V

17.8K 1.1K 1.1K
                                    

 — Jesteś śliski, ah! Ju-jungkook... — Kim jęknął, starając się nie osunąć na podłogę, co nie było proste, zważywszy na pokryte smarem i czarnymi śladami ciało bruneta, który przypierał go do ściany pracowniczej szatni, posuwając tak mocno, że ledwo łapał oddech. Obejmował go z całych sił, tym samym niemal wyrywając ciemne włosy, bo jako jedyne dawały mu jakąkolwiek, pozorną stabilizację, tłuste ramiona przecież nie nadawały się do tego.

Czuł palce Jungkooka na swoich pośladkach, podczas gdy wielki penis znowu otarł się o jego czuły punkt, doprowadzając go niemal do płaczu. Ogrom rozkoszy go przytłaczał, było mu za dobrze, gdy mężczyzna wsuwał się w niego z całą mocą, atakując ciągle już i tak zaczerwienioną i naznaczoną znamionami szyję, jakby był jakimś kawałkiem mięsa, a większy wygłodniałą bestią. To było zbyt przyjemne, zbyt gorące. Cała ta burdelowa atmosfera i jego rola posłusznej szmaty działa na niego jak narkotyk, pragnął z każdym pchnięciem więcej, głębiej, agresywniej. Co z tego, że jego plecy były już pozdzierane przez chropowatą powierzchnię magazynowej ściany, z której odpadał tynk. Co z tego, że znowu puszczał się z chłopakiem, którego znał tylko imię, podczas gdy jego chłopak pewnie siedział sam w domu. Chciał tego, było mu najlepiej na świecie i za nic w świecie nie mógłby przestać. Nie teraz, nie z Jungkookiem i jego pięknym ciałem.

— Ja pierdolę! Kook! - pisnął, zaciskając powieki. Uderzył mocno głową w ścianę, jednak wszechogarniające mroczki nie zaalarmowały go w żaden sposób, od kilku minut bowiem był w innej rzeczywistości, gdzie istniał tylko on i jego mechanik. — Cholera!

— Nie krzycz, bo zaraz i ja zacznę. Doprowadzasz mnie do szaleństwa. - Cichy głos wydobył się spomiędzy warg Jungkooka, którego ruchy stały się coraz bardziej chaotyczne. Przesunął on jedną dłoń na brodę Tae, zmuszając go do przyjęcia dogodniejszej dla niego pozycji, następnie zaś wgryzł się w opuchniętą wargę, przecinając ją ostrymi zębami.

— Ahhhhh! — jęknął mniejszy, starając się wyrwać zranione wargi z mocnego uścisku, jednak bezowocnie. Zamiast tego tylko powiększył swoje rozcięcie, a w ustach poczuł metaliczny posmak krwi. Nie zdążył jednak nawet się zdenerwować, bo jego prostata po raz kolejny została wypieszczona przez tego cholernego, perfekcyjnie sprawnego członka, który wyniszczał go doszczętnie.

— Kurwa, Tae...

— Jungkookieee...

Kropelki potu spływały po jego skroni, on zaś resztką siły objął mocno Jungkooka za szyję, wtulając nos w jego mokrą skórę, podczas gdy penis w jego wnętrzu wykonywał kolejne pchnięcia, które doprowadziły go do definitywnego końca. Jego członek wybuchnął pomiędzy ich ciała, a z oczu poleciało kilka łez frustracji, która w końcu znalazła swoje ujście. Poczuł ulgę, ale i niesamowitą przyjemność, która zawładnęła kruchym ciałem i całym umysłem. Czuł się jak bezbronne stworzenie, całkowicie skazane na dopieszczającego go właściciela, Jungkook bowiem ciągle drażnił jego prostatę, wydłużając szczytowanie i wymuszając u niego kolejne łzy.

Nie sądził, że kiedykolwiek popłacze się w czasie seksu. To, co robił z nim ten facet, przekraczało wszelkie dotychczasowe wyobrażenia, był bowiem pewien, że krzyki Dasom przy jego piskach były niczym. Jungkook był perfekcyjnym kochankiem i chociaż nie miał prawie doświadczenia, to wiedział, że na nikogo lepszego trafić nie mógł. Nawet najmniejszy dotyk go podniecał, co tu zaś mówić o seksie, gdy nadzy, narażeni na odkrycie przez pracowników warsztatu, pieprzyli się jak uprzednio rozdzieleni kochankowie. Co mu więc pozostało, jak nie pociąganie nosem i to przyjemne uczucie, gdy mężczyzna w nim doszedł, mocno przytulając?

— Chyba musisz zostać moją żoną, Tae.

— Dla ciebie zostanę nawet osobistą dziwką - szepnął, wycierając nos w ramię bruneta, który tylko zaśmiał się krótko, czule całując szyję mniejszego.

'cuz I'm a free bitch baby | vkookWhere stories live. Discover now