13.▶ Oboje wiemy, że to nieprawda◀

7.8K 363 98
                                    

Jestem tak zaskoczona, że w pierwszej chwili nie mam pojęcia, co robić.

Czuję jego rozgrzane wargi i przez ułamek sekundy oddaję pocałunek. Potem jednak przypominam sobie, że to jednak Justin Bieber.

Odpycham go od siebie i mocno zdzielam po twarzy.

-Cholera - jęczy.

Wygląda tak... uroczo. Ma lekko zarumienione policzki i zamglony wzrok.

Usta palą mnie, domagając się więcej. Tak dawno się nie całowałam, a Justin obudził we mnie to pragnienie.

-Miranda... ja.. - nie pozwalam mu dokończyć, bo szarpnięciem za koszulkę, przyciągam go do siebie i ponownie wbijam się w jego usta.

Myślę, że tego na pewno się nie spodziewał.

Jest zaskoczony, ale szybko się otrząsa i oddaje pocałunek z taką siłą, że mam zawroty głowy.

Popycha mnie na ścianę i przyszpila, tak że nawet jeśli bym chciała, to nie ucieknę.

Na chwilę odrywa się ode mnie, tylko po to, by przyssać się do mojej szyi. Odchylam głowę do tyłu i nie panując nad sobą, ciągnę go za blond kosmyki.

-Jus... - jęczę, nie panując nad falą przyjemności, rozpływającą się po moim ciele.

Wszystko psuje dzwoniąca komórka w tylniej kieszeni moich spodni.

Okazuje się też być kubkiem zimnej wody.

Co ja najlepszego wyczyniam?

Wyspowadzam się z jego objęć i wyciągam telefon. Dzwoni Madison.

Mam przechlapane.

-Maddy - odbieram. Próbuję unormować oddech, ale to nic nie daje. Dyszę jak po 20 kilometrowym maratonie.

-Miranda, gdzie ty jesteś?! - brzmi na porządnie wkurzoną.

Czuję palące spojrzenie Justina.

-Ja? - śmieję się nerwowo.

-Nie, Johnny Bravo - warczy. - Zniknęłaś idiotko i nawet nic nie powiedziałaś. Mów gdzie jesteś, albo przysięgam, że przy następnym spotkaniu, zamontuję ci pod skórą chip i będę cię wyprowadzała na smyczy.

Przełykam głośno ślinę.

-Spotkałam starego znajomego i poszliśmy... na spacer. - wymyśliłam.

-O Boże - jęczy - W życiu mnie na to nie nabierzesz. Ty nie masz innych przyjaciół oprócz mnie.

-Ej, jesteś nie miła.

-Tak? A zostawienie mnie bez słowa było twoim zdaniem miłe?
-Mad, przepraszam...

-Mów gdzie jesteś!

-W domu Justina Biebera - wypalam.

Kłamstwa mnie przerosły, oplotły mnie jak bluszcz i zaczęły dusić. Musiałam wyznać jej prawdę.

W słuchawce zapada cisza.

Spoglądam na Justina, który wbija we mnie przerażone spojrzenie.

W końcu po drugiej stronie rozlega się głośny śmiech Madison.

-Dobre - rzuca - Jak nie chcesz powiedzieć to nie. W sumie to dobrze, że odnowiłaś kontakty ze starym przyjacielem". Ostatnio nie da się z tobą już wytrzymać.

Z szokiem na twarzy spostrzegam, że się rozłączyła.

Nie uwierzyła mi. Myślała, że robię sobie z niej żarty.

Czuję się jakby ktoś strzelił mnie w twarz.

-Miranda - woła mnie Justin.

Patrzę na niego zawstydzona, przypominając sobie, co stało się przed rozmową z Madison.

Justin podchodzi do mnie, ale ja szybko się odsuwam.

-Wracam do domu - postanawiam.

-Nie możesz...

-Gówno prawda! Wszystko mogę! Jestem wolnym człowiekiem - macham rękami, gestykulując zawzięcie.

Na twarzy Justina pojawia się głupkowaty uśmieszek, a ja mam ochotę go uderzyć. Już to dzisiaj zrobiłam, więc czemu by nie spróbować drugi raz?

-Znowu mam przez ciebie problemy - rzucam wściekłe w jego stronę.

-Ach tak?

-Jesteś dupkiem.

-Tak? Ale przynajmniej dobrze całuję, co?

Czuję jak palą mnie policzki. Jak to możliwe, że zawstydził mnie i wkurzył jednocześnie?

-Za bardzo się ślinisz - znajduję w sobie odwagę.

To wcale nie jest prawda. Choć ciężko mi to przyznać, ale całował cholernie dobrze. Nawet lepiej niż dobrze.

Ale tego na pewno mu nie powiem.

-Maleńka - śmieje się - Oboje wiemy, że to nie prawda. "mmm.. Jus" - jęczy, a ja o zgrozo orientuję się, że mnie naśladuje.

W tym momencie pragnę jedynie tego, aby ziemia się otworzyła i pochłonęła mnie na wieki.

-Wracam do domu - rzucam cicho i zaczynam kierować się ku wyjściu.

Justin łapie mnie za nadgarstek. Wyrywam szybko rękę i ciskam w niego morderczym spojrzeniem.

-Nie dotykaj mnie - warczę.

Jego oczy błyszczą z rozbawienia:

-Ugryziesz mnie? - wyszczerza się - W sumie to nie miałbym nic przeciwko, szczególnie, że ja gryzłem ciebie...

Tym o to zdaniem Justin przegioł.

Wydaję z siebie coś w rodzaju "ynh" i rzucam się biegiem w stronę drzwi.

Gdy już mam je otworzyć, ktoś mnie wyręcza i stają one otworem.

Piszczę cicho, kiedy dostaję nimi w twarz z całym impetem.

Robi mi się szaro przed oczami. Mam wrażenie, że głowa mi wiruje, jakbym była na karuzeli. Nie mogę utrzymać się na nogach i już po chwili spadam w dół.

Ostatnią myślą, jaka przychodzi mi do głowy jest to, że umrę w domu tego kretyna.

_____________________________

Biedna Miranda pokonana przez drzwi hahaha.

Wstawiam kolejny rozdział z racji tego, że nie mogę spać :) Nie wiem, czy w tym tygodniu będzie kolejny rozdział, ponieważ mam próbne gimnazjalne (trzymajcie kciuki!!! ). Może postaram się coś napisać w weekend, co jest bardzo prawdopodobne, bo w ostatnim czasie mam straszną wenę na to ff.

Trzymajcie się mocno miśki! I nie zapomnijcie o komentarzach i gwiazdkach ;)



Nie działasz na mnie, Justin ❘❘ JB FFWhere stories live. Discover now