Skazani na siebie

1.3K 49 2
                                    

Obudziłam się i zaspana spojrzałam na zegarek, który wskazywal 8:20. Dzisiaj lekcje miały zacząć się wyjątkowo o 11:00,ponieważ prof. Flitwick miał urodziny. Szybko ubrałam szatę, uczesalam włosy i wyszłam z dormitorium. Stwierdzilam, że to dobra okazja aby pójść do biblioteki i pouczyć się numerologii.
Gdy schodziłam ze schodów zobaczyłam, że wiele osób wstalo wcześniej ode mnie. Niektórzy siedzieli na schodach i rozmawiali, a inni ubrani w kurtki i szaliki najwidoczniej skorzystali z okazji aby odwiedzić Hogsmeade. Mijalam wolno każdy korytarz i zakątek szkoły,kiedy to ujrzałam przed sobą dyrektora Dumbledore'a.
-Dzień dobry - powiedziałam
-Dzień dobry. Panno Granger co pani robi o tak wczesnej godzinie?-zdumił się
-Idę do biblioteki
-Niestety teraz mam dla Pani inne zadanie- spojrzałam na profesora ze zdziwieniem co chyba jasno zrozumial -Proszę zgarnąć ze sobą pana Malfoya, Longbotoma i Pannę Weasley. Przyjdźcie proszę do mojego gabinetu całą czwórką
-Oczywiście - pokiwalam głową i wróciłam się do pokoju Gryfonow.
"CZEMU AKURAT MALFOY! ?CZEMU ON PRZESLADUJE MNIE W KAŻDEJ WOLNEJ CHWILI"-pomyslalam zdenerwowana. Zapukalam do pokoju chłopakow. Wszyscy spali.
-Neville, obudź się, profesor Dumbledore chce nas widzieć- powiedziałam i szturchnęlam go w ramię.
-Co?-przetarl oczy
-Zbiórka za pięć minut pod schodami. Idę po Ginny.- szepnęłam. Ginny niechętnie zwłoka się z łóżka i zmieniła swoje spodnie od piżamy na czarne rurki. Wystarczyło tylko iść po Malfoya. Na szczęście Neville znał hasło do Ślizgonskiego dormitorium.
-Pierścień Salazara -powiedział, a obraz ukazał tunel przez który przeszliśmy. Musze przyznać,że wnętrze naprawdę zrobilo na mnie wrażenie. Ujrzałam wielki salon w kolorach zielonym i srebrnym. Na środku znajdował się wielki stół a wokół niego trzy, długie, zielone kanapy. W kącie widniał telewizor, z prawej strony znajdowały się szerokie,zrobione schody. Wydawało mi się, że one prowadzą do sypialni chłopaków.
-Ginny mogłabyś zawołać Malfoya?-spytałam
-Miona, przecież wiesz ze nie możesz wiecznie go unikać
-Wiem, jednak prosiłbym...-nalegalam. W końcu rudowlosa koleżanka przyprowadzila Dracona. Jego platynowe kosmyki opadaly na jego blada twarz.
-Gra.. Granger? Co ty tutaj robisz?- zapytał
-Stoję,nie widać?- cała czwórka pomknelismy do gabinetu. Gdy byliśmy przy schodach slizgon zilustrowal mnie wzrokiem. Poslalam mu jadowite spojrzenie.
-Cytrynowy sorbet-wypowiedzialam hasło do gabinetu. Schody poniosły nas prosto na górę.
-O, wspaniale. Miło was widzieć - uśmiechnął się dyrektor.
-Zapewne nie domyślacie się po co was tu spowadzilem. Otóż mam dla was misję.
-Misję? - w głosie Nevilla było słychać zafascynowanie.
-Otóż to, chciałbym abyście razem teleportowali się do jednej z Nowo-Yorskich dzielnic. Prawdopodobnie tam znajduje się coś czego szukam juz od paru dobrych lat.
-Co to takiego?-spytała Ginny
-Jest to czara z ubiegłego turnieju trojmagicznego. Podobno Karkarow schowal tam coś co przyda się szkole. Jutro podam wam swistoklik i przeniesiecie się tam. Lepiej zacznijcie się pakować. Możecie już isc - dodał cieplo- do zobaczenia. Wyszlismy po schodach i połowę drogi spędziliśmy w milczeniu.
-Czemu caly czas jestem na ciebie skazany?- te słowa Dracon pokierowal w moja stronę
-Mogę ci zadać to samo pytanie, zapatrzony w siebie weżu.
-Spokojnie lwico coś ty taka nerwowa?- nic nie odpowiedziałam mu na ta zaczepke. Zauważyłam, że Ginny i Neville podczas naszej rozmowy wymieniali zabawne spojrzenia. Draco wyszedł prawdopodobnie na Błonia, Neville do pokoju wspólnego, a Ginny poszła ze mną do biblioteki. Rozmawiałyśmy tam o naszej jutrzejszej przygodzie. Ciekawe tylko jak zareagują na to Ron i Harry. Musze ich o tym poinformowac kiedy się obudzą

Zakazana Miłość Where stories live. Discover now