ROZDZIAŁ II

24 1 0
                                    



~Blair~
Poniedziałek. To mój pierwszy dzień w nowej szkole. Boje się. Jestem w Heatherfield od dwóch dni więc nie miałam okazji nikogo poznać. Cóż, wszystko przede mną. Zerknęłam na zegar by dowiedzieć się która godzina. Cholera, już 8:15 zajęcia zaczynają się za 30 minut. Szybko wyszłam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Umyłam się i zrobiłam elegancki makijaż. W poprzedniej szkole wymagano elegancji i wyczucia stylu. Wyszłam z łazienki trzaskając drzwiami, wpadłam do pokoju i ubrałam czarna obcisłą sukienkę. Zjadłam śniadanie i wybiegłam z domu. Do szkoły mam 10 minut, wiec przyszłam dokładnie w momencie gdy zabrzmiał dzwonek. Szkoła jest ogromna. Na korytarzu był tłum ludzi. Rozglądnęłam się w poszukiwaniu klasy w której miałam pierwsze zajęcia. Pewnie wyglądałam jak biedna zbłąkana owca. Nagle poczułam, że ktoś chwyta mnie za ramię. Odwróciłam się gwałtownie. Tą osobą była dziewczyna o pięknych blond włosach. Miała ładnie pomalowane oczy o odcieniu szarości i idealnie podkrślone usta czerwoną szminką.
- Cześć jestem Megan. Ty pewnie jesteś Blair. - uśmiechnęła się sztucznie.
-Tak- wyjąkałam. Chwilę potem przeszedł koło nas chłopak. Nie, to nie był zwykły chłopak. To najprzystojniejszy osobnik płci przeciwnej kiedykolwiek! Nogi ugięły się pode mną. Był idealny! Zauważyłam że też patrzy w moją stronę pięknymi brązowymi oczami. Czułam, że Megan przygląda mi się uważnie.
- Nawet o nim nie myśl- powiedziała z ironią - on jest mój.-syknęła.- ale nie martw się wybaczę ci. Wszystkie się w nim kochają. - powiedziała i uśmiechnęła się szyderczo. Co ta laska sobie myślała.?
- Wiesz gdzie masz lekcje?- Z zamyślenia wyrwał mnie głos Megan. Co ją to obchodzi?
- Chyba w piątce.-wymamrotałam
- Chodź zaprowadzi cię. - kazała mi iść za sobą. Jaka łaskawa. Blondynki naprawdę są głupie. Szłyśmy aż do końca korytarza, skręciłyśmy w prawo i przede mną ukazała się sala numer pięć.
- Dzień dobry pani Philips to nowa uczennica Blair Lorens - super, nawet zdążyła mnie przedstawić. Nie znoszę jej, ale muszę się z kimś trzymać. Przynajmniej teraz póki nie znajdę sobie innych znajomych.
- Przyjdę po ciebie po lekcji- weszłam do klasy, nauczycielka mnie przywitała i kazała usiąść w ostatnim rzędzie gdzie było jedyne wolne miejsce. Pierwsza lekcja matmy minęła bardzo szybko. Po dzwonku pani Philips kazała mi zostać na chwilę i dała mi kryteria oceniania z jej przedmiotu. Podziękowałam i wyszłam. Megan już na mnie czekała z NIM. Przytulali się. Kurde, nie znam go ale jestem chamsko zazdrosna.
- Jesteś wreszcie- krzyknęła Megan. Typowa blondi.
- Poznaj Dana - Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam rękę. Zbliżył swoją i musnął moje palce. Poczułam coś, jakby prąd. Szybko odsunął swoją rękę i wyglądał na bardzo zdziwionego.
- Blair- westchnęłam. Patrzyliśmy na siebie jeszcze chwilę gdy przerwał nam głos Megan.
-Słyszycie mnie?!?!- była bardzo wkurzona
- Mówiłaś coś?- powiedział Dan.
