproponował i wyciągnął ją w moim kierunku.

Uśmiechnęłam się niepewnie.

- Nigdy nie jeździłam na fiszce. - Spuściłam wzrok i przyjrzałam się swoim butom.

- Musisz się nauczyć. Na razie przejdziemy się do kebaba. 

Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Jasiek opowiadał mi swoje historie z dzieciństwa i nieśmieszne kawały, które miały w sobie tyle uroku, że nie potrafiłam powstrzymać wielkiego uśmiechu, który ciągle próbował wylać mi się na twarz.

- Jesteśmy na miejscu. 

Jasiek otworzył drzwi i poczekał aż wejdę pierwsza do środka, a następnie wszedł za mną. Zajęliśmy miejsce przy dwuosobowym stoliku. Podeszła do nas kelnerka z wystudiowanym uśmiechem na twarzy, którego nie można było dostrzec w już zmęczonych oczach.

- Czy mogłabym zapisać państwa zamówienie? - wyrecytowała

- Tak- Jasiek spojrzał na nią- Ja poproszę duży kebab pita i wołowiną i mieszanym sosem, A Diana...

Spojrzał na mnie wyczekująco.

- Ja dziękuję.

Kelnerka kiwnęła głową i zniknęła za ladą.

- Nie jesteś głodna? Czego nic nie chcesz? Nie wzięłaś torebki. Nie masz pieniędzy? Zapłaciłbym za ciebie albo ci pożyczył. Co to jest dziesięć złotych. Nie ma problemu. Poprosić jeszcze kelnera? Woli bułkę czy naleśnik? 

- Boże jak ty dużo mówisz. Nie nie jestem głodna.- Przerwało mi głośne burczenie brzucha. Aha. Kłamstwo.- Naprawdę.

- Przecież słyszałem jak Ci burczy w brzuchu.

- Dobra. Jestem. Trochę. Znaczy no... Ale nie będę jeść. Nie jadam niezdrowych rzeczy. 

- Co? Czemu? Odchudzasz się?- To pytanie zabrzmiało jak oskarżenie.- Nie jesteś gruba. Nie wygłupiaj się.

- Nie. Po prostu... Mam bardzo delikatny żołądek i nie toleruję takiego jedzenia. Nie jadam nic smażonego, ciężkostrawnego, słodyczy, pieczywa...

- Zero pizzy? Kebaba? Kebaba? Pizzy? Chleba? Kebaba? Maka? KFC?

- Zero.- Oznajmiłam twardo.

- Współczuję. Mój tata ma tak samo.

- Tak? Rozumiem. Ale wiesz, ja tego praktycznie nie jem, więc nie jestem przyzwyczajona. Kilka miesięcy temu spróbowałam gryza kebaba od koleżanki i od razu wyplułam. Nie smakował mi. To dla mnie jest dziwne, jeść takie rzeczy.

- To może zamówię ci sałatkę i coś do picia.

- No dobra, ale ci oddam, nie chcę abyś marnował hajs z jutuba.





Związani~ JdabrowskyWhere stories live. Discover now