Rozdział 11 - „Gdy obawa staje się faktem..."

471 25 0
                                    

     Mężczyznę, który wszedł do pokoju trudno było opisać słowami... Hermiona musiała jednak szczerze przyznać, że chyba nigdy nie widziała nikogo bardziej przystojnego. Tajemniczy przybysz dosłownie powalał urodą i nawet Malfoy, który bez wątpienia był tak zwanym super przystojniakiem, nie był aż tak niesamowity. Wysoki brunet o pięknych rysach twarzy, atletycznej budowie i z uroczym, zawadiackim uśmiechem, naprawdę zrobił na niej ogromne wrażenie. Jego oczy były błękitno – szare, prawie takie same, jak te Dracona, ale błyszczały wesoło, podczas gdy blondyn zazwyczaj mroził spojrzeniem.
– Cześć, Smoku, się masz, Sev – odezwał się wesoło tajemniczy brunet, a Hermiona musiała w duchu przyznać, że również głos ma miły.
– Kiedy wróciłeś? - zapytał Draco, ściskając dłoń mężczyzny.
– Wczoraj w nocy. Słyszałem, że ktoś zjarał ci lokum. Przebrzydłe szumowiny już dla nikogo nie mają szacunku – mężczyzna zaśmiał się gardłowo i podszedł do Severusa, by uściskać mu dłoń.
– Jak ci poszła misja, Orionie? - zagadnął go Snape.
– Bezbłędnie jak zwykle, przecież mnie znasz – Orion nonszalancko wzruszył ramionami i znów się uśmiechnął.
Odwrócił się w kierunku Hermiony, a jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył. Dziewczyna spoglądała na niego niepewnie, nie wiedziała, kim on jest oraz jaki ma stosunek do niewolnic. Wywnioskowała jednak, że chyba podobny jak Draco czy Snape, gdyż blondyn nie zareagował, gdy mężczyzna ruszył w jej stronę.
– No, no, Smoku, wreszcie doczekałeś się niewolnicy. To jest ta słynna Hermiona Granger? - zapytał, nie spuszczając z niej wzroku, co speszyło ją bardzo i wywołało rumieńce.
– Taa, to ona – odburknął Draco, znów siadając w fotelu i sięgając po dokumenty, które czytał nim przyszedł Orion.
– Czemu mówiłeś mi, że jest brzydka? - zapytał.
– A nie jest? - odpowiedział blondyn obojętnie, skupiając wzrok na papierach.
Hermiona posłała mu zdegustowane spojrzenie. Co za bezczelny typ!
– Nie. Jest uderzająco piękna – brunet uśmiechnął się do niej szeroko i sięgnął po jej dłoń, składając na niej lekki pocałunek.
Była naprawdę zszokowana jego zachowaniem
– Pozwól ślicznotko, że ci się przedstawię. Nazywam się Daniel Lestrange, ale przyjaciele mówią na mnie Orion...
– Bajerujesz szlamę, Lestrange? - zakpił blondyn.
– Draco! - upomniał go, nie wiedzieć czemu, Snape.
– Daj spokój Smoku, dobrze mnie znasz... Uważam po prostu, że piękno trzeba podziwiać... Zaczynam ci jej zazdrościć. Nie chciałbyś jej oddać? - Daniel wciąż trzymał dłoń Hermiony, która nie mogła uwierzyć, że najwyraźniej stoi przed nią ktoś spokrewniony z Bellatrix.
– Jest pyskata i przemądrzała, zastanów się dobrze, czy ją chcesz – odpowiedział Draco, posyłając Hermionie wredny uśmieszek.
– Pewnie, że chcę! Choć i tak wiem, że płonne me nadzieje. Dobrze jednak, że nasz plan się powiódł i trafiła do ciebie. Aż strach pomyśleć co by z nią zrobił Nott! - Orion wreszcie puścił dłoń Hermiony i usiadł obok niej na kanapie, wciąż uśmiechając się do niej uprzejmie.
– Plan się powiódł? - zapytała zszokowana dziewczyna.
– To myślałaś, że przypadkiem Smok tak długo nie miał niewolnicy? - zapytał rozbawiony Daniel.
– Dość tego. Granger, idź do pokoju. Weź książkę, jak chcesz, ale zejdź mi z oczu – warknął Malfoy.
Hermiona wiedziała, że nie może mu się sprzeciwić więc posłusznie wyszła z pokoju, choć krótka wizyta Daniela Lestrange zrodziła w jej głowie setki nowych pytań, na których odpowiedź będzie musiała trochę poczekać...

