rozdział 8

1K 59 12
                                    

*Jennifer*

Siedziałam w salonie przed kominkiem i czytałam książkę popijając imbirową herbatę. Korzystałam z okazji, że Hazz wybrał się z Kayle na spacer do parku, a ja nie musiałam iść do pracy z racji weekendu. Relaks był mi potrzebny a takie dni jak ten zdarzały się bardzo rzadko w naszym życiu.

Niespodziewanie zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałam leniwie na wyświetlacz i ujrzałam roześmianą twarz mojego męża.

- Tak, Harry?

- Jennifer, spakuj Kay na kilka dni. Zaraz będziemy w domu. - powiedział zdenerwowany co mi się oczywiście udzieliło.

- Co się stało, Harey? - zapytałam podniesionym głosem, a w tym samym momencie drzwi do domu otworzyły się i do środka weszło trzech dobrze znanych mi mężczyzn. Kurwa, co się do jasnej cholery działo? - Harry, co w naszym domu robią chłopcy?!

- Zrób to o co cię proszę, a później poczekaj na nas z chłopakami. - usłyszałam, a potem połączenie zostało przerwane.

Odwróciłam się w stronę przyjaciół i już miałam się odezwać, ale nie dane mi było.

- O nic nie pytaj. Po prostu zrób to, o co prosił Harry. - w oczach Zayn'a, zobaczyłam strach i smutek.

- Chyba zwariowaliście! Mam prawo wiedzieć co tu się dzieje! - krzyknęłam, a Zu podszedł i zamknął mnie w uścisku.

- Louis wie, że Kay jest jego córką, więc bądź grzeczna i spakuj Małą na kilka dni. - Mulat szepnął mi do ucha i gdyby mnie nie trzymał, padłabym na kolana, które się pode mną ugięły.

Po chwili jakiej potrzebowałam na zebranie myśli, ruszyłam do pokoiku Kayleigh. Nie odezwałam się do nikogo. Zamknęłam się w swoim własnym świecie i wzniosłam mur, czego dawno nie robiłam, ale to był jedyny ratunek bym w tym momencie się nie rozsypała.

Wyciągnęłam spod łóżka małą walizkę na kółkach i położyłam ją na fotelu. Sięgnęłam do szafy i wzięłam z niej kilka par spodni, kilka bluzeczek, rajstopki, bieliznę... działałam mechanicznie niczym japoński robot, tylko z wyglądu przypominający człowieka.

Louis Tomlinson wiedział, że urodziłam mu dziecko...

Będzie chciał mi ją odebrać...

Będzie chciał mnie zniszczyć...

Pieprzone myśli rodziły się w mojej głowie jedna po drugiej. Każda gorsza od poprzedniej. Skąd on się dowiedział? Jak? Ona nawet nie jest do niego podobna... tylko... OCZY... w tym momencie nie miałam wątpliwości, że moje życie stanie się piekłem na ziemi... Louis Tomlinson o to zadba...

- Jenny, już przyszli. Gotowa? - do sypialni Kayleigh wszedł Liam i spojrzał na mnie posyłając nieznaczny uśmiech.

- Tak. Możesz wziąć walizkę. - odpowiedziałam przełykając łzy.

Co ja zrobiłam ze swoim życiem? Jak mogłam je tak pokręcić... wpakowałam się w gówno z jakiego nikt mnie nie wyciągnie... nawet ta czwórka najukochańszych facetów pod słońcem...

Po schodach schodziłam powoli, aby nie upaść przez trzęsące się nogi. Gdy zobaczyłam moją małą królewnę, mimowolnie się uśmiechnęłam. Moje słoneczko, mój aniołek.

- Mamusia! - krzyknęła i rzuciła mi się na szyję. Przytuliłam ją mocno do siebie, a w sercu poczułam ścisk. - Tatuś mówił, że jadę do babci Anne. - i oto dowiedziałam się, gdzie Harry ma zamiar ukryć naszą córkę. Tylko czy to był dobry pomysł?

for aye (Book3)|| Louis TomlinsonWhere stories live. Discover now