level 8

2.7K 190 47
                                    

Koniec tygodnia dla tych dwóch z pozoru nic nieznaczących mężczyzn był co najmniej zaskakujący.

Michael od kilku dni nie przyjmował swoich leków i czuł się zadziwiająco dobrze. Nie męczyły go senne koszmary i przesypiał spokojnie kilka godzin. Nie budził go jego własny krzyk ani zimne poty, które miały zwyczaj oblewać jego drobne ciało.

Za to jego myśli zawsze wracały do tej jednej konkretnej postaci, która w ciągu jednego wieczoru wywróciła życie tego dwudziestotrzylatka do góry nogami.

Luke prezentował się za to nieco inaczej. Od kilku dni jego życie z Hather szło bynajmniej nie w sposób do dupy, ale już podchodzący pod tragiczny. Nie odzywali się ani nie obdarzali swoich osób choćby najmniejszym spojrzeniem.

Kilka razy Luke przyłapał się na tym, że jego myśli zbiegały ze spraw przyziemmych na postać czerwonowłosego chłopaka, który sprawił, że życie blondyna odnalazło dziwny sens i cel, do którego zaczęło dążyć.

Przełom nastąpił pod koniec tygodnia. W nocy z piątku na sobotę lub z soboty na niedzielę.

Michael siedział przygarbiony przed swoim lustrem i z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy przypatrywał się swojej osobie. Mimo, że wszystko z pozoru było w porządku to Mike zawsze umiał znaleźć powód, dla którego jednak coś było nie tak.

Nie zdawał sobie sprawy z tego, że ktoś pojawił się w jego mieszkaniu do momentu, gdy nie poczuł czyjejś obecności za sobą. Spojrzał wyżej i jego oczom ukazał się blondyn, którego oświetlała tylko nieduża lampa stojąca w kącie pomieszczenia.

Czerwonowłosy nawet nie zareagował na to, że praktycznie obcy mężczyzna jakby nigdy nic pojawił się w jego mieszkaniu. Jedyne co zajmowało jego umysł to fakt, że niebieskooki sam z siebie postanowił pojawić się tutaj. Michael czuł się ważny, bo ktoś przyszedł do niego. Tylko do niego.

Luke usiadł za czerwonowłosym i zaczął składać delikatne pocałunki na bladej szyi dwudziestotrzylatka. Mike z przyjemności odchylił się na prawo, by blondyn miał większy dostęp do osoby młodszego.

Hemmings nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Liczył bardziej na to, że mężczyzna zacznie krzyczeć i wyrzuci go za drzwi, a tymczasem on oddawał mu się wręcz cały. Z jednej strony cieszyło go to, ale z drugiej jednak nasuwała się myśl, że z tym facetem musi być coś nie tak. A Luke jako człowiek ciekawy świata i ludzi, postanowił dowiedzieć się więcej o osobie niejakiego Michaela Clifforda. Postanowił zaopiekować się tym z pozoru silnym chłopakiem.

Mike odwrócił swoją twarz w stronę starszego i spojrzał w jego niebieskie oczy. Odbijały się w nich iskierki pożądania i chęci dominacji, a na ustach tkwił delikatny, ale cholernie seksowny uśmiech.

Czerwonowłosy nie zastanawiał się dłużej i lekko musnął usta swojego towarzysza. Zaczął składać krótkie i delikatne pocałunki na ustach blondyna aż w końcu Luke mocno przyciągnął do siebie Michaela i pocałował z całą swoją zachłannością.

Clifford nie opierał się. Kochał sposób w jaki Luke go traktował. Jak dominował, ale nie zapomniał o tym jaki Mike może być kruchy. Kochał sposób w jaki Luke całował jego malinowe usta. Jak dotykał jego szczupłego ciała i jak się z nim obchodził. Nawet jeśli ich kontakt ograniczał się tylko do zwykłego seksu to Michael kochał to wszystko.

W jakiś sposób kochał Luke'a.

Luke dzisiaj nie chciał, by ich spotkanie ograniczyło się do zwykłego pieprzenia i ulotnienia się z mieszkania. Chciał przekazać Mike'owi, że dla niego jednak coś znaczy. Że nie jest to ich ostatni kontakt.

