XV

14.5K 1.1K 730
                                    

 Jasnowłosy skrzywił się, odstawiając na komodę wielki segregator, bo brzegi wypchany dokumentami. Jego nos co chwila marszczył się w geście niezadowolenia, a na czole pojawiały się pierwsze kropelki potu, był bowiem zdenerwowany i zmęczony. Nie mógł znaleźć starej faktury, która potrzebna była mu do porównania z aktualną, co sprawiało, że nie było szans na dokończenie zadań, które ojciec mu powierzył. Chciał się ze wszystkim uwinąć szybko, rodzice bowiem musieli coś załatwić i miał okazję wyślizgnąć się z firmy godzinę wcześniej. W takim tempie jednak bardziej prawdopodobne było, że zostanie jakieś dwie po czasie. Życie go nienawidziło.

Odchylił głowę do tyłu, nadymając policzki. Sprawdził już wszystkie pliki, trzy razy układał dokumenty w teczkach, nawet pod szafę zajrzał z nadzieją, że głupia kartka tam się niechcący dostała. Naprawdę nie miał już pomysłu na kryjówkę tego badziewia. Westchnął tylko i nie odkładając nawet góry segregatorów, oparł się rękoma o biurko, wpatrując w okno tuż za nim. Chciał na dwór, do Jungkooka. Młodszy miał go zabrać na wyścigi, a chyba nic z tego nie wyjdzie. Będzie gnić tutaj, starając się cokolwiek wykombinować.

— Dupa, dupa, dupa... — mruknął, a w tym samym czasie drzwi do gabinetu otworzyły się, szybko jednak zamykając.

— Bardzo ładna dupa.

Taehyung zerknął przez ramię na podchodzącego do niego Jungkooka i zrezygnowany pochylił się do przodu, opadając klatką piersiową na biurko. Jeszcze jego tu brakowało.

— Co ty tu robisz, gówniarzu? — szepnął cicho, unosząc odrobinę nogi, by od niechcenia pomachać nimi nad podłogą. Nie doczekał się jednak odpowiedzi, bo brunet bez ostrzeżenia zaatakował go od tyłu, przyklejając się kroczem do wypiętych pośladków.

— Biorę cię z zaskoczenia, księżniczko. — Młodszy wyszczerzył się, mocno wtulając w jego plecy, tym samym zmuszając do tego, by się podniósł. Nie podobało mu się to, miał bowiem ochotę zasnąć na tym głupim stoliku i obudzić się za tydzień, gdy wszelkie rozliczenia będą już gotowe. — Tęskniłem.

— A ja nie. Mam masę papierkowej roboty na głowie, więc puść mnie i wyjdź — warknął, starając się wyswobodzić, jednak silne ramiona Jungkooka szczelnie go oplotły, uniemożliwiając ucieczkę. Dodatkowo każdy jego ruch skutkował otarciem się o penisa większego, co tylko bardziej go frustrowało.

— Nie chcę. Lubię mieć cię w ramionach, ślicznoto.

— Kto cię tu w ogóle wpuścił, niewyżyty zboku? — Taehyung wypuścił ustami powietrze, starając się nie denerwować, co było utrudnione. Wszystko w tej chwili jawiło mu się jak jakiś cholerny problem. Szczególnie miękkie usta Jeona na jego karku. Gnojek jak zwykle wykorzystywał jego wrażliwość na tego typu pieszczoty, a w tej chwili nie miał czasu na takie zabawy.

— Sam się wpuściłem, zresztą co za różnica? Ważne, że się dostałem i cię dopadłem. Teraz pogryzę i zjem. Co o tym sądzisz, hmmm? — Kook zamruczał wprost do jego ucha, zaczynając palcami głaskać jego brzuszek, nieco podwijając idealnie wyprasowaną koszulę do góry.

Taehyung na ten gest aż się zapowietrzył i szarpnął do przodu, na nic jednak to się nie zdało. Tylko uderzył udami o blat biurka, na tym jego perfekcyjna ucieczka się zakończyła.

— Myślę, że twoje zboczeństwo wyżarło ci mózg, bo czego nie rozumiesz w słowie 'spierdalaj'? — warknął. — Zgubiłem dokument, a ty mnie denerwujesz. Idź się pobaw śrubokrętem, a nie mi przeszkadzasz.

— No chcę, ale za bardzo się rzucasz. Widzisz? Skoro ja dokuczam tobie, a ty nie pozwalasz mi się bawić, to może znajdźmy złoty środek i nie wiem... Pomóż mi w wymierzeniu tym nieszczęsnym śrubokrętem?

'cuz I'm a free bitch baby | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz