VII

15.2K 1.1K 1K
                                    

 Dasom uśmiechnęła się sama do siebie, przyglądając Taehyungowi, który zasnął wtulony w ramię bruneta. Nie mogła się powstrzymać przed tym, to był odruch bezwarunkowy, w końcu nie jej wina, że miała obsesję na punkcie romansów, szczególnie tych niezbyt typowych. Jej szwagier wyglądał słodziutko, gdy ślinił wytatuowaną skórę Jeona, ten zaś wcale się tym nie przejął, raz po raz zerkając z czułością na swoją małą przylepę.

Dziewczyna dziękowała w duchu niebiosom, że Nam był zbyt pijany, by skapnąć się, że jego kumpla łączyło coś z braciszkiem, bo psucie takiego ślicznego obrazka byłoby świętokradztwem. Młodzi powinni się miziać, najlepiej całą noc i co najważniejsze - pod jej ścisłą kontrolą. Szkoda przecież, by takie widoki się zmarnowały, skoro mogły dać radość pewnej dobrej duszy, która specjalnie narobiła tyle galaretek, by wymodlić sobie takie fajne smaczki.

I nie to, że była zboczona i związała się z Namjoonem, by podglądać jego brata. Samo tak wyszło, dlatego tłumaczyła to sobie karmą. W końcu ciągle się starała, wszystkim pomagała, los więc się jej odwdzięczył, dając jej gejowski romans, sto razy lepszy od tych, które czytała z japońskimi przyjaciółkami, gdy była na wymianie studenckiej w Tokio. Wprawdzie nie przyznała się do tego blondynowi, jej facet też nic nie wiedział, po co jednak miała ich stresować? Niech żyją sobie w błogiej nieświadomości, a ona będzie miała co oglądać, a potem z kim sobie ulżyć w sypialni. Wiecznie napalony facet to złoto, naprawdę.

— Może pójdziecie spać? Nam już i tak odpada, a Tae zasnął — wydusiła z siebie w końcu, gdy Jungkook przetarł swoje oczy i ziewnął krótko.

— Och, racja. Zaraz będę się zwijał do domu — odparł, nieco czochrając swoje ciemne włosy, a Dasom szybko pokręciła głową na boki.

— Nie, nie. Tae ma podwójne łóżko, zmieścicie się razem. Bez sensu, byś wracał o tej godzinie, a raczej nie będzie wam przeszkadzać coś takiego, hm?

— Nie chcę się narzucać, noona...

— Nie będziesz. Nie chcę się potem martwić. Tylko ten... Możesz zanieść młodego do łóżka? Ja go nie udźwignę, Joonie ledwo zipie, a nie chcę go budzić — westchnęła, chociaż w środku już gratulowała sobie podstępności. Dzieciak jej rano będzie na kolanach dziękować, gdy pierwszy raz obudzi się obok swojego księcia.

— Jasne, nie ma sprawy. Dziękuję.

Brunet uśmiechnął się szeroko i ostrożnie złapał Tae niczym księżniczkę, wstając z nim na rękach. Ruda wskazała mu dłonią drzwi od jego pokoju, za którymi po chwili zniknęli. Ostatni raz zerknęła na klamkę, po czym okręciła się wokół własnej osi, mając ochotę pisnąć.

Życie fanki gejowskich romansów było zajebiste.


***


Jungkook uśmiechnął się szeroko, widząc rozdziawiony pyszczek chłopca, z którego ściekała strużka śliny. Wyglądał słodko, niewinnie i tak ułomnie, że nie mógł się powstrzymać przed ucałowaniem najpierw dolnej, potem górnej wargi, by następnie zlizać wydzielinę, która może nie smakowała wybitnie, jednak należała do jego maluszka. To wystarczyło, by w jednej chwili różne niefajne rzeczy, stawały się kochanymi i cudownymi. Stracił głowę dla tego małego głupka, z każdym dniem coraz bardziej uzależniał się od jego ciała i ciężej było mu kontrolować własne odruchy. Ciągle chciał go dotykać, całować i brać mocno, najlepiej w jakimś niebezpiecznym, publicznym miejscu, jak toaleta w Mc'Donalds, czy podczas oglądania filmu w kinie.

Ostrożnie przerzucił rękę na drugą stronę, zaraz przenosząc i całe ciało tak, że znajdował się nad chłopakiem. Powoli rozchylił nagie uda, z których w nocy zdjął spodnie, by znaleźć się między nimi i móc opaść na niego, przygniatając swoją górą mięśni. Jego usta przy okazji zaczęły pieścić lekko spoconą szyję, znacząc ją małymi, czerwonymi punkcikami.

'cuz I'm a free bitch baby | vkookOnde histórias criam vida. Descubra agora