- Tak. Idziemy oprowadzić Blair. Powinna wiedzieć z kim ma się zadawać a z kim nie.- powiedziała wkurzona.
- Nie mogę iść z wami mam pewną sprawę do załatwienia- oznajmił i odszedł zanim Megan zdążyła coś powiedzieć. Odwróciła się do mnie i powiedziała:
- Nawet nie próbuj go podrywać. Bo pożałujesz.- Ta laska jest naprawdę dziwna.- Chodźmy. - Stanęłyśmy pod wielkim oknem gdzie miałyśmy świetny widok na cały korytarz.
- To jest Daisy- Wskazała na wysoką dziewczynę w koku. -Jest trochę wycofana ale nawet miła. O a to jest Des, jest mega dziwna, lepiej się z nią nie zadawaj- zabrzmiało to jak groźba. Na szczęście przerwał nam dzwonek
-Sala chemiczna jest na końcu korytarza- powiedziała i ruszyła w przeciwna stronę. Skąd wiedziała że mam chemię.? Dziwne. Udałam się w stronę sali, gdy usłyszałam ze ktoś woła "stój", odwróciłam się. Przede mną stał ciemnowłosy chłopak o bladej cerze i krzaczastych brwiach.
- Bolało jak spadłaś z nieba?- zapytał. I wyszczerzył do mnie krzywe zęby. Stałam jak wryta. Co on do mnie koduje?
- Jesteś z Alaski? Bo tam są takie laski- puścił do mnie oko a ja na te słowa zaczęłam się śmiać, wokół nas zebrał się tłum gapiów. Zrobiło mi się głupio, ale nadal nie przestawałam się śmiać. Spostrzegłam, że po prawej stronie stoi Dan, gdy zauważył, że na niego patrzę odwrócił się i odszedł. Czy on mnie unika?
- Wybacz nie będę twoją Julią - Z uśmiechem na twarzy odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę sali.
- To był John nasz szkolny śmieszek. Mam nadzieje ze się cię wystraszył? - zagadnęła mnie jakaś dziewczyna. To była Des.
- Nie, jest całkiem spoko - powiedziałam. W głowie miałam nadal słowa Megan bym unikała Des- muszę iść na lekcje- weszłam do klasy.
Usiadłam w ostatniej ławce jak poprzednio. Dosiadła się do mnie jakaś dziewczyna. Nie miałam nic przeciwko. Lekcja była nudna więc wyciągnęłam swojego iphona. Po dzwonku Megan już na mnie czekała.
- Chodź czas na obiad - powiedziała ciągnąc mnie do stołówki.
Zajęłyśmy stolik przy oknie a każdy kto widział Megan mówił jej "cześć". Co w niej jest, że tak przyciąga ludzi?
- Ta szkoła nie jest zwykłą szkołą - zaczęła. -Powinnaś się nauczyć jak być twardą i wredną, to ci się przyda. Widziałam tą akcje przed lekcją. Miałaś spławić tego przydupasa.! Następnym razem jak tego nie zrobisz to ci nogi z dupy powyrywam - kolejna groźba? W co ja się wpakowałam? Mimowolnie wzięłam jej słowa do serca. Resztę przerwy spędziła na pokazywaniu mi tych "spoko" ludzi i tych ''nie spoko". Zwróciła uwagę na przystojnego brata Des.
-Max Walker- powiedziała- równie dziwny jak jego siostra.-Nie widziałam w nich nic dziwnego. Ale skoro Megan tak mówi to chyba powinnam na nich uważać. Po dzwonku zaprowadziła mnie do sali gdzie miałam lekcje. Przerwy spędzałyśmy razem a Megan ciągle opowiadała o sobie. Kolejne lekcje szybko przeleciały. Nareszcie koniec. Przeżyłam pierwszy dzień w nowej szkole.

~Kejti

Ponkowhał StoryUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum