Rozdział 2 "Tajemnica gwiazd"

346 27 10
                                    



"Gwiazdy nigdy nie są na wyciągnięcie ręki. Są nieskończenie odległe, to oznacza ból, który człowiek odczuwa, spoglądając na nie w górę. To delikatne rwanie w głębi serca."

-ISABEL ABEDI

Legolas otworzył przed nią drzwi pokoju gościnnego. Było to duże pomieszczenie o pięknych, kamiennych ścianach. Wykute w surowej skale rzeźby drzew i podobizny zwierząt onieśmielały swoją prostotą i elegancją. Tuż przy suficie znajdował się okrągły świetlik otoczony, niczym księżyc, szklanymi gwiazdami. Również podłoga została wykuta, jednak w przeciwieństwie do ścian, jej powierzchnia była idealnie gładka. Wydawało się, iż skąpana jest w wodzie. Środek pokoju zajmowało łoże z baldachimem. Jego materiał usiany był drobnymi motylami, wyhaftowanymi srebrną nicią.

Laumen odwróciła się i spojrzała na elfa. Legolas wciąż stał w przejściu i przyglądał się jej, z dłońmi założonymi na piersi.

-Przepraszam Cię, książę.-Skłoniła się lekko wciąż patrząc w przyciągający błękit jego oczu.

-Za co mnie przepraszasz, Laumeno z Lorien?-Spytał zaskoczony wyciągając dłoń w jej stronę. Gdy chwyciła za nią delikatnie pociągnął prostując z ukłonu.

-Za moje niestosowne zachowanie. Przepraszam, ale nie wiedziałam, że jesteś synem króla. Nie wiedziałam, że król w ogóle ma syna. - Zastanowiła się chwilę - Zapewne Pani Galadriela musiała mieć powód by nie zdradzać mi informacji o waszym królestwie.

-Zapewne. – Legolas zgodził się z nią i przemierzając pokój dodał. - Galadriela jest mądrą Królową, jednak nawet sam Celeborn nie wie wszystkiego, co dzieje się w jej umyśle.

Dłonie elfa spoczęły na delikatnych żłobieniach. W zamyśleniu pogładził płatki kwiatów, które w rzeczywistości miały barwę złota.

-Nie wiedzą tego nawet najwięksi mędrcy.

Laumen usłyszała lekki szmer stóp i gdy po chwili w drzwiach stanął strażnik odsunęła się pozwalając Legolasowi przejść.

-Przepraszam cię na moment. - Powiedział i odszedł w głąb korytarza.

-Znalezione zostało ciało. Król wzywa Cię do lochów - Powiedział cicho strażnik, a jego głos rozbrzmiał w uszach elfki.

Legolas kiwnął głową na znak, że zrozumiał.

-Wybacz mi, Laumen. Ważne sprawy wzywają.

-Oczywiście książę-skłoniła się mu ponownie.



Gdy drzwi zamknęły się za nim usiadła na łóżku. Objęła kolana ramionami. Pochyliła głowę i odgrodziwszy się od świata czarną kurtyną zaszlochała cicho. Bała się. Bała się głęboko w sercu. Przerażenie ogarniało ją każdej samotnej chwili spędzonej w oddali od Lothlórien. Od Galadrieli i Celeborna, którzy zawsze byli gotowi stanąć za nią murem, pocieszyć, gdy pogrążała się w smutku i walczyć za nią. Brakowało jej ciepłych dłoni Pani Lorien gładzącej jej policzek, kiedy wyruszała na misję. Była ona dla niej jak matka, której nigdy nie miała.

"Nie martw się, Laumen. Będę zawsze z tobą i pojawię się, gdy będziesz mnie potrzebować. Wystarczy, że wezwiesz mnie w myślach..."- Przypomniała sobie słowa Galadrieli, wypowiedziane podczas pożegnania. To miała być prosta i szybka wyprawa. Miasto nad Jeziorem, było jej celem. Jednak nigdy nie myślała, że natrafi na jego ślad. To właśnie ten malutki szczegół wlał przerażenie w jej duszę. Taka błahostka, kilka słów wypowiedzianych przez pijaka, kilka przez włóczęgę i jeszcze jakiegoś starca w szpiczastej czapce, a doprowadziły do szlochu jedną z najniebezpieczniejszych członkiń jej rasy. Już niemal wezwała Galadrielę, ale to oznaczałoby jej kapitulacje, ucieczkę, a ona nigdy nie poddawała się. Nigdy.

Między Północą a Południem /Zawieszone do odwołania/Where stories live. Discover now