level 6 (+)

4.9K 185 166
                                    

Rano Luke obudził się w pustym i zimnym łóżku. Wzrokiem nawet nie szukał resztek obecności czerwonowłosego mężczyzny, bo i tak doskonale wiedział, że ich nie znajdzie.

Obudził się zupełnie sam, tak jak na to liczył. Tylko zmywarka w kuchni dawała o sobie znać, że też jest w tym mieszkaniu. Podobał mu się ten stan rzeczy. Już przy pierwszym spotkaniu wiedział, że Michael nie jest taki jak większość osób z jakimi Luke miał okazję sypiać.

Zawsze najgorsze były przedstawicielki płci pięknej. One zawsze liczyły na coś więcej. Zostawały na noc, potem rano budziły się i oczekiwały niewiadomo czego. Za to Mike zrobił wszystko tak jak Luke uwielbiał. Zniknął z mieszkania zanim jeszcze ktokokwiel zdążyłby o tym pomyśleć. Dał przestrzeń blondynowi, by mógł dalej żyć bez jakichkolwiek problemów.

Według Luke'a tak powinno to wyglądać. Potencjalny partner znika wraz ze wschodem słońca, by nie narażać się na choćby najmniejsze nieprzyjemności z tej drugiej strony. Każdy ma swoją przestrzeń życiową i nikt nie wchodzi poza jej granice. Tym bardziej zupełnie obcy ludzie, którzy mieli być tylko jednorazową przygodą.

Tylko, że Luke wiedział, że Michael wcale nie będzie tylko jednorazowym skokiem w bok. Nie tym razem.

Blondwłosy dwudziestosześciolatek powoli podniósł swoje ociężałe ciało do pozycji siedzącej. Przetarł twarz dłonią i przeczesał swoje nieułożone włosy. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował i dostrzegł na szklanej powierzchni szafy małą, różową karteczkę. Zrzucił z siebie pościel i niepewnym krokiem podszedł do zostawionej tam kartki. Odkleił ją delikatnie i przyjrzał się zapisanym literom. Pismo było krzywe, ale na swój sposób ładne. Wyglądało tak jakby piszącemu trzęsła się dłoń i próbował to jakoś powstrzymać, ale nie do końca mu się to udało.

Na karteczce widniało tylko kilka prostych słów:

mam nadzieję, że ledwo chodzisz po tej nocy
                                                                          M.

Luke mimowolnie uśmiechnął się jednym kącikiem ust na wiadomość od Michaela. Ten mężczyzna już od pierwszego spotkania zaintrygował blondyna. Wydawał mu się inny. Niby zagubiony, samotny, ale cholernie dobrze potrafiący być dominującym, prowokującym i jednocześnie wyuzdanym facetem. Ta mieszanka doprowadzała niebieskookiego do istnego szaleństwa. Na samo wspomnienie wczorajszej nocy zagryzał wargę i uśmiechał się sam do siebie.

Wiedział, że nie może odpuścić tej znajomości. Zbyt wiele mógłby stracić wpisując Mike'a na listę "zaliczone, nigdy więcej nie dzwonić". Luke chciałby pokazać mu czym jest prawdziwe dobre łóżkowe życie, ale teraz jego głowę zaczęła zajmować zupełnie inna sprawa.

Dzisiejsza kolacja z Hather u jego rodziców.

Zupełnie o tym zapomniał do momentu zobaczenia kolejnej małej kartki na lodówce. Nie chciał tam iść. Takie spotkania zawsze kończyły się tak samo lub podobnie. Chodził tam, bo musiał. Stwierdzenie, że nie lubił swoich rodziców było błędem. On ich nienawidził. Zawsze chcieli, by tak jak ojciec, Luke został prawnikiem. On jednak w którymś momencie sprzeciwił się ciągłym rozkazom rodziców i przerwał studia. Mając dwadzieścia dwa lata i brak jakiegokolwiek doświadczenia nie mógł liczyć na dobrze płatną pracę. Zdecydował iść na studia o jakich zawsze marzył – anglistyka. Po skończeniu dość szybkiego kursu poszedł do niezobowiązującej, według niego, pracy w centrum miasta na stanowisko najpierw jako zwykłego chłopca na posyłki, a teraz pełnił funkcję jednej z ważniejszych osób w firmie. Sam nie miał pojęcia jak to się stało, że ze zwykłego chłopaczka w podartych jeansach stał się facetem chodzącym codziennie w garniturze i krawacie, z którego decyzją liczyli się wszyscy.

can you really take dick or nah?  ▪  mgc + lrhWhere stories live. Discover now