2

40 7 2
                                    

     Gdzie jestem? Leia znajdowała się w jakimś małym pomieszczeniu. Bez klamek.
- Kto następny? - usłyszała zza płyty ze stali, która była chyba drzwiami. - Księżniczka, to już ostatnia z ważniejszych osób. A tak swoją drogą, co z ozdobami?
- Zlikwidowane.
Dziewczyna zamarła. Domyśliła się kim były owe ozdoby - z nimi leciało również kilku strażników. Teoretycznie niepotrzebni, jeśli chodzi o zdobywanie informacji. Drzwi do celi otworzyły się, a Leia zawahała się, jej odruchy kazały jej się chować, uciekać, a lekcje dawane przez jej nauczycieli nauczyły ją stawiać czoła rożnym sytuacjom, postanowiła więc nic nie robić i poczekać na rozwój wydarzeń. Do pomieszczenia weszli mężczyźni.
- Czy posiadasz jakiekolwiek informacje o Luku Skywalkerze? - spytał mężczyzna ubrany cały na czarno. Oprócz niego znajdowało się tu również czterech szturmowców.
- Nie wiem kto to jest... - powiedziała Leia. W końcu nie kłamała, pierwszy raz spotkała się z tym imieniem.
- Czy przyswajałaś kiedykolwiek nauki jedi?
- Czy wy wiecie kim jestem? Leia Organa, księżniczka, senator. - nie mogła przecież wspomnieć o swojej działalności w rebelii.
- Czyli nikim.
- Jak to? Mam powtórzyć? - starała się nie okazywać strachu i coraz lepiej jej to szło.
- Palpatine rozwiązał senat. - dziewczyna przestraszyła się nie na żarty, jak to rozwiązał? Oddychaj... oni kłamią, chcą tylko informacje.
- W dalszym ciągu jestem księżniczką i żądam uwolnienia! - młoda Organa była nieźle zdenerwowana, kim oni byli by ją tu więzić? Mężczyzna popatrzył na szturmowców.
- Zakuć ją i do kokpitu, raz! - żołnierze momentalnie wykonali rozkaz, a dziewczyna nawet nie walczyła. Szli przez korytarze, a Leia starała się zapamiętać wszystkie szczegóły w razie, gdyby miała uciekać. W końcu trzeba od czegoś zacząć, nawet jeśli miałaby to być trasa z powrotem do celi... Gdy weszli do pomieszczenia, skąd było widać kosmos Organie zabrakło tchu. Za oknem było widać Alderaan, jednak nie to wstrząsnęło Leią... przed nią stał Vader. Jego czarna zbroja, płaszcz do ziemi i oczywiście maska. Szczerze miała nadzieję, że nigdy go nie spotka.
- Pokażcie tej młodej rebeliantce potęgę ciemnej strony. - zabrzmiał groźnie. Jeden ze szturmowców popchnął mocno dziewczynę bliżej okna.
- C-co robicie? - spytała cicho. Odpowiedział jej ten dziwny oddech Dartha. Popatrzyła się na swoją planetę, ile by dała by być tam i znów przekomarzać się z ojcem o ilość wyjazdów tygodniowo. Właśnie, gdzie jej tata?
- Gdzie mój ojciec?
- Nie martw się o niego, jest już po lepszej stronie. - Leię zamurowało, nie dała rady dłużej trzymać emocji. Zaczęła się szarpać i płakać, jednak szturmowiec był za silny. Była rozdarta, tak bardzo kochała ojca.
- Puśćcie mnie! Ja nic nie wiem! Zostaw! - chciała się przytulić do mamy, która została w domu. W tej samej chwili zobaczyła rozmazaną, zieloną kreskę przecinającą niebo, a sekundę później wielką chmurę pyłu. Alderaan...
Leia zemdlała.

In Galaxy Far AwayWhere stories live. Discover now