Nowy wychowawca

30.3K 1.6K 480
                                    

-Eren, pierdoło, wstawaj wreszcie! - krzyknął Jean tuż obok mojego ucha.
-Żryj siano - burknąłem i zwlokłem się z łóżka. Oczywiście zapomniałem, że śpię na górnym, więc znowu spadłem.
-Chłopaki, macie prawie 18 lat, a zachowujecie się jak 5-latki - Armin i Marco przyglądali się nam ze współczuciem. Mieszkam w szkole z internatem, w koedukacyjnym akademiku. Masza klasa zajmuje całe piętro (nasz wychowawca też tu mieszka) [taki mam zamysł, proszę się nie czepiać], wszyscy w czteroosobowych pokojach. To trzeci rok liceum i mamy nowego wychowawcę, bo ten poprzedni miał nas dosyć. Nikt go jeszcze nie widział, bo nie było go na wczorajszym rozpoczęciu. Kiedy po dwóch bójkach wreszcie się ubraliśmy w mundurki i poszliśmy na lekcje. W sali, zamiast nowego wychowawcy stała profesor Zoe, nauczycielka biologii.
-Dobra, skoro jesteście już w komplecie, chcę powiedzieć, że wasz wychowawca jest nauczycielem francuskiego. Powinien zaraz przyjść... To może w tym czasie ktoś opowie mi, jak mu minęły wakacje?
Cisza. Kobieto jesteśmy prawie dorośli, nie traktuj nas jak 5-latków! Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wszedł jakiś niski facet.
-Dobra czterooka, wypad - powiedział głębokim głosem. Niski, baldy, czrnowłosy, wzrokiem mógłby zabijać. Podszedł do biórka i otworzył dziennik - Jestem Levi Ackermann, wasz nowy wychowawca. Nie musicie mnie lubić, a ja nie muszę lubić was. Ale mamy się nawzajem szanować. To jeden z punktów naszego kontraktu.
-Na czym polega ten kontrakt, panie profesorze? - zapytał Armin.
-Nazywam tak zasady panujące między mną, a moimi uczniami - usiadł przy biórku - Drugą zasadą jest to, że nie toleruję donosicielstwa i podlizywania się. Zasada trzecia: w mojej klasie nikt nikomu nie dokucza i nikogo nie dręczy. Tyczy się to chłopaków, którzy rano darli się w pokoju i, sądząc po odgłosach, pobili się co najmniej trzy razy - od razu wiedziałem, że chodzi o mój pokój, bo mieszkamy najbliżej pokoju nauczyciela -A teraz coś przyjemniejszego. Przedstawicie się. Zaczynamy od ostatniej ławki od okna.
-Nazy... - zacząłem, ale kurdupel mi przerwał.
-Wstań i mów głośno.
-Nazywam Eren Jeager. Bardzo lubię grać w koszykówkę i słuchać muzyki.
-A teraz niech wstanie chłopak, któremu kazałeś rano żreć siano. -To on zaczął! - zacząłem się odruchowo bronić.
-Wiem. Ale proszę, żeby wstał - Jean podniósł się niepewnie.
-Teraz podajcie sobie ręce i żeby się to więcej nie powtórzyło - koński ryj podszedł do mnie i uścisnął mi rękę. Reszta lekcji upłynęła normalnie. Wieczorem Levi przyszedł do naszego pokoju.
-Eren, chodź ze mną na chwilę - niepewnie wyszedłem za nim do jego pokoju - Jako twój wychowawca zostałem poinformowany o twojej sytuacji.
-Nie musi się pan nade mną litować w związku z tym, czy coś. Jestem w pełni sprawny umysłowo i psychicznie.
-Nie przeczę. Chciałem ci tylko zaproponować pewien układ. Wiem, że to ostatni rok, ale macie tutaj wolne weekendy. Nie mogłeś wychodzić, bo wyjeżdża się tylko do rodziców.
-No.
-Mógłbym cię w takie weekendy zabierać do siebie. Mógłbyś wtedy wyjść za te mury i poszaleć w mieście. Co ty na to?
-Gdzie jest haczyk? - zapytałem niepewnie.
-Masz się dobrze uczyć. Wybierz jakiś przedmiot, z którego jesteś najlepszy i staraj się dostawać z niego same piątki. Takim językiem ma być też francuski. Z reszty mogą być czwórki.
-Dobrze - uspokoiłem się, bo tak mniej więcej wyglądały moje oceny.
-Możesz już iść - wstał i poczochrał mi włosy. Jak mu się tak dłużej to był bardzo przystojny. Jego oczy miały piękny odcień szarości... Jezus Maria, Eren, o czym ty myślisz!? On jest twoim nauczycielem! Wyszedłem szybko z pokoju i położyłem się spać. Może do jutra mi przejdzie.

||||||||||||||||||||||||||||
Nie jest to pierwsze moje opowiadanie o takiej tematyce, ale nie jestem do końca pewna, czy piszę je dobrze. Błagam, nie bijcie za to ;-;
Mayo-kun

Szkoła [Ereri]Where stories live. Discover now