X

10.8K 1K 889
                                    

 Jungkook delikatnie pocierał o plecy chłopca, samemu pociągając nosem. W ogóle nie podobała mu się ta wyprawa, nie miał jednak wyjścia. Sam wpakował ich w to gówno, musiał więc jak mężczyzna ponieść konsekwencje. Czułby się w końcu jak skończony kretyn, gdyby zmusił swojego malucha do dreptania przez cały las, gdy było tak mroźno i nieprzyjemnie. Może i nie było zimy, śnieg po kolana im nie dokuczał, jednak wieczór należał do wyjątkowo chłodnych, a oni ubrali się za cienko, by w jakikolwiek sposób ochronić się przed niekorzystną temperaturą.

— Wiesz w ogóle gdzie jesteśmy, czy jak zwykle życie na spontanie? — Tae potarł zmarzniętym noskiem o jego szyję, a on westchnął, bo nie chciał go ani okłamywać, ani stresować.

— Hm, to dość trudne pytanie — zaczął, jednak Tae przerwał mu, zaciskając ramiona bardziej na jego karku.

— Dobra, dobra. Rozumiem. Jesteśmy w dupie głębszej, niż ta moja.

Jeon nic nie odpowiedział, odrobinę zażenowany. Nieco tylko przyspieszył, zerkając od czasu do czasu pod nogi, by przypadkiem nie wywrócić się i nie zrobić im większej krzywdy. W głębi duszy miał tylko nadzieję, że nie idzie w przeciwnym kierunku, bo wtedy z tego wszystkiego by się chyba popłakał, a to byłby ogromny wstyd. Co blondyn by sobie pomyślał? Jeszcze by go wyśmiał.


Ominął dość pokaźnych rozmiarów dziurę, nerwowo zaciskając wargi. Nie miał pojęcia, czy idą pół godziny, czy może trzy, ale czuł w kościach, że rano nie będzie mógł zwlec się z łóżka i pewnie będzie wyglądał jak po tygodniowej grypie. Już teraz pulsowało mu czoło, na które bał się nawet spojrzeć i miał nadzieję, że przez najbliższe kilka dni nie stanie w konfrontacji z lustrem. Chociaż Tae jeszcze nie narzekał, może nie ma tragedii...

— Jestem głodny, zmarznięty i muszę do toalety — mruknął blondyn, odklejając policzek od szyi młodszego. Ten zerknął na niego, następnie rozejrzał się dookoła. Okolica była fatalna, jednak nie chciał, by jego malec przypadkiem popuścił.

— Tylko szybko, bo jest zimno.

— Ale Jungkook, ja nie chcę siku, a dwójkę. Nie będę tego robił w lesie, bo czym się kurwa podetrę? Igłami, czy może ściółką? Zresztą jestem cywilizowanym człowiekiem, potrzebuję ludzkich warunków, rusz więc dupsko, bo sam sobie będziesz po twarzy dupą skakał.

Młodszy zamrugał kilkakrotnie, wstrzymując na chwilę oddech. O kupie jeszcze nie zdarzyło im się rozmawiać, jednak chyba to już ten poziom znajomości, czy coś? W końcu tylko z najbliższymi się o tym wspomina, dla pozostałych to temat wręcz tabu, bo nikt nie chce się przyznać do tej czynności.

— Jesteś słodki, Taeś — uśmiechnął się i pocałował jego nadęte policzki, na co ten w geście rezygnacji oparł głowę o jego ramię, z żalem jęcząc.

— A ty chory. Ja o sraniu, a ty uważasz to za urocze. Lecz się, proszę, bo zaczynam się martwić.

Jungkook tylko zaśmiał się radośnie, idąc dalej. Dalsza dyskusja nie miała sensu, Taeś był w końcu drażliwy, a dokuczenie mu mogło skończyć się czymś nieprzyjemnym i nie chodziło już tylko o kłótnie.

Zerknął przez ramię mniejszego, wzdychając z ulgą. Z daleka dostrzegał jakieś światła, co mogło oznaczać, że zbliżali się do cywilizacji. Zaczął więc szybciej przebierać nogami, poczuł jednak coś dziwnego. Tae ścisnął mocniej jego ramiona, wstrzymując oddech.

— Kookie... Czy potrafisz szybko biegać?

— Hm, nie najgorzej, czemu pytasz? — zapytał, nie przerywając pieszej wędrówki. Mocniej tylko przyciągnął do siebie chłopaka, bo zaczął się nieco wiercić.

'cuz I'm a free bitch baby | vkookWhere stories live. Discover now