Jednak nie mogę bez ciebie...

74 6 0
                                    

Piotr sprawdzał kartkówki swoich uczniów i starał się nie kląć za głośno, bo dopiero co uśpił Elizę. Czekał na żonę. Właściwie dzień mu się dziwacznie dłużył. Posprzątał cały dom, wytarł z półki każdą drobinę kurzu i nawet poprasował ubrania. Musiał uważać na te koszulki Diany. Pamiętał, że trzeba je prasować w niższej temperaturze. Jak już uznał, że nie ma już czego polerować, wyciągnął wszystko z lodówki i przerobił to wszystko na jakieś proste, ale smaczne dania. I znów musiał pamiętać, że Diana jest na diecie, nie może smażyć niczego w tłuszczu. Mimo, że wydawało mu się, że minęło parę godzin, zegarek uświadomił go, że do powrotu żony jeszcze pół dnia.

Zajmował się córką co sprawiło mu nie lada frajdę. Może dlatego, że bawił się jej zabawkami. Poszedł z nią na spacer, a te wszystkie mamuśki też spacerujące ze swoimi pociechami próbowały go poderwać. Kiedy wrócił zajął się nią, przeklinając pod nosem obsrane pieluchy. Chciał się zdrzemnąć, ale nie miał co zrobić z Elizą. Więc zabrał się za sprawdzanie sprawdzianów uczniów. I to go tak dobiło.

- Pierdolę to – mruknął i rzucił stos kartek. – Rzucam tę robotę.

Usłyszał śmiech i przekręcający się klucz.

- Piotrek?! – zawołała Diana.

Zerwał się z miejsca, wziął ją w ramiona i okręcił nią w powietrzu. Diana pisnęła mu do ucha.

- Zwariowałeś? – to miał być wyrzut, ale śmiała się w głos. – Nie było mnie jeden dzień. A właśnie – skupiła jego uwagę. – Mamy gościa. Olga, jesteś tam?

Do jego domu weszła obca mu kobieta. Bardzo ładna laska.

- To jest Olga. Trzymałyśmy się blisko w liceum.

Podał jej rękę.

- Witaj w naszych skromnych progach. Głodne?

- I to bardzo – mamrotała Diana. – Rzucam dietę, chcę jeść. Ale najpierw... Gdzie jest moje śliczne dziecko?

Kiedy kobiety zaczęły wręcz rozczulać się nad Elizą, Piotr na stole w salonie ustawiał wszystko co przez cały dzień gotował. Podsłuchał jak kobiety rozmawiają o tym, że Diana spodziewała się znaleźć tutaj burdel a jest czyściej niż było.

- Sam to wszystko ugotowałeś? – zdziwiła się Olga.

- Och – jęknęła Diana. – W tym domu to on gotuje a ja pracuję.

- Bardzo śmieszne – sarknął mężczyzna. – Chwal się, że zarabiasz więcej.

Kobiety znów wybuchnęły śmiechem. Czasem ten przykry fakt naprawdę mu przeszkadzał. Ale wiedział, że Diana nigdy nie mówi tego żeby go jakoś zranić.

- Już nie musisz więcej wyjeżdżać? – zapytał ją.

- Niestety, ale... Czekają mnie jeszcze trzy wyjazdy. I te będą dłuższe.

- Cholera – mruknął. – To nie fair. – spojrzał na Elizę. – No i opiekunka sporo kosztuje.

- Na jeden wyjazd mogę ją wziąć ze sobą – mówiła Diana. – Bo na tym jednym szkoleniu mają zapewnione wszystko. Dają nawet opiekę nad dziećmi. Ale pozostałe dwa. Zostaniesz z nią sam. Ale przecież wiesz... dasz radę.

Patrzył na jej szczere, troskliwe spojrzenie i dostał wyrzutów sumienia. Ciągle je miewał. Zatruwały mu życie. Kochał ją. Nie potrafił dokładnie opisać jak, ale kochał swoją żonę. Chciał się troszczyć o nią i ich dziecko. Dać im wszystko co najlepsze. Z drugiej strony nienawidził siebie za te wszystkie kłamstwa jakimi ją karmił. I tym, że nie podnieca go. A seks z nią to istna męka. Gdyby nie wyobrażanie sobie, że posuwa faceta to pewnie nawet by mu nie stanął.

Chcę ci pomócWhere stories live. Discover now