Rozdział 2

2K 106 25
                                    

Erem dostał ślinotoku. Nigdy nie wydział takiej batuty (penis) jak u kapitana.
-H-Heichou~...-ledwo co mówił.-t-to jest takie... Piękne.
Levi szybko chciał się owinąć z powrotem ale zauroczony Eren nie  dawał mu do tego dojść. Przyciskał go do ściany, trzymając w ręce bacik marki durex (wysiągnął go z prawego buta). Już się zamachnął i prawie uderzył kapitana, gdy niespodziewanie pojawił się*werble* KOKOS!!!!!!
-E-Eren!!!!!-zaczął się wydzierać- co to za kozackie obyczaje!!!!!!
-Armin...-zaczął Levi spokojnie, a potem krzyknął- Przynieś mi policyjna pałę bo nie mam jak tego pedała uderzyć (i tak lubi Erena)
-ARMIN NIEEE- Eren zaczął się drzeć, ale było za późno. Armin już biegł na swych słabych i krótkich nóżkach do pokoju heichou.
-Heichou.- zaczął powoli Eren- nie mam wyboru, muszę się wyżyć.
Po tych słowach ugryzł się z lewą rękę.
*chaps*
Pomimo głębokiego wygryzienia Eren. Nie. Zamienił. Się. W. Tytana.

Wybaczcie że dopiero teraz ale mam straszne urwanie głowy.
Jednak dzięki za czytanie
~Fox

Zamiana (ereri) ( koniec)Where stories live. Discover now