IV

15.9K 1.2K 1.1K
                                    

 — Noona?

Taehyung niepewnie wszedł do kuchni, gdzie dziewczyna właśnie gotowała obiad. W całym domu roznosił się przyjemny zapach makaronu i sosu, który był jej specjalnością. On jednak nie miał nawet siły myśleć o jedzeniu, bo zwyczajnie czuł się niekomfortowo i postanowił o tym porozmawiać, a tylko Dasom była pod tym względem godna zaufania.

— Tak, Tae? Za dziesięć minut powinno być gotowe, jeśli o to ci chodzi. — Rudzielec uśmiechnął się delikatnie, mieszając w obszernym garnku potrawę, raz po raz coś dorzucając do środka.

— Nieee... Nie chodzi o jedzenie, to coś całkiem innego — mruknął, siadając na blacie tuż obok niej. Zacisnął dłonie na jego brzegu, krzywiąc się przy tym, na co ta od razu zmniejszyła ogień, przyglądając mu się z uwagą.

— Hm?

— Troszkę się wydarzyło i w sumie nie mam komu się wyżalić, bo Namjoon dopuściłby się mordu na kilku istnieniach, a reszcie chyba nie ufam.

— Jeju, popsułeś mu motocykl? Przecież on się zapłacze i skoczy z okna, a ja tyle czasu mu te kluski gotuję! — jęknęła cicho, wymierzając w niego drewnianą łyżką. Blondyn zaśmiał się krótko, szybko łapiąc ją zębami, by zlizać delikatny sos.

— Nie, to coś gorszego. Obiecaj, że nie wygadasz.

— O ile jedzenie się nie zmarnuje, to nie. Masz moje słowo. — Wyrwała łyżkę z jego ust i wsadziła ją z powrotem do garnka, mieszając od spodu, by przez nieuwagę nic się nie przypaliło. Tae w międzyczasie układał sobie w głowie piękne przemówienie, jednak tego typu informacji chyba nie dało się ładnie przedstawić.

— W dupci mi dziwnie jest... — mruknął, spuszczając wzrok, podczas gdy Dasom wydała z siebie odgłos zdziwienia.

— W sensie masz rozwolnienie? Mam jakieś tabletki, zaraz mogę poszukać.

Taehyung sapnął ciężko, nie mając pojęcia jak to przekazać. Już pójście do przedszkolanki kilkanaście lat temu z wiadomością, że popuścił ze śmiechu, teraz wydawało mu się mniej żenujące, a wtedy przecież widziały go inne dzieci.

— Chciałbym. Znaczy... — podrapał się nerwowo po głowie. — Bodałemdupyichybamniezaraził.

— A tak powoli i po mojemu?

— No... Bo jak ostatnio byłem z Namjoonem i Hoseokiem w tym warsztacie, to ten... Chyba dałem się przelecieć.

Dasom zmarszczyła nos i wyłączyła palniki, zaraz siadając obok młodszego, który zaczął wykręcać swoje palce na wszystkie strony, by nie czuć się beznadziejnym gówniakiem, co nie było proste.

— Z Hoseokiem? No wiesz, dawno nie uprawiałeś seksu, może cię boleć. — Dziewczyna westchnęła, przykładając palec wskazujący do brody. — Aż taka bestia?

— Ale noona, ty nic nie rozumiesz! — stęknął, łapiąc ją za nadgarstki, by spojrzała na niego i zaczęła traktować to wszystko poważnie. — Z Hoseokiem nie spałem nigdy, to było z tym całym Jungkookiem. Chociaż z nim to nawet spanie nie było, raczej po prostu mnie pieprzył...

— Co? Tentegowaliście się pod nosem Nama i Hobiego? Mamusiu, przecież to takie ryzykowne! Mogli tam wejść! — Dasom przysunęła twarz do tej Tae, zagryzając nerwowo wargi.

— No brat wszedł, ale Jungkook zdążył mnie schować. Powiedzmy. Mniejsza jednak. — Wbił mocniej palce w ręce dziewczyny, która nie spuszczała z niego zdziwionych oczu.

— Ale żeby tak z nowopoznanym? Przecież dzień wcześniej nawet jego imienia nie znałeś. Z Hoseokiem jesteś już jakiś czas, a nadal tylko buzi, jak więc tak...

'cuz I'm a free bitch baby | vkookWhere stories live. Discover now