Rozdział 5 "We śnie"

240 23 8
                                    

Każdy sen, ten czarowny i piękny, zbyt długo śniony zamienia się w koszmar. A z takiego budzimy się z krzykiem.

- Andrzej Sapkowski

Łódź odpłynęła i już dawno znikła za horyzontem. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi. Również dwoje elfów klęczących nieopodal pomostu pozostało niezauważonych. Ich sylwetki oświeciły złote promienie wschodzącego słońca. Niedaleko przysiadł na gałęzi biały ptak, by po chwili wzbić się znów w powietrze i dać się ponieść sile wiatru.

- Narzeczoną? – Spytała cicho Laumen, niewierząca w to co usłyszała. – Jak to się stało? Kiedy? – Wypytywała starając się pojąć sytuację.

- Gilith... – szepnął król i skrył twarz w dłoniach. – Nie mogła mi tego zrobić. Nie wierzę w to. To na pewno nie jej wina...

- Królu, co się wydarzyło? – Próbowała skupić jego uwagę.

Thranduil kręcił jedynie głową. Co chwilę mamrocząc pod nosem. Laumen, choć targana emocjami nie mogła pozwolić, by król pogrążył się w smutku. Martwiła się o jego zdrowie. Chwilowo odrzuciła chęć poznania prawdy i postanowiła nie wypytywać. Pozostawi ten temat na później. Teraz ważniejszy jest król.

Chwyciła lekko jego dłonie.

- Thranduilu, chodźmy do pałacu. Nie możemy pozwolić, by ktoś dostrzegł króla w tym stanie. – Wiedziała, iż nie powinna się zwracać do niego imieniem, jednak tylko na to reagował.

Podniósł się powoli i, nieznacznie opierając się na Laumen, udał się do swych pokoi. Dyskretnie przemierzyli korytarze i mijali warty. Kryli się w cieniu, jednak również nie robili tego specjalnie. Po prostu zmierzali ku swemu celowi a mrok zdawał się ich kryć. Gdy tylko drzwi sypialni zamknęły się za nimi król się zachwiał. Laumen chwyciła go nim upadł, jednak zaniepokojona pomogła królowi się położyć.

- Jak się król czuje? – Spytała czując poczucie winy. – Może wezwę uzdrowicielkę?

- Nie trzeba. Odpoczynek powinien wystarczyć. Dziękuję za pomoc.

Laumen uśmiechnęła się ciepło jednak jej serce zmroził lód. Oczy króla były puste, bez choćby jednej iskierki podejrzliwości, zachwytu, dobroci i radości.

- W takim razie życzę miłych snów.

Kiedy król pogrążył się w śnie Laumen opuściła sypialnie. Tłumione emocje uderzyły w nią ze zdwojoną siłą. Szła przed siebie szukając nie wiadomo czego. Błądziła bez celu, aż natrafiła na wartę.

- Panna Laumen z Lorien, czyż nie? – Spytał jeden z wartowników.

- Zgadza się. Poszukuje księcia Legolasa. Wiecie może gdzie go znajdę? – Wymyśliła na poczekaniu. – Król Thranduil prosił bym coś księciu przekazała.

- Przykro mi, ale książę odpoczywa... – Powiedział prędko jeden z nich.

- Proszono nas by mu nie przeszkadzać – dodał drugi rzucając ukradkowe spojrzenie na towarzysza.

Laumen wyczuła kłamstwo. Strażnicy, choć zdawali się wyglądać normalnie, nerwowo ściskali mocniej broń, jakby się bali ataku elfki. Domyśliła się, iż stoi za tym rozkaz króla, który wciąż nie mógł do końca jej zaufać. Ukłoniła się więc wartownikom i odeszła kontynuując poszukiwania. Wiedziała tylko tyle; Legolas jest albo w swojej sypialni, albo też nie, co utrudniłoby poszukiwania.

*    *    *

Wraz z nastaniem świtu uczta dobiegła końca. Co prawda skończyła się już wcześniej lecz wraz z tradycją jego ludu kończą świętować z odejściem Najkrótszej Nocy. Najwytrwalsi dopijali resztki wina i kończyli ostatnie tańce. Promienie oświetlały polanę ujawniając wszystko to co skrył mrok. Kwiaty w girlandach i ozdobach zwiędły nie mając dostępu do wody, trawa oklapła od tańca a gdzieniegdzie leżały osuszone butelki. Kilku elfów przysnęło u końca stołu.[1] Strażnicy niedługo przyjdą, odprowadzą tych, którzy mieli słabsze głowy. Pojawią się elfki i sprzątną dekoracje i zastawy, stoły zostaną wyniesione. Około południa dzieci znów zaczną śpiewać, niektórzy dołączą. Trawa znów będzie taka jak dawniej a po ich święcie pozostaną jedynie wspomnienia. Będzie tak, jakby nigdy ich tam nie było.

Między Północą a Południem /Zawieszone do odwołania/Where stories live. Discover now