#5

1.1K 47 5
                                    

#Roxana

Minął prawie miesiąc od imprezy u Piotrka. Normalnie kolejna byłaby tydzień później, ale ktoś rozbił okno w salonie  i rodzice dali mu szlaban.

Od tamtego wieczoru spotykam się z Sebastianem. Nie jesteśmy jedną z tych par co od razu się chwalą, że są razem. Im bliżej go poznaje tym, więcej myślę o tym ile on przeszedł. Może jestem egoistką,  ale gdyby nie to pewnie nigdy bym go nie poznała.

Jak codziennie wieczorem umówiliśmy się na spotkanie. Była sobota, więc mogłam pobyć z nim dłużej.

Ubrałam szorty i top. Była połowa czerwca, więc pogoda mi na to pozwalała.

Jakieś piętnaście minut po dwudziestej siedzieliśmy w naszym miejscu koło jeziorka. Było jeszcze jasno, więc też dość tłoczno.

Położyliśmy się na kocu. Wiedział już, że nie lubię leżeć na ziemi więc byłam wtulona w jego bok. Odpowiadało mi to.

-O czym myślisz?- spytał  wyrywajac mnie z świata wyobraźni.

-Ja... em... o tym, że już niedługo koniec roku szkolnego- skłamałam. Poznał mnie już na tyle żeby wiedzieć kiedy kłamie. Tak jak teraz. Spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.

-Nie okłamuj mnie, proszę Roxi.

- Myślę o tym.... Czym ja sobie na Ciebie zasłużyłam? - powiedziałam czerwieniąc się.

-Ty na mnie? Skarbie, chyba czym ja na Ciebie zaslużyłem. Pomyśl chwilkę.... Jaka dziewczyna chciałaby się związać z chłopakiem po takich przejściach? Jesteś wyjątkowa co pewnie już ci mówiłem - powiedział przeciągając mnie do siebie. Nie protestowałam. Dobrze się czułam w jego ramionach Tak... bezpiecznie.

-Tylko wyjątkowi ludzie zauważają wyjątkowość innych.- powiedziałam. Spojrzał mi głęboko w oczy i lekko pocałował.

Leżeliśmy tak dwie - trzy godziny.  Rozmawiając, śmiejąc się .... całując. Czułam jak  bardzo mu na mnie zależy. Wiedziałam, że się zakochałam. Czułam się potrzebna.  Tego mi już od dawna brakowało.

Było około 23.30 gdy odwiózł mnie do domu. Sylwia była u koleżanki , a rodzice już spali. Poczułam uklucie w sercu. Nikt nie czekał.

-Muszę Ci coś powiedzieć -powiedziałam smutno.- w poniedziałek wyjeżdżam na cały tydzień. Ciotka wróciła z Anglii, a że to siostra mojej mamy musimy pojechać tam i jej pomóc. -dodałam ciszej.

-Ej ej ej! Kotek !- powiedział - to nic. Damy sobie radę przez tydzień . Będę tęsknił to jasne, ale będę wiernie czekał. Obiecuję . -powiedział całując mnie w czoło. -Ja....kocham Cię- wyszeptał.

Gdy to powiedział poczułam coś tak dziwnego. Taką radość i ciepło. Ktoś mnie kochał. Poczułam nagłą potrzebe bliskości. Przytuliłam go mocno. Byliśmy tak blisko... Czułam bicie jego serca. Odsunął się , ale wciąż mnie przytulał.

-Ja Ciebie też- powiedziałam i pocałowałam go. Był zaskoczony, ale odwzajemnił pocałunek.

- Roxana? -spytał gdy staliśmy już tylko przytuleni.

- Tak?

- Ja... Nie chce Cię stracić. Raz już straciłem kogoś mi bliskiego,a właściwie nawet dwie osoby na raz. Nie chce znowu cierpieć.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Myślał, że  go zdradzę? Kocham go! Jak mogłabym to zrobić?

- Sebastian, kocham Cię. Chce być z tobą. Ja Cię nie skrzywdze.

-Ja Ciebie tez- kochasz czy nie skrzywdzisz ? Pomyślałam.

Pół godziny staliśmy okazując sobie uczucia. Byłam pewna,że nie ma nikogo kto by to widział.

-Mówiłaś , że to tylko kolega. Nie wyglądało to tak jak staliście przed domem.- usłyszałam głos mamy dochodzący z salonu gdy tylko weszkam. Nigdy nie miałam z nią ani tatą dobrego kontaktu. Oni tak jakby mną gardzili.