Dlatego też wciągnął młodszego mężczyznę na swoje kolana i ich pocałunek znowu stał się delikatny i powolony.

Michael wplątał swoje place w gęste blond włosy i mruknął z aprobatą, gdy Luke ścisnął w swoich dłoniach jego pośladki. Czerwonowłosy poruszył się wzdłuż ud niebieskookiego, a w zamian uzyskał cichy jęk satysfakcji.

Luke szybkim ruchem ściągnął czarną koszulkę młodszego i zaczął składać mokrą ścieżkę pocałunków wzdłuż szyi, obojczyków i mostka.

Wszystkie ruchy były delikatne, ale jednocześnie pewne swego. Michael dzisiejszej nocy chciał być kochany. Nie chciał się pieprzyć. Chciał uprawiać miłość z praktycznie obcym facetem. Chciał czuć każdy dotyk czy zapach. Pragnął zatracić się w tym uczuciu i już nigdy nie wychodzić z tego błogiego stanu.

Kochaj się ze mną – Michael szepnął między pocałunkami w usta Luke'a.

Dla Hemmingsa więcej nie było trzeba. Chciał pokazać mu całą swoją delikatność, którą skrupulatnie ukrywał. Nie miał zamiaru krzywdzić tego kruchego dla niego chłopca.

Obchodził się z nim z jak najdelikatniejszą porcelaną, która może pęknąć, gdy ktoś nieodpowiedzialny ją dotyka. Dlatego podczas przenoszenia Michaela do jego sypialni, Luke cały czas skradał czerwonowłosemu pocałunki.

Gdy rozbierał go powoli, cały czas wpatrywał się w jego zielone i przepełnione pożądaniem oczy. Gdy delikatnie poruszał dłonią na penisie Michaela i słuchał jak ten jęczy czuł, że właśnie tak chce pokazać swoją delikatność wobec niego.

W końcu, gdy Luke powoli wszedł w rozciągniętego wcześniej Mike'a zrozumiał, że ten chłopak już jest kimś zupełnie innym i ta relacja idzie w zupełnie innym kierunku niż tego oczekiwał. Ale nie przeszkadzało mu to.

Ich ruchy były zsynchronizowane. Każde pchnięcie łączyło się w unoszeniem bioder czerwonowłosego. Każde jęknięcie równało się z delikatnym pocałunkiem.

Nawet jeśli ten seks był dla Luke'a zbyt wolny i zbyt przesłodzony to wiedział, że robi dobrze. Że Michaelowi należy się taka czułość i delikatność w świecie, który w ogóle nie jest piękny ani nie pachnie różami.

Luke po prostu chciał kochać Michaela.

Chciał kochać go w świecie, w którym termin miłość nie ma prawa bytu.
On chciał mu tylko pokazać swoje uczucia. Nawet jeśli nie były one adekwatne do tego co naprawdę czuł. Bo musicie wiedzieć, ale Luke teraz, gdy kończył we wnętrzu Mike'a już w ogóle nie wiedział co czuje do tego małego i bezbronnego chłopca.

Mimo wszystko chciał go kochać i chronić od całego zła tego skurwiałego świata pozbawionego uczuć i empatii.

On po prostu chciał. I wiedział, że zrobi wszystko, by Michael czuł się szczęśliwy.










mała notka: kocham ten rozdział. jest najlepszy jaki kiedykolwiek napisałam. chciałam wcisnąć tutaj smuta, ale stwierdziłam, że popsułby wszystko, więc zostawiłam to tak jak jest.

a wam kluseczki życzę wesołych i spokojnych świąt spędzonych w gronie rodziny i tych, których kochacie. aby nadchodzący rok 2017 był lepszy niż 2016. by wszystko wam wychodziło i abyście cieszyli się z każdego dnia.

przepraszam, że blisko 3 tygodnie nic tutaj nie wstawiałam.

w każdym razie zapraszam mocno na ten piękny jak dla mnie rozdział.

~ kluska

can you really take dick or nah?  ▪  mgc + lrhDove le storie prendono vita. Scoprilo ora