ROZDZIAŁ V

18 2 0
                                    

~Dan~

Złoty anioł! Nie mogę uwierzyć własnym oczom. Idę przez korytarz i wpatruję się w piękne białe skrzydła ze złotymi końcówkami, które należą do nowej dziewczyny. Stoi z Megan. A niech to!Megan to najbardziej nieodpowiednia osoba dla złotego anioła. Nie mogą się zaprzyjaźnić! Muszę coś zrobić. Skręciłem w prawo, wciąż nie mogąc w to uwierzyć. Złote anioły to najczystsze i najpiękniejsze istoty na tym świecie. Megan ma czarne serce pełne nienawiści. Tak, jako anioły mamy możliwość przejrzenia serc ludzi i ich charakteru. Ja jestem srebrnym aniołem. Wiem już dość wiele o nas, ale nigdy nie miałem możliwości spotkać złotego anioła. Są one wyjątkowe i rzadko spotykane dużo częściej widuje srebrne i białe anioły. Wszedłem do klasy języka francuskiego. Pani Lorenz cały tydzień opowiada o historii szkoły. Powinna się zamknąć i siedzieć cicho. Sieje tylko postrach. Mieszkam tu od dwóch lat celu rozwikłania zagadki tego miasteczka, nie potrzebuje zainteresowania ze strony zwykłych ludzi. Oni tylko wpakują się w kłopoty i zamiast robić to co powinienem, będę musiał ich ratować. Po lekcji czekała na mnie Megan.

- Przestań mnie śledzić już nie jesteśmy razem!-Powiedziałem zdenerwowany. Mam dość Megan, od pół roku nie chodzimy ze sobą a ona nadal rości sobie do mnie jakieś prawa.

- Oj przestań. Chodź przedstawię ci moją nową ofiarę! - mówiąc to zaśmiała się szyderczo.

Pchnąłem ja na ścianę. Była cała czerwona.

- Nigdy więcej nie nazwiesz żadnej osoby ofiarą! - wypowiedziałem z przekonaniem.

- Nigdy więcej nie nazwę żadnej osoby ofiarą- powtórzyła jąkając się. Wpłynąłem na nią. Wiem, że to nie powinno mieć miejsca, ale ona wymaga specjalnego traktowania.

- Idziemy- powiedziałem i ruszyliśmy w stronę sali numer pięć. Megan zdążyła już dojść do siebie.

- No i słuchaj ta suka z 3a rzuciła we mnie przepoconą bluzką, wkurwiłam się totalnie i chwyciłam ją za włosy i zanurzyłam jej ryj w kiblu i...- przestałem jej słuchać. Musze coś z nią zrobić. Wszyscy się jej boją. Niespodziewanie odwróciła się i mnie przytuliła. Staliśmy pod piątką a z sali wychodziła nowa. Jej twarz wyrażała zazdrość.Super, jeszcze tego brakowało.

- Poznaj Dana. - powiedziała Megan, a dziewczyna wyciągnęła do mnie rękę. Bałem się jej dotknąć. Jest złotym aniołem dodatkowo jest taka delikatna i krucha. Wyciągnąłem rękę i musnąłem jej palce. Poczułem jak delikatnie łaskota mnie jej dotyk. Nagle zobaczyłem jej czyste serce. Kolejnym szokiem było to, że ona nie jest świadoma tego, kim naprawdę jest. Musiałem to wszytko przemyśleć. Musze się do niej zbliżyć i odciągnąć ja od Megan.

-Słyszycie mnie?!?!- Megan była wściekła. Dobrze jej tak, niech wie, że już do niej nie należę.

- Mówiłaś coś?- powiedziałem

- Tak. Idziemy opowadzić Blair. Powinna wiedzieć z kim ma się zadawać, a z kim nie.- powiedziała wkurzona.

- Nie mogę iść z wami mam pewną sprawę do załatwienia- powiedziałem i szybko odszedłem. Odwróciłem się jeszcze by ostatni raz popatrzeć na Blair. Jej skrzydła były lekko szarawe, lecz nadal bił od nich niezwykły blask. Dlaczego tak się stało? Kolejna zagadka do rozwiązania.

Byłem już na trzecim piętrze.

- Dan w piątek jest impreza u mnie wpadniesz? - zatrzymał mnie Liam.

- Pewnie- powiedziałem. Megan na pewno weźmie tam Blair. Muszę tam być.

~Blair~

Super już piątek! Ten tydzień naprawdę szybko przeleciał. Megan wcale nie jest taka zła jak mi się wydawało. Myślę, że jesteśmy już nawet przyjaciółkami.Jak przypominam sobie akcję ze środy nadal nie mogę opanować ataku śmiechu. Megan namówiła mnie na zemstę na lasce, której nie znosiła. Plan był fenomenalny. Zrobiłyśmy kanapkę z pastą do zębów, serem i ketchupem. Moim zadaniem było zanieść kanapkę. Tak zrobiłam, Suzan przyjęła chętnie mój podarunek. To trwało chyba wieczność zanim wzięła pierwszego gryza. Gdy już to się stało jej mina była bezcenna, wybiegła do łazienki by wypluć kanapkę. Tam czekała już na nią Megan.

