Tańcząc nad grobem wroga

8.7K 457 182
                                    

Good lord find my soul
waitin to behol'
hold those gates
if I dont make it out tonight

Good lord give me peace
from life long of pain and greed but not yet
I'm not done payin for my crimes

Bad blood
I got bad blood
you dont want none of what I have.

Dont listen to any word I say,
I'd say anything to make you feel okay
I'm not who I thought I was.
Not today.

~ Alison Mosshart & Eric Arjes - Bad Blood

*

Słodka cisza. Cisza potrzebna do uspokojenia rozbieganych myśli i ułożenia wszystkich faktów w zgrabną całość. Hermiona obserwowała ludzi zgromadzonych w pokoju przesłuchań. Na ich twarzach gościł smutek. Nie ma się co dziwić, dowiedzieli się, jak umarła legenda.

Harry Potter. Chłopiec, który przeżył. Złoty chłopiec. Wybraniec.

Zapewne te wszystkie tytuły pojawiły się na białym marmurowym nagrobku. Szkoda tylko, że ciało spoczywające w mogile, zbezcześcił Lord Voldemort. Zapewne przed egzekucją pozwoliliby jej na odwiedzenie grobu, ale nie chciała. Oddając cześć Harry'emu, oddałaby ją także największemu zbrodniarzowi.

Po raz kolejny zamoczyła wargi w kwaskowatym soku pomarańczowym. Przełknęła i oblizała wargi. Dała im chwilę. Uznała, że minuta, czy dwie, ciszy nie zaszkodzą. Jej się teoretycznie nie spieszyło. Teoretycznie też chciała szybkiego końca przedstawienia. Jedno wykluczało drugie...

Minuta czy dwie, nie zbawią mnie...

W pokoiku rozbrzmiewały równomierne puknięcia o blat biurka. To Charlie, opuszkami palców, wystukiwał jednostajny rytm. Mogłaby do niego zatańczyć. Lubiła tańczyć... tak jak jednej z nocy.

– Myśleliśmy – burknął wreszcie Moor – że Harry Potter został przez was zabity.

Was?

Nas?

Poczuła złość.

– To nie był Harry... Nie mój Harry... – powiedziała na pozór spokojnie, jednak ostatnie zdanie wykrzyczała: – Za kogo mnie masz, żeby twierdzić, że zabiłabym najlepszego przyjaciela?!

– Nie pani... a oni... – poprawił się auror.

– Bez znaczenia. – Walnęła otwartą dłonią w blat. – Gdyby to był Harry, to włos z głowy by mu nie spadł!

Mężczyzna podniósł ręce w geście poddania.

– Pani Malfoy – rzekł łagodnie. - Proszę o spokój.

Naburmuszyła się.

– Dobrze. Uspokoję się.

– Przecież Voldemort mógł wparować do ministerstwa i nikt nie kiwnąłby palcem! – odezwał się ktoś z tyłu.

Hermiona nawet nie raczyła się odwrócić. Typowe. Ktoś zawsze doznawał olśnienia po fakcie. Równie dobrze mógłby dostać się do ministerstwa, używając wcześniej eliksiru wielosokowego. Nie zmieniłoby to nic. Aurorzy w przeważającej większości byli kretynami. Nastolatkowie ich oszukali! Przecież wraz z Harrym i Ronem już kiedyś węszyli w budynku pod postacią przypadkowych pracowników. A co dopiero tak wielki mag, jak Voldemort!

– Zapewne miał i taki plan. – Wzruszyła ramionami. Nie potrzebne jej było tłumaczenie i wytykanie głupoty systemu. Pozostawiła ten temat bez kontynuacji. – Jednakże my planujemy, a kostucha nieprzerwanie ostrzy kosę. Zbaczamy z tematu. Zbaczamy z wątku.

Esencja cierpienia [Dramione][+18]Where stories live. Discover now