XI

9.6K 1K 762
                                    

 Taehyung zerknął na swój telefon, odstawiając go po chwili na szafkę z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy. Brunet nie odzywał się już dwa dni, a trzy wiadomości, które do niego wysłał, zostały perfidnie olane. Gdyby nie to, że miał głowę zajętą spotkaniami z Hoseokiem, to zacząłby do niego wydzwaniać z pretensjami, jednak brak czasu mu to uniemożliwiał. Nie to jednak, by się stęsknił. Jungkook przecież był tylko jego kochankiem, który jak widać miał go gdzieś. Wcale nie był wściekły i nie miał ochoty ciągnąć go za włosy, by zemścić się za brak kontaktu. Ani trochę.

Poprawił swoje świeżo rozjaśnione włosy, zagryzając policzek od wewnątrz. Wyglądał dobrze, nawet bardzo. Skusił się na lekki makijaż, dzięki któremu prezentował się seksownie, ale i przy tym na tyle słodko, by móc spojrzeniem każdego rozczulić i przekonać do swoich racji. Trochę szkoda, że młodszy nie mógł go zobaczyć w takim wydaniu, bo zapewne od razu zacząłby się do niego dobierać i komplementować...

— Uspokój się, idioto. Przestań ciągle o nim myśleć — mruknął sam siebie, szybko wsuwając na szyję biały choker, który był ostatnim dodatkiem do dzisiejszej stylizacji.

Uśmiechnął się nikle sam do siebie, opuszczając pomieszczenie. Po drodze do drzwi wyjściowych sięgnął po portfel i gotowy wyszedł z domu. Hoseok czekał już na dole od jakiegoś czasu, ale niespecjalnie się spieszył. Nie było przecież szans, by ten odjechał bez niego. Ostatnimi czasy starał się niesamowicie, zabierał go w różne miejsca i wręcz rozpieszczał. Skłamałby gdyby powiedział, że mu to nie odpowiadało. Uwielbiał być w centrum uwagi, a tak długa przerwa nieco go irytowała. Miał niby Jungkooka, jednak świadomość, że jego własny facet miał go gdzieś, była niesamowicie denerwująca. Nawet jeśli nieszczególnie narzekał na brak atrakcji, to jednak był zachłanny i chciał mieć wszystko.

— Cześć — odparł, wchodząc do taksówki, w której siedział już starszy. Niemal od razu kierowca ruszył, podgłaśniając denerwującą piosenkę jakiegoś męskiego zespołu. Tae jednak nie miał nastroju na wykłócanie się, potrzebował spędzić noc na zabawie i przyjemnościach. Psucie sobie humoru przez takie coś było bez sensu.

— Hej. Ładnie wyglądasz. — Brunet wyszczerzył się, lustrując go z uwagą. Widać było, że najchętniej zacząłby się ślinić do jego pięknych obojczyków, które kusząco odsłaniała dopasowana koszulka i nie najgrubsza kurtka. Na szczęście obecność taksówkarza zmuszała go do kulturalnego zachowania, co było Tae na rękę. Nie miał pojęcia czemu, po prostu.

Podziękował skinieniem, uśmiechając się lekko, po czym skupił się za widokami za oknem, które zmieniały się wyjątkowo szybko. Kierowca chyba nie miał ochoty na spokojnie podróże i zwiedzanie miasta, dzięki czemu pod klubem zawitali kilka minut później.

— Chodź, księżniczko. — Hoseok, zapłaciwszy za przejazd, złapał go za rękę i niemal wyciągnął z samochodu, kierując się w stronę wejścia.

W środku był już spory tłum. Mnóstwo barwnych ludzi, którzy sączyli piwo bądź kolorowe drinki, tańczących na parkiecie, czy palących papierosy w specjalnie oddzielonej sferze. Męskie pary, jak i te całkowicie heteroseksualne, nie zabrakło też widoku kobiecych, w najlepsze dyskutujących o widocznie ekscytujących rzeczach, ich twarze bowiem wyrażały zainteresowanie. Czasami też i te niezdrowe, bo jasnowłosy dostrzegł pełne pożądania spojrzenia rzucane poszczególnym osobnikom. W końcu nie każdy przyszedł tutaj pobawić się z paczką znajomych. Niektórzy chętnie skoczyliby do darkroomu, dołączając swoje nasienie do klejącej mazi na podłodze, która potem nieprzyjemie kleiła się do butów. Tae raz z ciekawości tam zawędrował i był pewien, że to pierwszy i ostatni raz. Chociaż zapach seksu był pociągający, to ten obcych, spoconych ludzi niekoniecznie. Zresztą prawie skończył tam jako ofiara nawalonego brzydala, nie chciał powtórki.

'cuz I'm a free bitch baby | vkookWhere stories live. Discover now