.VII. Problemy

18 2 6
                                    

Nadprzyrodzone umiejętności dziewczyn dawały we znaki pierwsze problemy. Maddie zaspała... Norma u niej, lekcja zaczynała się za 20 minut. Samo dojście do szkoły tyle jej zajmuje, a co dopiero, łaskawe wyjście z łóżka, ubranie się i spakowanie.

- Olać... Spóźnię się tylko na historię... Pójdzie się na kolejną... Czyli informatykę..... CO HISTORIA?!?! NIE NIE NIE NIE!!!! SPRAWDZIAN! NIE DO POPRAWY! Dobra Mad... Uspokój się... To nic takiego... Sprawdźmy na dzienniku szybko jakie masz oceny.... 1, 2, 5, 3, 2, 1... Przydałaby się jakaś lepsza ocena... A jak się nie zjawię na sprawdzianie... A na kolejnych będę... Nikt mi nie uwierzy w zaspanie... Tyle się uczyłam..., Po co ja tyle gadam! Okej... 

Maddie się ubrała po czym panicznie zaczęła krzyczeć.

- Muszę być w szkole! za 5 minut lekcja! Kurna! Że też musiałam zaspać! 

Nagle Chloe odezwała się do Maddie.
- Maddie... Ale ty jesteś w szkole...

- C-c-co? sekundę temu byłam w domu...

- Przeteleportowałaś się?
-Najwidoczniej... Kurde! Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam!
Zadzwonił dzwonek.
- Dobra pa Chloe!

- Pa Maddie.

Chloe siedziała w sali, obok niej usiadła przez nikogo nie lubiana Weronica.
- Wera... Obok mnie siedzi Georg... 
- Nie widzę go teraz... Więc siadam z tobą!
- Ale ty siedzisz z Julliet...

- Em... Obok Julliet usiadł Hans więc ja usiadłam z tobą!

- Cudownie...

,,Fascynującą,, rozmowę Weronicy i Chloe przerwała nauczycielka.

- Witam proszę siadać, przejdziemy od razu do temu lekcji.

- Chloe! Patrz jaką torebkę wczoraj kupiłam!!!
- Skup się chociaż na lekcji...

- Chociaż spójrz!
- Podróba jak nic...

- No co ty! Jest nawet firmowy znaczek sowy an boku, symbolizujący to że nie jest ona podróbą...
Chloe sobie pomyślała.
* Niech ta torebka uderzy cię w ten pusty łeb, albo się nią udław cokolwiek! Tylko się zamknij!*
Jak powiedziała tak się stało, torebka zsunęła się z ramienia dziewczyny i uderzył ją zamkiem w czoło.

- A tutaj jest taki świetny frędzelek, takie mięciut, AŁ!!
*Kurde...Muszę panować nad myślami....*

Tym czasem u Katelyn. Kate siedzi na lekcji przyrody po czym nauczycielka odparła.
- Jak już mówiłam będziemy się pytali z ostatnich lekcji... Jakiś ochotnik? Nie? Tak myślałam... mamy dzisiaj jedenasty. A numer jedenaście ma...
*Kur... Ja mam 11... Nic nie umiem... Dobra... Powtarzaj za mną...  Zapytamy .... Kogo obdarzam szczerą nienawiścią... O! Sandra! Zapytam Sandrę, Sandrę, Sandrę...*
- Sandra powiedz mi...

- Ale ja nie mam numerku jedenaście!
- Tak? Poczekaj zerknę...
*Kurde!!! Dobra... Babo skup się.... Dzień nie ma znaczenia! Idziesz do odpowiedzi Sandra! Sandra! San...*
- Sandra, to nie ma znaczenia, do odpowiedzi...
*Uf....*

Wszystkie dziewczyny skończyły lekcję, przed szkołą czekała na nich ta sama dziewczyna która wręczyła im amulety.

- Dziewczyny! Chodźcie za szkołę, żeby nikt mnie nie zobaczył!
Powiedziała kobieta, po czym przyjaciółki ruszyły.
- Obserwuję was przez ten czas od otrzymania mocy... Widzę, ze wykorzystujecie je w nie taki sposób jaki powinnyście...
- Przecież już jedna zjawa jest w kondensatorze...

- Właśnie!!! Dobrze Chloe że przypomniałaś... Tak więc zmiana planów... Nie skupiajcie się na zwykłych zjawach... One nie mają znaczenia... Musicie zaciągnąć do kondensatora ich pana...  Wygląda jak te właśnie zjawy, tylko nie rusza się ze swojej strzeżonej siedziby, rozpoznacie... Czarny garnitur zakrwawione oczy, blada cera, i diamentowe berło w dłoni, bez niego się nie rusza, jest oznaką jego wielkości i ważności. W prawdzie nie posiada żadnych nadprzyrodzonych mocy jak wy, ale jest pilnie strzeżony. Więc jeśli pokonacie Straż, macie go w zasięgu ręki... Jeśli go zniweczycie, uratujecie nas wszystkich. Wyruszacie od jutra, idźcie według tej mapy, idzie się tam około 2 dni.
- CO ILE?!?!
- Tak Katelyn 2 dni, dobrze, ze względu że to tak długo, dam wam prawo wyboru w jakie dni wyruszycie.
- W poniedziałek i wtorek!!! Lekcje się zmarnują!
- Maddie... Ja jestem w klasie maturalnej, nie mogę opuszczać lekcji... Wyruszamy w sobotę z rana i dojdziemy tam w niedzielę.
- Mad, Chloe, w jedną stronę idzie się tam 2 dni, a drugą nie inaczej...

- Kate, wtedy nas przeteleportuję.
- To czemu nas nie przeniesiesz w obydwie strony?!

- Kate... Widziałam już ten las... więc mogę się, jak i innych tutaj przenieść, a tamtego miejsca nie, więc jak mam to zrobić, muszę miejsce najpierw zobaczyć...

- Dobra rozumiem, ale Chloe, Mad... Nie przemyślana jest jedna rzecz...Co powiemy rodzicom?
- To proste, ja powiem, że nocuję u Kate, Katelyn powie, że nocuje u Mad, a Maddie powie że nocuje u mnie,
- To nie głupi pomysł Chloe, dobra przygotujmy się na podróż, ubrania, prowiant, i śpiwory.
- Okej, zaopatrzmy się w te przedmioty, mamy czas..przez 3 dni, ponieważ mamy środę, chyba wszystko zostało załatwione...?
- A gdzie ci się tak śpieszy Kate...?
- Nauka...

- Racja...
Zakończyła Mad, po czym dziewczyny zabrały się za kupna pojemnych plecaków, śpiworów i innych niezbędnych rzeczy, po czym udały się do nauki, prócz Kate.

-Phi nauka, randka z Loganem najważniejsza
*Rozmawia przez telefon.*
- Hej Misiu... To na którą idziemy do tego kina...?
- Więc tak skarbie, mamy do wyboru albo za godzinę czyli o 15:25, lub o 18:40. Wybieraj.

- Jak najszybciej muszę cię zobaczyć! 14:40 pod moim blokiem?
- Dobrze, przyjadę, zdałem na prawo jazdy!
-Wow! Nie źle! Czekam!

Przyjaźń nie może być przypadkiemWhere stories live. Discover now