28: Nowy początek.

2K 122 9
                                    

Minęło parę tygodni, parę tygodniu smutku. Nadal wyglądałam jak wrak człowieka, lecz nie byłam aż tak płaczliwa jak trzy tygodnie temu. Zawładnęły mną spokój oraz niepewność. Niektórym może wydawać się to niemożliwe, w końcu są to swoje przeciwieństwa. Jednak ku zdziwieniu jest to możliwe. Wyglądam na spokojną, opanowaną, lecz w głębi boję się wszystkiego. Już nie rozpaczam nad odejściem mężczyzny, uświadomiłam sobie, że niepotrzebnie mu wybaczyłam. Uświadomiłam sobie, że nie jest mi potrzebny do życia, a wręcz przeciwnie - tylko zabierał mi tlen. Jeżeli chodzi o SMS-a którego dostałam prawie miesiąc temu, to nie odpisałam na niego. Nic nie napisałam, ponieważ nie byłam w stanie, aby to zrobić. Teraz kiedy już wszystko minęło chętnie odpisałabym Cameron'owi, jednak minęło już zbyt wiele czasu aby na nowo rozdrapywać rany. Victor'owi powiedziałam o tacie, powiedziałam swoje zdanie oraz to co mulat nam zrobił. Nie wahałam się wspomnieć również o Jennifer, idealnie pamiętam tę rozmowę:

"- Synku - uklęknęłam przed pięcioletnim chłopcem. Byłam w rozsypce. - Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego. - załamał mi się głos.
- Dlaczego płaczesz mamusiu? - zapytał nie wiedząc o co jeszcze chodzi.
- Twój tatuś nas zostawił. Nie chciał już być z nami. - stwierdziłam, po czym się rozpłakałam.
- Mówił, że mnie lubi i że za mną tęsknił... - malec nic nie rozumiał. Nie wiedział jak poważna jest dana sytuacja.
- Tak, jednak zamiast nas wybrał sobie inną Panią. - szepnęłam przytulając synka.
- Ładniejszą od Ciebie, tak? - zapytał. Po chwili namysłu odpowiedziałam:
- Chyba tak.
- Ale ty jesteś najpiękniejsza, nie mógł wybrać jeszcze ładniejszej. - młody zaczął mnie mocniej przytulać.
- Po prostu wyjechał, Victor. Już go więcej nie zobaczymy. - rzekłam.
- Dobrze, ale już nie chcę go widzieć. Przez niego płaczesz, już go nie lubię. A teraz nie płacz, mamo. - chłopiec sam zaczął płakać."

Od tamtego czasu Victor również zachowuje się inaczej. Nie uśmiecha się tak jak poprzednio, a jak to robi, to widać, że w środku nie jest wesoły. Brakowało mu ojca, to było zrozumiałe. Nacieszył się nim tylko przez chwilę. Takie dziecko jak on powinno częściej widywać osobę dorosłą tej samej płci, jestem pewna że przez moment miał w sercu Cameron'a jako kogoś wielkiego. Jakiegoś wspaniałego bohatera, który obroniłby go w każdej sytuacji. Niestety, teraz Cameron jest dla niego nikim. Chłopiec jest ciągle smutny właśnie przez swojego ojca i jego podłe zachowanie. Mogłabym rzec wręcz, iż chłopiec ma chwilową depresję związaną z mulatem. Ku mojemu nieszczęściu - ta "chwilowa" depresja trwa już długo. Nawet po wuju tyle nie płakał. Może już dorósł i zaczął rozumieć, że odejście jest już na zawsze? Może śmierć wuja uświadomiła mu, że ludzie którzy mówią, że odchodzą, zostawiają nas na wieki?

Postanowiłam oderwać chłopca od dręczących go myśli i zapisałam go na grę w hokeja. Pomyślałam sobie, że trochę dodatkowego ruchu mu nie zaszkodzi, a zawsze będzie weselszy. Kiedy malec pierwszy raz wszedł na lodowisko bał się cokolwiek zrobić. Jednak na szczęście po paru chwilach śmigał zabierając wszystkim krążek oraz wywracając się. Oboje śmialiśmy się do siebie z ruchów i podhaczeń Victor'a. Miałam nadzieję, iż chociaż na chwilę hokej pomoże mu zapomnieć o tacie. W tym samym czasie kiedy Vic grał, ja postanowiłam szybko powiadomić dyrektorkę o ciąży. Zła powiedziała, że przyjmuje wszystko do wiadomości, po czym rozłączyła się. Podejrzewam, że znowu przez moje długie nieobecności będzie masa zastępstw i dodatkowych grafików w szkole.

MzA

Celowy PrzypadekWhere stories live. Discover now