⊙Rozdział 8. Nie trać głowy⊙

500 73 230
                                    

Trzydziestoletni mężczyzna biegł ile sił w nogach, usianą kamieniami drogą. Za nim było słychać galopującego konia i przeraźliwy śmiech. Mężczyzna nie miał zamiaru zwalniać, biegł i biegł, ale nigdzie nie dobiegł, gdyż coś zagrodziło mu drogę. Zobaczył czarnego konia z czerwonymi, płonącymi wręcz ślepiami. Chciał zawrócić i uciec, ale nie udało mu się. Jego głowa upadła obok bezwładnego ciała, a stukot kopyt i śmiech znów rozbrzmiały. 

⊙⊙ 

Spacerowałem sobie uliczkami Salem szukając jakiegoś nowego, nieodwiedzonego jeszcze przeze mnie baru. Skręciłem w stronę budki z goframi i stanąłem w kolejce. Zgłodniałem i miałem ochotę na gofra, a skoro Chris nie przyszedł z robotą znaczy, że mam wolne. Na tę myśl się uśmiechnąłem, ale zaraz ten zapał zgasł, kiedy usłyszałem jego głos za plecami.

  — Kas mamy robotę — powiedział.

— No weź...daj mi spokój na jeden dzień. Chce zjeść tego jebanego gofra — odpowiedziałem mu z wyrzutem w głosie.

— Zjesz, gdy skończysz robotę. Nawet sam ci go kupie i wypłacę ci pieniądze z wynagrodzeniem.

— Zgoda! Prowadź do Chrismobilu. 

Nie zastanawiając się długo ruszyłem za mężczyzną w stronę jego samochodu. Myśl o wypłacie sprawiła, że mimowolnie się uśmiechnąłem.

⊙⊙ 

Znużony otaczającym mnie światem wyszedłem z samochodu Chrisa i udałem się w stronę miejsca oklejonego żółtą taśmą. Zastanawiałem się na chuj ją tu wieszają? I tak nikt tędy nie chodzi. Przeszedłem pod taśmą i ruszyłem w stronę zakrytych zwłok. Kucnąłem przy nich i bez pardonu odkryłem. Niewątpliwie było to ciało mężczyzny. Był pozbawiony głowy, a rana był przypalona.

— Uu... okropność —  powiedziałem do Chrisa, który podszedł. — Znaleziono jego głowę?

— Nie sprawca zapewne wziął ją ze sobą —  odpowiedział. — Jakieś przypuszczenia?

— Na pewno nie człowiek. Rana na szyi była przypalona od razu po dekapitacji głowy. 

 — Może miał rozgrzany miecz?

—   W woli ścisłości rany są po toporze, a ostrze nie mogło by być tak długo nagrzane. — Uniosłem dłoń trupa i przyjrzałem się jej. — Umarł, gdzieś koło godziny pierwszej w nocy.

  — Co on tu robił o tej porze?

Machnąłem ręką w stronę jednego z pomocników, aby podał mi raport. Wziąłem od niego teczkę i przejrzałem.

  — Niedaleko znaleziono jego samochód, był pozbawiony paliwa, a rejestracja wskazuje, że jegomość przyjechał z Bostonu.

— Daleko. 

— Ta... —  Wstałem z kucek i otrzepałem się z niewidzialnego kurzu.  — Bądź dzisiaj u mnie w domu około godziny drugiej.

— Po co? —  spytał brunet.

  — Będę zapewne potrzebował twojej pomocy.

Odwróciłem się od niego i poszedłem przed siebie nucąc pod nosem melodie z intra serialu "Sleepy Hollow". 

⊙⊙

Wróciłem w to miejsce, gdy było koło godziny pierwszej. Spojrzałem ponownie w miejsce, gdzie leżały zwłoki i układałem w głowie drogę, którą uciekał mężczyzna. Ruszyłem kamienną dróżką w głąb lasu. Wesoły nuciłem sobie pod nosem do póki nie usłyszałem śmiechu i stukotu kopyt.

Oczami umarłychWhere stories live. Discover now