Walczyłeś o mnie

75 5 1
                                    

- O której ma przyjść? – zapytał Piotr.

Siedział w gabinecie dyrektora z owym człowiekiem i czekali na Karola.

- Jeszcze dziesięć minut. – mruknął dyrektor.

Na moment zapadła cisza.

- Wie pan – dyrektor spojrzał mu w oczy. – Już jakiś czas temu zauważyłem, że jest pan bliżej Wirskiego. Próbował pan do niego dotrzeć?

- Nadal próbuję – westchnął mężczyzna.

- Rozumiem. Muszę przyznać, że ma pan w sobie to coś co jest potrzebne do tej pracy. Pan Pekarski... on chyba na samym początku skreślił Wiskiego a pan do samego końcu próbował go ratować. – nachylił się jeszcze bardziej. – Tylko, że wie pan, że poprawienie ocen nic nie da. Jego zachowanie wciąż kwalifikuje go do wylecenia z tej szkoły w każdej chwili.

- Wiem – Piotr starał się nie demotywować. – Wszystko to wiem. Ale jeśli nic nie zrobię... Pekarski też nic nie zrobi. W ten sposób Karol wykończy sam siebie i nikt mu nie pomoże.

Mogło mu się wydawać, ale dyrektor uśmiechnął się pod nosem. Resztę czasu przesiedzieli w ciszy. Karol pojawił się punktualnie. Wyglądał tak jak zawsze. Miał na twarzy maskę spokojnej pewności siebie. Niedbała postawa. Ręce w kieszeniach.

- I co? – rzucił zaczepnie. – W końcu mnie wyrzucacie?

- Siadaj Wirski – burknął dyrektor. – Przejdźmy od razu do rzeczy. Nigdzie nie zostajesz wyrzucony. Przykro mi, że nie spełnisz tego marzenia, ale dostałeś kolejną szansę.

- Czym przekupiliście tego gnoma?

- Wyrażaj się! – dyrektor zrobił groźną minę. – Pan Nowak – spojrzał na Piotra. – Przekonał pana Pekarskiego żeby zostawił cię w szkole. Ponad to... ponieważ twoje oceny z jego przedmiotu są beznadziejne... zaliczysz cały rok na raz. Pan Nowak będzie twoim korepetytorem. I doceń to, Wirski. Robi to za darmo.

Karol bardzo powoli odwrócił głowę i spojrzał na byłego kochanka. Piotr widział w jego spojrzeniu ból wywołany tak perfidną zdradą. Chciał coś krzyknąć. A może i uderzyć go. Dyrektor też to wyczuł, bo przygotował się do wstania. Ale Piotr podniósł uspokajająco rękę.

- Pogadajmy na osobności, okej? Może nas pan zostawić samych dyrektorze?

Mężczyzna skinął głową i wyszedł z gabinetu. Gdy tylko drzwi się zamknęły, Karol zerwał się z miejsca, złapał Piotra za ubranie i prawie podniósł w powietrze.

- Ty sukinsynu – warknął. – Co ty kurwa knujesz?!

Piotr spojrzał mu w oczy co tak go speszyło, że natychmiast go puścił. Ujął jego zaciśnięte dłonie i nie pozwolił się wyrwać.

- Posłuchaj mnie. – Piotr był śmiertelnie poważny. – Myśl sobie co chcesz. Potrzebujesz pomocy.

- Nie potrze...

- Zamknij się. Teraz ja mówię. Karol, wiem, że jej potrzebujesz.

- Byliśmy tylko znajomymi do łóżka. – na twarzy Karola pojawił się grymas bólu. – Czemu dalej w to brniesz?

Piotr całą swoją wolą powstrzymał przed powiedzeniem czegoś głupiego.

- Karol... Jestem gejem, okej? – widział jaki szok wywołał na twarzy chłopaka. – I gdybym spotkał cię trzy lata temu to byłbym teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Ale zamiast tego spotkałem Dianę a potem pojawiła się Eliza. Nie żałuję tego. Ale... jestem żonatym gejem i nie wiem co mam z tym zrobić.

Chcę ci pomócWhere stories live. Discover now