.III. Misja

13 3 7
                                    

Następnego dnia, gdy Katelyn i Maddie, czekały na ławce kilka metrów od szkoły, Chloe właśnie z niej wyszła. Czekał na nią tam jednak, ten sam mężczyzna przed którym Kate ją obroniła.

-Proszę, proszę kogo my tu mamy... Widzę, że teraz jesteś sama, więc teraz nikt mi nie przeszkodzi w zabraniu ci pieniędzy. No już dawaj.

Chloe zaczęła otwierać plecak, jednak nie po to aby wyciągnąć pieniądze a po to żeby wyciągnąć pistolet, wyciągnęła go spokojnie i wystawiła z palcem na spuście w stronie mężczyzny.

-Odejdź dobrze ci radzę...

-Ale co ty robisz dziewczyno? Chyba nie masz zamiaru wystrzelić?!
Mężczyzna zaczął się odsuwać, a Chloe pociągnęła za spust, jednak nic się nie stało, działko nie było naładowane.

-Kurde... Nie naładowałam...
-Zapamiętam sobie ciebie, zapamiętam, że chciałaś do mnie strzelić...

Mężczyzna odszedł, a Chloe pobiegła do swoich przyjaciółek.
- Hej! Sorry za spóźnienie...
-Ty masz broń?! Po co ci?!

-Długa historia Maddie... Lepiej będzie jak ją schowam... To.. idziemy do tego lasu?
-Tak, ale w prawo!
-Niech ci już będzie Maddie...

Dziewczyny ruszyły, skręciły tym razem w lewo, doszły do wielkiej polany, na której było jedynie wielkie, grube drzewo, z za równie wielką dziuplą na środku.

-Myślicie, że powinnyśmy tam wejść?
Zapytała Katelyn.

-Nie, z jakiej to niby racji?
Odpowiedziała Maddie.

-Oj no Mad... Chodźmy może coś tam będzie...
-Fakt będzie tam coś, a mianowicie: pająki, kurze, błoto, brud, syf....

Kate i Chloe przerwały Maddie i ją zaciągnęły na siłę do wielkiej dziupli.
-Nie nazwałabym tego dziuplą... A wielką jaskinią...
- Racja Kate.... Patrzcie! tu są schody prowadzące w podziemia...

-Sprytna uwaga... Chodźcie zobaczymy co tam jest.
Chloe i Katelyn ruszyły, Maddie nawet się nie patyczkowała aby iść a nimi.
-Chodź.
Powiedziała stanowczo Katelyn.

- Nie. Nie będę wchodziła do jakiegoś syfu!

- Syfu?! To są schody! Schody, które prowadzą w podziemia... Z resztą... Chodź Chloe idziemy same.

Dziewczyny ruszyły, było w tej jaskini dość ciemno, więc trochę strasznie było stać samemu w jej wnętrzu.

-Albo wiecie co? Idę, trochę tu strasznie...

Już ledwo co było widać, gorzej było za chwilę, gdy dziewczyny doszły do samego dołu jaskini, przejście prowadzące do wyjścia z drzewa nagle się zamknęło.
- C-c-c-co się stało?!?!?!?
Krzyknęła przerażona Chloe.
- To chyba one...

Odpowiedział zachrypiały głos staruszki.
-Kim jesteś!?
Krzyknęła przerażone Katelyn.
-Nie bójcie się, wasza obecność tutaj nas uratuje!
-Nas?!
-Nie tylko nas, was również!
- Co masz na myśli mówiąc ,,nas i was,,???
- Jesteśmy z dwóch różnych światów, wy należycie do świata żywych a my do świata zmarłych Maddie.

-Aha... To jest dziwne... Chwila skąd znasz moje imię.

-Nie tylko twoje, wasze też znam. Katelyn i Chloe.
- Ale skąd je znasz!? Kim ty w ogóle jesteś i czego od nas chcesz?!
- Moje drogie, już mówiłam, że jestem z krainy umarłych, a wy żywych, i musicie naszej krainie pomóc, jeśli ego nie zrobicie, odbije się to na waszym świecie.
- O co konkretnie chodzi...
- Dziwne zjawy... Nie wiemy kim konkretnie są...Musicie je zniszczyć rozumiecie?! ZNISZCZYĆ!!!

- Spokojnie.... Dziwny głosie... Jakie zjawy?
- Och Chloe... Chodzi o zjawy, które pragną przejąć krainę umarłych, panuje w niej chaos, zniszczenie, spustoszenie! Jeżeli znajdą zamek, i zniszczą ochronę, po czym dostaną się do sali  pilnie strzeżonej i zniszczą amulet śmierci, świat umarłych przeniesie się na świat żywych, i ludzkość zginie... Musicie nam pomóc!
-W jaki sposób!?
- Kate... serio? wierzysz w to przecież to fake...
- Fake to ci sprawi twoje życie jak zginiesz, poprzez brak chęci do pomocy Maddie!
- Okej....
- Katelyn, Chloe, Maddie, obowiązkowo jutro macie się tu zjawić.

-Będziemy!
- Chloe... Ty też? serio?

- ZAMKNIJ SIĘ I SŁUCHAJ MADDIE! Jutro tu się zjawiacie i powiem wam z szczegółach o co chodzi ze zjawami. Jasne?
- Dobrze...
Odpowiedziała Katelyn po czym wyjście z drzewa się otworzyło, dziewczyny wybiegły jak najszybciej, wybiegły z lasu i zasapane zatrzymały się i usiadły na ławce.

- Katelyn, Chloe... Co to było..?!?!
-To co słyszałaś, musimy uratować drugi świat....
- Aha... Czy tylko ja podchodzę do sprawy reacjonalnie?! Ktoś się ewidentnie naćpał i robi sobie z nas jaja!

-Maddie, Chloe ma rację, musimy im pomóc.

- Ale to bujda!

- Co niby, dwa światy?
- No...
Jutro tam idziemy, bez wachania!
-Nie...
-Maddie....
Powiedziały w jednej chwili Chloe i Katelyn.

- Dobra niech wam już będzie... pójdę...

- Maddie... żeby móc im pomóc musisz w to uwierzyć... Wierzysz?

- Tak... Tak wierze...

- Nie wygląda to po tobie... poczytaj o tym w internecie.
- Okej! Poczytam o tym! Pójdę z wami zadowolone?!
-Tak...
Odpowiedziała Katelyn, po czym zaprotestowała Chloe.

-Nie nie jesteśmy zadowolone, osób na świecie jest Miliardy! A wybrano nas na uratowanie świata, coś chyba jest na rzeczy!

- No niby tak...

- No właśnie! Jutro tam idziemy!
- Okej.
Chloe i Katelyn poszły w jedną stronę a Maddie w drugą.
- Niby to ja jestem tu blondynką a jednak jedyna widzę jak jest... Ale może faktycznie powinnam wierzyć w to się wydarzyło....



Przyjaźń nie może być przypadkiemWhere stories live. Discover now