- To ty suko- powiedziała Suzan - zniszczę cię!- Ale zanim zdążyła cokolwiek zrobić Megan, chwyciłam Suzan od tyłu, zamoczyłam jej ryj w kiblu i spłukałam wodę. To nasz znak rozpoznawczy. Nie wiedząc czemu Suzan nie zgłosiła tego nikomu. Super, uwielbiam takie akcje! Przez kolejne dni podkładałyśmy wszystkim pinezki na krzesła w stołówce i napisałyśmy czerwona szminką na oknie " Suzan ty suko". Można powiedzieć, że każdy w szkole się nas boi. W czwartek czułam dziwne mrowienie na ręce, w niesamowity sposób moje żyły ułożyły się w pentagram. Zbladłam, a na moim czole pojawiły się krople potu. Po trzech minutach znamię zniknęło. Cała się trzęsłam. Nie wiem co to miało oznaczać. Postanowiłam o tym zapomnieć.

- Co jest moja dziwko? - zapytała Megan.

- Nic Meganusiusiu - nie znosiła jak tak do niej mówiłam.- dziś impreza!

- Będę u ciebie o 18 bądź gotowa dziwko.- przytuliła mnie i poszła do domu.

Okey, mam trzy godziny. Wróciłam do domu zjadłam obiad i poszłam się szykować. Zrobiłam mocny makijaż w jakim na co dzień chodzi Megan. Chciałam się bardzo do niej upodobnić. Do tego wybrałam czarną rozkloszowaną sukienkę z dużym dekoltem i czerwone vansy. Była już osiemnasta. Kiedy to tak szybko minęło?

-Wychodzę- krzyknęłam ojcu. Od śmierci matki stał się nieobecny. Nawet nie wiem jak ona zginęła. Miałam wtedy trzy lata. Nic nie pamiętam. Megan juz czekała w swoim nowiutkim BMW.

- Ładnie wyglądasz suczko. - powiedziałam.

- Dzięki pasztecie- odpowiedziała mi. Takie przezwiska były na porządku dziennym. Do Liama jechałyśmy 20 minut. Chyba byli wszyscy ludzie z naszej szkoły. Wow! Weszłyśmy do środka.

- Chodź na dwa szybkie na rozruszanie- o co jej chodzi? Popatrzyłam na nią jak na idiotkę- na wódkę przydupasko!

-Aaa - nigdy nie piłam wódki. Nigdy nie sprawiałam kłopotów ojcu. Zawsze byłam grzeczna, ale Megan otworzyła mi oczy. Świat może być piękniejszy, wystarczy się napić. Podała mi kieliszek. Wypiłyśmy szybkie dwa i poszłyśmy tańczyć. Impreza się rozkręcała a do Liama przychodziło coraz więcej ludzi. Zauważyłam Des i jej brata chyba z dziewczyną. Nagle moim oczom ukazał się Dan. Wyglądał tak bosko. Podszedł do mnie.

- Zatańczymy - zapytał. Rozglądnęłam się w poszukiwaniu Megan. Nigdzie jej nie było.

- Dobrze- zgodziłam się. Akurat zaczęła się wolna piosenka. Ujął mnie w pasie a ja położyłam ręce na jego ramionach. Nie ukrywam, że jestem w szoku.

- Co u ciebie słychać? -zagadał

- Wszystko w porządku. - Odpowiedziałam grzecznie. Tańczyliśmy nic nie mówiąc. Patrzyliśmy sobie w oczy. To był najpiękniejszy taniec w moim życiu.

- Blair. . - zaczął, ale ktoś nam przerwał.

- Blair cipo zostaw go! - bez wątpienia to była Megan.

- My tylko tańczyliśmy, Megan uspokój się! - powiedział Dan. Był zdenerwowany.

- Zaraz się z tobą policzę suko - powiedziała i ruszyła na mnie. Zdążyłam ją wyminąć i wybiegłam na ogród. Był piękny. W końcu jesteśmy w jednym z najbogatszych domów w tym miasteczku. Nie wiem jakim cudem, ale poczułam, że muszę iść w stronę lasu położonego za domem. Dan przybiegł do mnie.

- Nic ci nie jest?- zapytał

-Ciii- odpowiedziałam.

Podążaliśmy w stronę lasu, gdy nagle naszym oczom ukazał się najgorszy widok jaki w życiu widziałam. Na gałęzi najwyższego drzewa nabity był nastolatek! Gałąź przechodziła dokładnie przez jego serce. Na czole miał narysowany pentagram. Nagle poczułam znajome mrowienie. Spojrzałam na rękę i ukazał mi się ten sam znak jak na czole chłopaka. Dan przyglądał mi się uważnie. Podbiegły o nas dwie dziewczyny, Des i Daisy. Niespodziewanie z ust chłopaka dobiegły nas jego ostatnie słowa:

BLAIR, DES, DAISY.

~Kejti~

Ponkowhał StoryWhere stories live. Discover now