Prolog

1.3K 52 7
                                    



Kochany...

Szkoda, że zawsze byłeś uparty i nie słuchałeś, kiedy tłumaczyłyśmy Ci, że na misjach czarodziejów Twój niebieski pas karate na nic się nie przyda.
Byłeś taki dzielny, ale wyjątkowo nierozważny.
I tak po Twojej śmierci ciemność przysłoniła cały mój świat. Dawno bym się poddała i odeszła, gdyby nie świadomość, że ktoś mnie tu, może w małym stopniu, ale potrzebuje.
To przecież nawet nie jest nasza wojna, a zebrała swoje straszne żniwo i odcisnęła wieczne piętno na naszym życiu.
Zresztą, po cichu, po kątach i ze łzami w przerażonych oczach, wielu mówi o tym, że nie ma już o co walczyć...

Nie ma już żadnej nadziei.

Wojna jest przegrana.

Wielcy i dzielni czarodzieje, tacy jak profesor Dumbledore czy Remus albo Artur, mogą wciąż powtarzać, że będziemy walczyć do ostatniej kropli krwi, ale dla mnie wszystko się skończyło. Ja już przegrałam.
Pozostała mi tylko gorzka egzystencja w odizolowanym, szarym świecie. W więzieniu bez prawa do zwolnienia warunkowego.
Gdy pierwszy raz trafiłam do Białego Feniksa, byłam nim zafascynowana. Dziś - nie potrafię już patrzeć na te białe ściany, długie korytarze, maleńkie pokoje. Codziennie spotykać tych samych ludzi. Ponad stu skazanych wraz ze mną. I choć wielu z nich jest wdzięcznych za to, że znalazło schronienie w tym ostatnim azylu i nadziei magicznego świata, ja duszę się tu, jak w prawdziwym więzieniu. Skrawek ziemi pod uprawę roślin. Folwark, jak na prawdziwej farmie. Niewielka polana. I duży budynek podzielony na skrzydła, w którym wszyscy razem mieszkamy.
To cały nasz świat i tylko w nim jest miejsce dla nas, na nasze życie. To wokół niego kręci się każdy dzień. Warunki są tu dobre, choć miejsca jest niewiele.
Jak to zwykle bywa, gdy mężczyźni wyruszają na wojnę, wszystkie inne ważne sprawy spadają na kobiety. Dzielne matki, żony... a nawet nastolatki.
Świt dopiero wstaje, a ona już pracuje. W jej maleńkim gabineciku, zawalonym książkami od podłogi aż po sufit, płonie pojedyncza świeca. Na biurku leżą zwoje pergaminów, a ona czyta je wszystkie z nadzieją, że znajdzie coś, co, być może, odmieni nasz los... Sprawi, że dobro jeszcze zwycięży.
Alanie, byłbyś dumny, patrząc na nią. Na jej determinację, wolę walki i odwagę.
Straciła ojca.
Zginęli jej znajomi.
Widziała śmierć kolegów ze szkolnych ław.
Ale ona wciąż wierzy, nie poddaje się i walczy.
Ma nadzieję.
Czasem jej tego zazdroszczę.
Wiem, że potrzebuje mojego wsparcia, zwłaszcza teraz, gdy jej najlepsi przyjaciele są na misjach, daleko stąd.
Jednak ja już dawno straciłam wiarę.
Wojna jest przegrana!
A mnie przy życiu trzyma już tylko jedno...
Mój powód do życia, światełko w mroku.
Moja maleńka iskierka...
Nasza dzielna córeczka.
Nasza Hermiona.

Dramione Gdy jesteśmy samiWhere stories live. Discover now