- To moja sprawa kim on dla mnie jest. - powiedziałam ostro.

- To nie chłopak dla.Ciebie !- powiedziała stanowczo.

-A niby czemu?!- krzyknęłam. - co on takiego zrobił?

-Nic, jeszcze. To jeden z tych, którzy jak zaliczą panienke zostawiają ją! Nie chce żebyś latała z brzuchem mając 16 lat!!!

-Mamo nie znasz go!- krzyczałam . Nie zna go a ocenia!? Nie!

Zostawiłam ją na dole. Co ona kurwa sobie myśli ?! Nie jestem łatwa! Powiedział, że mnie kocha. Coś dla niego znaczę! Nie zabiorze mi tego!
Postanowiłam, że przez cały wyjazd nie odezwę się do niej.

#Sebastian

Jest środa. Dopiero środa!! Nie widziałem jej kilka dni,a tak cholernie za nią tęsknię. Gdy straciłem Julie myślałem, że nigdy więcej  na nikim mi tak nie będzie zależało. I nagle... pojawiła się Roxana. Wysoka, piękna i zarazem skromna.  Ma ciemne włosy, które pachną kwiatami. Nie wiem jakimi, ale kocham ten zapach.

Rano obudziłem się smutny. Chciałem żeby już był piątek. Właśnie wtedy wraca Roxana. Mam tylko ją.

Żeby zabić czas postanowiłem iść na zakupy. Nie lubiłem tego, ale chciałem kupić jej coś . Żeby o mnie pamiętała nawet jeśli będziemy od siebie gdzieś daleko tak jak teraz.

Odwiedziłem już  trzy sklepy, ale nie znalazłem nic odpowiedniego. Ona zasluguje na coś wyjątkowego. Gdy byłem  w czwartym, czyli u jubilera, znalazłem idealny. Była to srebna bransoletka. Delikatna, a taka dziewczęca. IDEALNA!

Podeszłem do gabloty, w której się znajdowała. Zobaczyłem na cene: 35 złoty. Nie dość,że w jej stylu to i w dobrej cenie.

-Dzień dobry, mogę w czymś pomóc ?- spytała ekspedientka.

-Tak, poproszę tę bransoletkę- powiedziałem wskazując palcem.

-Dobrze, zapakować?- spytała kobieta.

-Poproszę- uśmiechnąłem się gdy dochodziła. Czekałem przy kasie żeby zapłacić i zobaczyłem ją.... Julia stała w drzwiach. Swoje blond wlosy miała upięte w wysoki kucyk. Miała czarne rurki i białą koszulką z napisem "Kiss me now" . Patrzyła na mnie tymi niebieskimi oczami, które tak kochałem.

- Hej- podeszła do mnie. Od razu poczułem te perfumy ... japierdole!

- Co tu robisz?- powiedziałem ostro. Co ona sobie wyobraża?!

- Szukałam Cię. Nareszcie znalazłam.

-Poco? Już Ci powiedziałem, że nie chce mieć z tobą nic wspólnego- powiedziałem do niej.

-Proszę -powiedziała sprzedawczyni- miłego dnia.

Wyszedłem z tego sklepu nawet nie mówiąc "do widzenia ". Czułem,że idzie za mną. Prezencik dla Roxany schowałem do kieszeni. Wsiadłem na motor. Już miałem odjeżdżać gdy podeszła do mojego motoru i stanęła przed nim.

-Chce porozmawiać, Sebastian jedna rozmowa , proszę .

-Nie. Nie wiesz nawet jak ja cierpiałem. Odjeb się ode mnie. Wracaj do domu.

-Nie mogę... mojego tate- jej ojciec jest policjantem- przenieśli tutaj.

Zamurowało mnie. Jak to przenieśli? Kłamie na sto procent kłamie. Nie patrząc na nią założyłem kask i wycofałem się do tyłu. Gdy byłem już w domu... nie wytrzymałem. Pewnie myślicie, że zacząłem płakać?  Nie, ja nie z tych. Mam worek treningowy w garażu.

Nie chamowałem się ! Nie zważałem na krew. Chciałem wyrzucić to w siebie i wtedy... TRZASK. Usłyszałem jak coś pękło. Dopiero po chwili zorientowałem się, ze to mój nadgarstek. Super jeszcze tego brakowało.

Hej!  Co myślicie? Pisać dalej ? 😉

To Tylko Kolega //zawieszone//Where stories live. Discover now