Rozdział 4

1.3K 107 21
                                    

Na sam początek chce podziękować za te wszystkie gwiazdki pod rozdziałami.
Jesteście wspaniali. ^w^

  Nastał ranek. Z budzika Levia zabrzmiało "Marukaite chikyuu" śpiewane przez Anglię. Heichou obudził się, wstał i przeciągnął ziewając jak tygrys. Niestety ziewnięcie to przypominało raczej krzyk kokosa który oglądał film swojego dalekiego kuzyna pod tytułem "Boku no Pico".
  Ignorując to poszedł ćwiczyć (miał tylko czarne bokserki na sobie). Podszedł do sztangi i zaczął pakować. Po godzinie jego biceps przypominał ten, którego właścicielem jest sam pasza biceps.
  Wszedł na późne śniadanie i od razu został zaatakowany przez Erena.
-HEICHOUUUUUUU-Krzyknął jak zwykle głośno Eren- WITAAAAAAAAAAAAJ
-Zamknij się gówniarzu- powiedział bez emocji Levi. Wykonał technikę kopa z pół obrotu i trafił nim Erena prosto w brzuch.
Eren poszybował w niebo i zniknął.
Levi nareszcie mógł spokojnie wypić wcześniej przygotowaną kawę inkę.
Usiadł na krześle. Chwile później kapitan przypomniał sobie że o czymś zapomniał. Poszedł do swojego pokoju, po czym wrócił z mangą pod pachą. Widniał na niej tytuł " Kuso miso technique."
Levi był już w połowie mangi ,gdy nagle do kuchni weszła Sasha, która jak zwykle pożerała ziemniaka.
-Kapitanie-zaczęła mówić z pełnymi ustami.- Pan Erwin pana wzywa.
-Tak, Tak. Już idę.- wyrwało sie z piersi kapitana.
Erwin czekał z słuchawkami na uszach. Słuchał "Marukaite chikyuu" tyle że śpiewanego przez Niemcy.
-Te, Erwin-zaczął Levi- Wzywałeś.
-Otóż to- odpowiedział szybko i głośno Erwin.- Mam dobrą wiadomość. Otóż znaleźliśmy sposób aby wam pomóc...
-ZAFELIŚCIE-Krzyknął dziewczęco Levi- CHCE ODZYSKAĆ MOJĄ ŚWIĘTĄ MĘSKOŚĆ.
-...ale zajmie nam tak z 10 miesięcy zanim to powstanie.
To było dla Levia za dużo. Położył się na ziemi, skulił i (o dziwo) zaczął płakać.

Zamiana (ereri) ( koniec)Where stories live. Discover now