"Na niebie gwiazd świecący rój,
Ciemności włożą drzewa strój.
W księżyca blasku blado lśnią,
Gdzie źródła blask, gdzie czysty zdrój
A każda kropla siostrą gwiazd,
Wśród drzew i łąk elfickich miast.
Nawiedza drzewa miłym snem,
Zasypia w ciszy piękny las.
Księżyca światło, łąki kwiat,
Tam zieleń drzew, tam - cały świat.
Wieczorny las, zmęczony dniem,
Coraz piękniejszy z biegiem lat.
W ciemności nocy drzewa śpią
O gwiazdach jasnych cicho śnią."
- DAEIATLIAN
Poranek nastał szybciej i jaśniej niż każdy się spodziewał.
Już od świtu w Królestwie panowała pełna oczekiwań atmosfera. Z tęsknotą wyczekiwano wieczoru, a czas pozostały do niego wypełniano przygotowaniami. Nawet w tym całym rozgardiaszu niepokój zdawał się wyparować, przytłumiony odświętną łuną największego święta elfów, Dniem Najkrótszej Nocy.
Uroczystość miała się odbyć wraz z zachodem słońca i trwać do jego brzasku. Między leśnymi pniami u zbocza wzniesienia Wielkiego Drzewa. Girlandy kwiatów i świecących kamieni już skrywały się wśród zielonych koron. Ostatnie transporty najlepszego czerwonego wina zostały rozładowane, a sam trunek spoczął w piwnicach.
Najmłodsi mieszkańcy zajęli się Zielonym Lasem. Zgodnie z tradycją dziewczęta śpiewając wesołą pieśń wznosiły prośbę do drzew, chłopcy wykonując rytualny taniec oddawali szacunek ziemi. Nad całym orszakiem czuwały matki, z uśmiechem obserwując swoje pociechy.
Również w pałacu nie narzekano na nudę.
Laumen nieświadoma zwyczajów Królestwa została poddana opiece i nauce. Poranek spędziła na przyswajaniu wiedzy o ceremonii i zachowaniu. Południem uczyła się tańców. Wraz z nastaniem godziny 16 zajęto się jej strojem. Onieśmielona odpłynęła w świadomy sen oddając się w kobiece ręce.
W odległej części jaskiń król poddał się medytacji.
Zasądziwszy w sercu grot, otoczony jedynie ciemnością wzniósł swą pieśń. Pieśń niosącą zbawienie podróżnym, których dusze wędrują w poszukiwaniu wiecznego spokoju. Ukazuje ona chwałę i podziw wszystkim którzy polegli w obronie swych miłości i tym którzy zginęli poświęcając się dla jej. Była to smutna i uroczysta pieśń o pradawnych słowach znanym niewielu. Niosąca jednak światło odległych wierz na których szczytach wznosiły się słońca. Jako wytchnienie, błogosławieństwo, by darzyć łaskami wszelkie pokolenia.
Gdy minęło południe i pieśń chyliła się ku końcowi Thranduil powstał a wewnętrzne światło rozświetliło jego ciało. Skóra lśniła niczym księżyc a włosy stały się płynnym słońcem. Puste oczy szukały celu lecz go nie dostrzegając zamknęły się. Pieśń urwała się wraz ze świadomością króla. Jak każdego roku przybył Legolas i czuwał przy nim, wyczekując powrotu ojca z krainy przodków.
YOU ARE READING
Między Północą a Południem /Zawieszone do odwołania/
FanfictionCzym byłaby opowieść, historia, gdyby interpretowano ją dosłownie, tak jak została napisana? Historie są po to by wyciągać wnioski. Uczyć się. Są one jak gwiazdy, na tyle blisko, by je zobaczyć, ale zbyt daleko by je zrozumieć. Właśnie dlatego to co...