Wielkie przygotowania

538 22 1
                                    

Po udanych zakupach położylem się na łóżku. Mimo,że było dopiero po dwudziestej oczy same mi się kleiły. To był bardzo męczący, ale zarazem udany dzień. Przypomniało mi się, że miałem napisać do Herm, wiec wybrałem jej numer i zacząłem pisać.

Ja: Hej kochanie. Śpisz już?

Hermiona: Cześć :) nie,jeszcze nie śpię. Właśnie rozmawiam z Harrym i Ginny o jutrzejszej imprezie

Ja: Bliznowaty też przychodzi?

Hermiona: Wątpię. Wyobraź sobie reakcję niektórych Ślizgonow na widok Złotego Chłopca w ich pokoju wspólnym

Ja: Racja. Namowilas Ginny ?

Hermiona : Tak! Powiedziała, że przyjdzie, bo ma wolny wieczór,a i tak nie ma co robić sama w dormitorium jeżeli mnie też nie będzie.

Ja: Wspaniale! Mówię Ci, to będzie świetna balanga!

Hermiona: Nie zapeszaj :*
Ja: A co by się mogło stać?
Hermiona: No nie wiem... mógłbyś się napić tak jak ostatnio

Ja: Ej nie widziałaś tego!

Hermiona: To chyba lepiej :D

Ja: Może i tak.. dobra spotkamy się jutro na imprezie. Jestem już zmęczony. Ty też się lepiej połóż, żebyś jutro wstała jeszcze piękniejsza ;)

Hermiona: Nie chce mi się spać, ale Twój argument jest bardzo przekonywujacy.

Ja: Słodkich snów <3

Hermiona: Dobranoc :*

Po odczytaniu wiadomości od Hermiony odłożyłem telefon na szafce, zamknalem oczy i niemalże natychmiast zasnąlem.
*
Gdy się obudziłam spojrzałam za okno. Był słoneczny, styczniowy poranek. Leniwie przeciągnelam się i wstałam. Po doprowadzeniu się do jako-takiego porządku zeszlam do pokoju wspólnego. Każdy gawedzil radośnie z tego co doszły mnie słuchy o slizgońskiej imprezie. Parvati i Padma przekomarzaly się, która ubierze którą sukienkę. Opuscilam pokój i udałam się na śniadanie, bo mój brzuch burczal tak głośno, że grupka puchonów odwracała za mną głowy. Przed drzwiami Wielkiej Sali był naklejony plakat z motywem węża i napisem :
* Uczniowie domu węża mają zaszczyt zaprosić chętnych uczniów powyżej czternastu lat na imprezę, która odbędzie się w ten piątek o godzinie 20:00 w pokoju wspólnym Slytherinu. Hasło to: Velioneria. Osoby ze słabą głową do alkoholu prosimy o ostrożność lub w ostatecznosci przyjścia z mopem lub wiadrem*

ORGANIZATORZY IMPREZY :
Blaise Zabini
• Draco Malfoy

Uśmiechnęłam się pod nosem i wyciagnelam z torby telefon. Wiedziałam, że Draco zawsze przychodzi na śniadanie wcześniej.

Ja: Dobry tekst o tym wiadrze ;) pozdrów ode mnie filozofa Diabła.

Po napisaniu SMS-a wkroczylam do Sali i usiadłam obok Ginny. Za chwilę przylaczyli się do nas Harry,Ron i Neville śmiejący się do rozpuku.
-Co was tak bawi?-spytała Ginerwa smarując tosta masłem orzechowym
-Nev opowiedział świetny dowcip,ale nie jestem ci go w stanie teraz powtórzyć - powiedział Harry poprawiając okulary- Hermiona ty tez idziesz na imprezę do ślizgonow?
-Oczywiście. Skoro bym nie szła to czemu namawialabym Wiewiorke?
-Nikt nie wie co siedzi pod tym kasztanowym koczkiem -uśmiechnąl się zalotnie.
-No- wtracila Ginerwa upychajac sobie w ustach całego tosta -wreszcie nauczyłeś się jaki Herm ma kolor wlosow
-Tak. Za to z nazwaniem twojego koloru włosów nie ma żadnego problemu- wybuchnęlam głośnym śmiechem. Nawet Ginny chociaz próbowała udawać obrazoną zaśmiala się na ten tekst. Nie wiem czemu tylu ludzi nie lubi Harrego. Może są zazdrośni przez to,że jest popularny. Draco tez go przecież nie lubi. Może też jest zazdrosny. Ech, nawet jeśli znienawidzilby każdego kogo lubię i tak będę go kochać. Nałożyłam sobie na talerz dwie kostki lodów kokosowych. Tymczasem Ginny zaczęła się ze mną droczyc, że muszę mieć siłę tańczyć na imprezie,a kulki lodów tej siły mi nie dadzą, wiec żeby dala juz mi święty spokój włożyłam sobie na talerz zapiekankę z kurczakiem. Najedzona, a własciwie przejedzona (wyłącznie z winy Ginerwy) opuscilam salę i pobiegłam z powrotem do dormitorium. Dzisiaj lekcje znowu miały być przesunięte o dwie godziny, bo Flitwick wyjechał. Dwie godziny zaklęć pójdą w bok, za to Draco miał zielarstwo za pół godziny. Wiem,że też odpoczywa po śniadaniu wiec postanowilam do niego zadzwonić. Odebrał po paru sekundach
-Halo?-powiedział tak słodkim głosem, że aż uśmiechnęłam się sama do siebie. W tle słyszałam odgłosy tluczonego szkła i głos Blaise'a.
-Hej, co się tam dzieje?
-Nic, nic. Blaise stłukł jeden kufel kremowego piwa. Niezdara jedna - powiedział trochę głośniej i myślę ,że gdy to mówił to patrzył na Diabła.
-Już się szykujecie? -spytałam
-Siebie nie,ale pokój. Porozwieszaliśmy zielone i srebrne balony i teraz kładziemy na stół alko
-Ach ta dominacja domu węża. Mam nadzieję,że nie upijesz przy okazji trochę Whisky
-Przestań, nie jestem aż tak głupi, żeby iść na lekcje do Sprout pijany
-Faktycznie. Wszystkie roślinki by powiędly
-Hahaha- zaśmiał się głośno -Diabeł, która godzina?
-8:50 -uslyszalam głos Zabiniego
-Przepraszam Cię kochanie, ale za dziesięć minut mam lekcję. Do zobaczenia
-Papa- i rozłaczylam się opadając na łóżko. Znów chciało mi się spać,ale wiedziałam, że muszę mieć siłę na lekcje eliksirow, wiec napisałam Ginny aby wpadła do dormitorium. Odpisała, że przyjdzie,ale jest na Błoniach z Lavender i Parvati. Będzie za jakieś dwadzieścia minut. Muszę czekać.

Zakazana Miłość Where stories live. Discover now