⊙Rozdział 6. Raz, dwa, trzy kryjesz ty⊙

489 79 97
                                    

Ding, dong. Zabrzmiał dzwonek do drzwi jednopiętrowego domu. Dziesięciolatek, który został sam w domu wyjrzał przez okno. Jego oczy się rozszerzył, gdy przed swoim domem zobaczył białowłosa dziewczynkę, ubrana w czarną spódniczkę sięgającą do kolan. Dziewczyna odwróciła głowę w jego kierunku, uśmiechając się szeroko. Chłopiec spojrzał w jej oczy ze strachem. Dziewczynka bowiem miała czerwone tęczówki i czarne białka.

— W chowanego się pobawmy — powiedziała, chichocząc wesoło —   raz...dwa...trzy...

Zaczęła liczyć, a wystraszony chłopak uciekł by się schować.

— Dziewięć...dziesięć! Schowany czy nie szukam! —   rzekła, wchodząc do domu.

Odgłos kroków chłopca było słychać w całym domu. Białowłosa, uśmiechając się ruszyła na górę po chwili stając przed drzwiami do jakiegoś pokoju. Stuk, puk. Zapukała do drzwi.

— Wiem, że tam się chowasz —  powiedziała radośnie, chichocząc.

Weszła do pokoju i zaczęła się po nim rozglądać. Zajrzała pod duże dwuosobowe łóżko, a tam nie było chłopaka. Słyszała jego głośny oddech dochodzący od strony dużej dwu drzwiowej szafy.

— Tutaj chowasz się!

Otworzyła drzwi od szafy, w której chował się chłopiec. Gdy ją spostrzegł, krzyknął przerażony, a to był jego ostatni wydany dźwięk.

⊙⊙

Siedziałem sobie w mojej ulubionej kawiarni i popijałem czarną latte. Dzisiaj było ciepło, więc postanowiłem zostawić marynarkę w szafie i ubrać się w luźny T-shirt oraz jeansy. Oczywiście na mojej głowie cały czas był mój ulubiony szary kapelusz. Delektowałem się w spokoju smakiem kawy. Lecz niestety ten spokój został przerwany przez Chrisa, który usiadł naprzeciw mnie.

— Co tym razem? — spytałem, wiedząc jaki jest cel jego wizyty.

— Skąd pewność, że coś jest? Może chce po porostu z tobą porozmawiać? — odparł.

— Nie znam cię od dzisiaj — westchnąłem, odkładając filiżankę na stolik.

— Zaginał chłopak — powiedział po chwili milczenia.

— I co mi do tego? Nie zajmuje się szukaniem bachorów.

— W jego pokoju zostały znalezione zwłoki.

— I? Może był psychicznie chory?

— Ja cię zaraz jebnę... — powiedział lekko wkurzonym głosem.

— Śmiało.

Uśmiechnąłem się złośliwie, a ten wstał i złapał mnie za karczek bluzki i pociągnął, zmuszając tym samym do wstania. Wyciągnął pieniądze z kieszeni i rzucił je na stół po czym zaczął ciągnąć do swojego samochodu. Ludzie na to nie reagowali, znali nas i to była dla nich codzienność. Dupek wrzucił mnie na tył auta, a sam zajął miejsce za kierownicą i ruszył w tylko znanym mu kierunku.


Czemu ten kretyn musi zawsze zmuszać mnie do roboty? By nie zmuszał, gdybyś ruszył ten zad. Przeszło mi przez myśl i szybko zniknęło. Weszliśmy z Chrisem do jednoosobowego domu. W salonie na kanapie siedziała płacząca kobieta w objęciach zapewne swojego męża. Naprzeciw ich siedział policjant i wypytywał o wszystko.

— Ty młody, raportuj — powiedziałem do jakiegoś nowego funkcjonariusza.

Chwilę na mnie patrzył, zastanawiając się pewnie czy aby na pewno powinien zdać mi relacje z zaistniałej sytuacji.

Oczami umarłychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz