Rozdział 14 - „Gdy serce zwalnia rytm..."

519 30 1
                                    

     Ostatni raz tak szybko biegł, gdy uciekał z Hogwartu po tym, jak wpuścił tam Śmierciożerców... Pędził ile sił w jego długich nogach, doskonale wiedząc, że każda sekunda jest ważna. Czuł, jak połączenie słabnie. Musiał zdążyć na czas!
Przeklinał pod nosem zabezpieczenia nałożone na swoją komnatę. Różdżka drżała mu w dłoni, a on nie potrafił się teraz skoncentrować na zdjęciu barier. A czas uciekał...
Wreszcie uporał się z tym i wbiegł do salonu. Czego się spodziewał? Że zastanie ją powieszoną na żyrandolu? Nie, nie sięgnęłaby przecież do niego... Szybko ruszył do jej sypialni, ale tam też jej nie było. Przeklął po raz kolejny i wpadł do łazienki. Zamarł w pół kroku, widząc wannę pełną wody. Już wiedział, co usiłowała zrobić. Pokręcona Gryfonka!

⚡⚡⚡

Zawsze myślała, że umieranie będzie ciekawsze. Obrazy z całego życia przebiegające przed oczami, białe światło, tunel na drugą stronę. Jednak ona widziała znów tylko ciemność, która była przerażająca, straszna i przytłaczająca. Rozglądała się dookoła, ale nie widziała zupełnie nic, poza nieprzejednaną czernią. Westchnęła cicho. Może wystarczy poczekać? Może zaraz ktoś po nią przyjdzie? Jakiś anioł albo ktoś tego typu? Nagle tuż obok niej pojawiła się blada dłoń. Wystraszyła się jej nieco, ale szybko strach zastąpiła ciekawość. Ta dłoń wyraźnie czegoś szukała na oślep w ciemności. Przyglądała się jej zaintrygowana. Czy to dłoń anioła, który przeprowadzi ją na drugą stronę? Tak, chyba tak. Ale czy ona naprawdę chciała tam iść? Może powinna zostać i nadal walczyć? Teraz naszły ją wątpliwości co do jej decyzji. Czy nie była ona może nazbyt pochopna? Co czekało na nią po drugiej stronie? Musiała przyznać, że obawia się nieznanego. Jednak dłoń anioła wyglądała tak zachęcająco... Jakby obiecywała jej szczęście, bezpieczeństwo i ukojenie. Nieco nieufnie, wyciągnęła swoją rękę w jej stronę. Poczuła, jak zimne palce łapią ją mocno i ciągnął gdzieś w górę. Miała dziwne uczucie wynurzania się z otchłani, a później poczuła jakiś zapach, piękny i tajemniczy. Światło! Gdzieś przez chwile mignęło jej światło, a całe jej ciało ogarnęło dziwne ciepło i takie uczucie, jakby ktoś ją mocno przytulał.
– Musisz żyć... Musisz ze mną zostać... Drugi raz na to nie pozwolę...- usłyszała pełen emocji szept, gdzieś przy swoim uchu.
Czy to był raj? Ciepło, bezpieczeństwo, cudowny zapach i zmysłowy głos... Nawet jeśli to nie był raj, to nie chciała być nigdzie indziej. To wszystko jej wystarczyło.

⚡⚡⚡

Jego czarna peleryna i biała koszula, były doszczętnie przemoknięte, ale mało go to teraz obchodziło. Miał wrażenie, że wciąż trzyma w rękach drobne ciało ociekające wodą, z którego powoli uchodzi życie. Granger próbowała się zabić... Nie mógł się dziwić, że tak to nim wstrząsnęło. Zawsze uczył się trzymać emocje na wodzy, ale dziś po prostu coś w nim pękło. Miał o nią dbać, chronić ją przed całym złem, ale nie przypuszczał, że będzie musiał również chronić ją przed nią samą. Gdzie ta jej słynna gryfońska odwaga? Gdzie ta bezczelność, którą tak go zawsze irytowała? Znów spojrzał na ciało drobnej brunetki w satynowej pościeli i westchnął ciężko. Nie wiedział, ile razy już dziękował w myślach za to, że zdążył na czas...
Drugi taki cios w przeciągu trzech miesięcy chyba złamałby nawet jego.
Tak. Na pewno.

⚡⚡⚡

Snape skończył ją badać, stwierdzając, że prawdopodobnie niczego sobie nie uszkodziła. Trochę eliksiru spokoju i duża dawka eliksiru nasennego, powinny na razie wystarczyć. Kątem oka spojrzał na Dracona, który, bledszy niż zwykle, z ciasno zaciśniętymi wargami, wpatrywał się w Granger, jak w nadprzyrodzone zjawisko. Pewnie nie potrafił zrozumieć...
Severus również spojrzał na dziewczynę, a w zasadzie młodą kobietę. Po Hermionie Granger, kujonce z wystającymi zębami i niesfornymi włosami, nie było nawet śladu. W jej miejsce, pojawiła się Granger o kobiecych kształtach, ślicznych lokach i pełnych ustach. Był pewien, że Draco również dostrzegł tę zmianę. Bez wątpienia ją zauważył i to pewnie nawet bardziej niż chciałby się do tego przyznać. Znów przeniósł swoje spojrzenie na blondyna. Syn Narcyzy był dla niego jedyną osobą na świecie, która miała jakieś znaczenie. Chciał, żeby Draco przeżył i był szczęśliwy. Żeby dane mu było zapomnieć kiedyś o wszystkich okropieństwach wojny. Bo ta wojna wkrótce się skończy, tego mógł być pewien i wiedział, że zrobi wszystko, żeby jego chrześniak znalazł się po stronie zwycięzców.
Musiał jednak pozostać silny, a wybryk tej małej Gryfonki mógł tą siłą nieco zachwiać. Nie można dopuścić, by to się powtórzyło. Pora coś wymyślić.

Dramione Gdy jesteśmy samiWhere stories live. Discover now