⚡⚡⚡

Po kolejnych dwóch dniach Draco i Hermiona wrócili do odremontowanych komnat blondyna. Wszystko wyglądało w nich tak samo, jak przed pożarem. Ze strzępów rozmów, jakie wyłapała pomiędzy Malfoyem, a Snapem, wywnioskowała, że do pożaru doszło w wyniku podpalenia, a dokonał tego ktoś z wrogów Ślizgona, których podobno miał bardzo wielu. Było prowadzone dochodzenie, które miało ustalić, kto to zrobił, jednak na razie nie przyniosło efektów.
Już drugiego dnia po ich powrocie Hermiona zauważyła, że Malfoy częściej przebywa w swoich komnatach, niż miało to miejsce przed pożarem. Nadal wychodził zaraz po śniadaniu, ale wracał na długo przed kolacją i w ciszy pracował przy swoim biurku. Ona siedziała wtedy na kanapie i czytała książkę, starając się ignorować jego obecność tak skutecznie, jak on ignorował ją...
Nie było to jednak proste. Wspomnienie o ich pocałunku nie potrafiło przestać nękać jej myśli i Hermiona powoli dochodziła do wniosku, że nigdy już nie odzyska straconego spokoju ducha.
Przewróciła kolejną stronę w książce, usiłując się skupić na tekście i zastanawiając się, o której przyjdzie Snape, by zmienić jej opatrunek na piersi. Oparzenie ładnie się goiło, ale nie zniknęło jeszcze całkowicie, musiała więc raz dziennie znosić sesję upokorzenia, świecąc gołym biustem przed swoim dawnym nauczycielem. Na szczęście Snape był prawdziwym profesjonalistą, więc nie było tak źle. Dziś jednak wyraźnie się spóźniał, gdyż zazwyczaj przychodził krótko po obiedzie, a teraz dochodziła już prawie pora kolacji...
Uwagę dziewczyny rozproszył trzask aportacji, ze zdziwieniem spostrzegła Robaka, kłaniającego się nisko przed Draconem
– Czegoś chcesz, Robaku? - zapytał blondyn, o dziwo łagodnie.
– Robak prosi o wybaczenie, że paniczowi przeszkadza, ale Robak zapomniał rano zapytać jakie kwiatki ma przygotować dla panicza na jutro?
– To już jutro jest dziewiąty? - zdziwił się Draco, opierając się wygodnie i bawiąc się swoim piórem.
– Dziewiąty? - powtórzyła cicho Hermiona. To oznaczałoby, że jest w niewoli już od ponad trzech tygodni.
– Czy panicz znów sobie życzy, by były to białe róże? - zapytał skrzat.
– Tak, białe róże będą dobre. Chcę je mieć zaraz po śniadaniu, a za pół godziny możesz podać kolację – nakazał Draco.
Skrzat ukłonił się nisko i pokornie, po czym aportował się z trzaskiem.
– Dobra, mamy pół godziny. Idziemy do łazienki, Granger – rozkazał, wstając zza biurka.
– Co? - zapytała z niedowierzaniem.
– To, co słyszałaś! Idziemy!
Hermiona podniosła się na drżących nogach, niezbyt pewna, jak się zachować. Po co blondyn prowadzi ją do łazienki? Czy teraz jej coś zrobi? Czy każe jej się rozebrać? Merlinie, dopomóż...

Dramione Gdy jesteśmy samiحيث تعيش القصص. اكتشف الآن