47

10.4K 693 25
                                    

Po raz pierwszy po przebiegnięciu dwudziestu kilometrów miałam zadyszkę. Co ja gadam! Moja odporność była wręcz ludzka i dyszałam jakbym miała zejść na zawał. Pomijając jednak ten fakt biegłam dalej aż faktycznie nie poczułam zapachu istot nadprzyrodzonych. Niemożliwym było aby to mogło być jakieś inne stado lub siedlisko ponieważ wyczuwałam wszystkich: od czarowników po wampiry do wilkołaków.

Kimi Pov:

Sam zdążyła się już pozbierać po odejściu Luny ale to jeszcze nie było to. Widziałam jak bardzo nienawidziła siedzenia przy jednym stole z tą suką i Robem. Z resztą mi też się to nie widziało. Nie mogłyśmy się jednak przesiąść bo w innych stołach raczej by nas nie powitano z otwartymi ramionami a przy stole czarodziejskim byłoby gorzej niż tutaj. Oni są okropni i nie mogą wysiedzieć chwili w spokoju. Nie wiem jak ja i Kacper się uchowaliśmy. Chociaż.. nie nie jestem co do niego taka pewna. I do tego teraz zadaje się z Miguelem! Jakby nie wiedział co on zrobił Lunie! Kompletnie go nie rozumiem!

Rouse z Feliksem już z nami nie rozmawiali a ja zbytnio nie zwracałam na nich uwagi. Nie chciałam aby mi się z nią kojarzyli.

Właśnie popijałam napój porzeczkowy przez słomkę gdy w mojej głowie zaczęła się jakaś plątanina myśli. Nie mogłam się na niczym skupić a myśli były wypowiadane jakby przez inne osoby. Były to głosy starsze niż książki i młodsze od przenośnych suszarek. Nie wiedziałam co się dzieje gdy moje kończyny zaczęły się ruszać. Szybko pokonywałam pewne odległości gdy moja ręka poleciała w górę, dotknęła czegoś zimnego i nacisnęła na to. Dźwięki ucichły pozwalając mi zwrócić uwagę na otoczenie.

Znajdowałam się w czyimś pokoju. Zaraz, zaraz.. ja znam ten pokój! O cholera! Musze się wynosić zanim..

-Co tu robisz? - Spytał mnie dobrze mi znany głos. Aaagrr!

Odwróciłam się napięcie w stronę.. Kacpra! Achh! Czemu musiałam akurat tu przyjść?

-Nic. - Prychnęłam kierując się do wyjścia. Już miałam zrobić ostatni krok gdy złapał mnie za ramię. Nie odwrócił mnie ani nic. Po prostu przytrzymywał w miejscu.

-Prawdę poproszę. - Wyszeptał prosto do mojego ucha przez co przeszły mnie ciarki. Aaag!

-Nie wiem co tu robię. Zostałam zmuszona. - Wyznałam nie mogąc skupić się na choćby chęci skłamania. Czemu on tak na mnie działał?

-Zmuszona? - Spytał zaskoczony i tym razem obrócił mnie w swoją stronę. - Kto cię zmusił?

-Jakieś głosy. - Szepnęłam zastanawiając się jakim cudem się w to wplątałam. Przecież nawet w naszym świecie jakieś głosy są strasznie niepokojące..

-Głosy? - Ta.. niedowierzanie aż z niego kipiało. Co mnie podkusiło do mówienia prawdy?!

-No jakieś głosy. - Warknęłam zdenerwowana. Jak mnie weźmie za wariatkę to się chyba powieszę!

-Nie mów mi że jesteś..

-Wariatką? - Przerwałam mu już nieźle wkurzona. Jeszcze mi tego brakowało!

-Nie o to mi chodziło. - Powiedział puszczając mnie i idąc w stronę jakiejś półki z książkami. Zaciekawiona ruszyłam za nim aby zobaczyć niezłą biblioteczkę z magicznymi książkami.

-Jesteś Sacrum? - Spytałam zdumiona. Sacrum to czarodzieje samoucy którzy potrafią nauczyć się prawie każdego zaklęcia. warunkiem nauki jest to że jest ono spisane i nie pochodzi od magii żywiołu której po prostu nikt nie jest w stanie skopiować. Dodatkowo Sacrum to żywe biblioteki.

-Tak jakoś. - Mówiąc to posłał mi ciepły uśmiech co odwzajemniłam ale i tak po chwili wrócił do szperania w księgach. - Mówiłaś że słyszałaś głosy.. - Mówił i czytał jednocześnie. Ci Sacrum to na prawdę mieli głowy na karku.. - .. czy były one może ogłuszające i niezrozumiałe? I czy to był pierwszy raz?

-Owszem. - Stwierdziłam kiwając potwierdzająco głową. - Czyli nie masz mnie za wariatkę?

-No może trochę. - Tu posłał mi złośliwy uśmieszek a ja zarumieniłam się lekko. Miał piękne oczy jak był czymś tak zafascynowany. - Ale bardziej podejrzewam że jesteś Ikirium. - Zamrugałam ze zdziwienia. Pojęcia nie miałam co to za podgatunek jest.. - Ikirium to stara rasa wiedźm które jak głoszą legendy potrafiły przenosić się w czasie. Miały wiele zdolności związanych z właściwościami czasu i potrafiły wyłapywać wspomnienia innych i robić z nich żywe retrospekcje. Były potężne ale ich wadą było to że były zbyt liczne. Zaczęły się liczne wojny magiczne przez które na świecie zostało ich tylko kilka. Z tego co wiem wymarły już dawno temu zostawiając po sobie tylko nieliczne opowieści.

-Podejrzewasz że mogę być..

-Tak na prawdę to nie mam pojęcia. - Stwierdził chowając książkę i patrząc się na mnie z wyczekiwaniem. O co mu chodzi? - Ale jeśli to prawda to niedługo powinnaś uruchomić swoją moc bo to właśnie oznaczają te liczne głosy.

Zanim zdążył tak na prawdę dokończyć swoją wypowiedź zaczęło kręcić mi się w głowie. Ciśnienie w mojej głowie szybko się zmieniało przez co potknęłam się i wpadłam na Kacpra który mnie podtrzymał. Zaskoczony patrzył na mnie a gdy spojrzał się w bok już nie byliśmy w jego pokoju. Byliśmy w jakimś dziwnym budynku urządzonym w stylu jakiejś specyficznej wiedźmy. A skąd wiedziałam że wiedźmy? Bo zewsząd dało się wyczuć jej moc i zaklęcia.


MieszaniecOù les histoires vivent. Découvrez maintenant