7

31 8 3
                                    

Luke
Myślałem o wszystkim co się ostatnio wydarzyło. Przez 19 lat mojego życia każdy dzień wyglądał tak samo, a tu nagle siedzę w statku z obcym kolesiem, jakimś stworem i księżniczką. Byłą księżniczką. Ogólnie więc rzecz biorąc, nie byłem sam, Leia również straciła wszystko co miała. Była... nikim. Ja zresztą też. Han chociaż był przemytnikiem, co za ironia losu. Poczułem szarpnięcie, to chyba dobry znak, zbliżamy się do Yavin. Pójdę poszukać Leii, prawdopodobnie zaszyła się w którejś sypialni, o ile można tak nazwać pomieszczenie z kilkoma materacami. Jak to mogło być domem Hana? Nie myliłem się, leżała wpatrzona w ścianę na jednym z łóżek.
- Hej, chyba zaraz będziemy lądować. - powiedziałem, po czym dziewczyna zerwała się.
- A już myślałam, że uderzyła w nas asteroida. - powiedziała wstając - Chodźmy więc do wyjścia.

Leia
Yavin wyglądało pięknie. Nie było mi w życiu dane oglądać tyle zieleni na raz, jednak nie dałam poznać po sobie zachwytu.
- A gdzie dokładnie ta baza? - spytał mnie Han, krzycząc gdzieś z kokpitu.
- Nie wiem, szukaj sygnałów a ja będę patrzeć przez okno. - odpowiedziałam.
- Ta, baza która ukrywa się przed imperium będzie widoczna przez okno, dzięki za pomoc, księ...
- Popatrz się w lewo i się przymknij. - nic nie odpowiedział, wykonał grzecznie polecenie. Śmieszny człowiek. Przed nami znajdowała się duża budowla, coś na kształt piramid, wyglądający trochę jak stara świątynia Jedi. Popatrzyłam na Luka siedzącego za mną.
- Chodź i patrz. Wiesz, co to jest? - zapytałam.
- Wygląda jak świątynia. Trochę lat ma. - Luke wyglądał jakby wydział takie coś pierwszy raz. Ja chyba w sumie też. Zaczęliśmy się zniżać, a w dole widziałam już mały oddział biegnący na lotnisko. Chciałam im jak najszybciej przekazać, że to tylko ja. Po chwili wylądowaliśmy, a Solo otworzył drzwi. Czym prędzej wybiegłam się pokazać. Gdy tylko mnie zobaczyli, rzucili broń i zaczęli się witać.
- Leia! Księżniczka! Myślałem że już cię nie zobaczę! - słyszałam powtarzające się kwestie wśród burzy uścisków.
- Nasza bohaterka... - usłyszałam ten głos. Izmun Herd, aktualny generał. Gdyby nie on, nie byłoby rebelii.
- Koniec komitetu powitalnego, mam plany. - oznajmiłam dumnie.
- Chodźmy do środka, pokażesz je nam i zdecydujemy co dalej. - powiedział Herd. Podążając za nim zastanawiałam się co zrobi teraz Luke, może spróbuje dołączyć? Z tego co opowiadał, pilotaż to jego małe hobby. Han i Chewie prawdopodobnie zaraz się zmyją, jednak mam cichą nadzieję że jeszcze ich zobaczę. Cholera, czemu ja chcę by oni zostali?!

Han
Zbyt zielono tutaj. Muszę jednak przyznać, że ta cała rebelia robi wrażenie. Gdybym nie miał na karku połowy łowców nagród, dołączyłbym. Poza tym, neutralna pozycja mi odpowiada. Chociaż, dla mojej księżniczki... zauroczyła mnie. Nigdy nie spotkałem tak silnej osobowości w tak małym ciele. Ah, nie ma co fantazjować, szmuglerskie uczucia nie są stałe - wiem co mówię. Postanowiłem wyjść że statku i trochę pozwiedzać. Już z dala zauważyłem Luka przy X-wingu, pewnie będzie pilotem. Życzę mu tego z całego serca, młody nie miał w życiu chyba wesoło, może w końcu mu się coś uda. Sekundę później zobaczyłem Leię, a nim się obejrzałem Luke biegł w moją stronę.
- Pomożesz mi? - spytał.
- A w czymże to? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, kocham to.
- Przenieść roboty! - jakie roboty? Co on gada. Poszedłem za nim, a w jednym że schowków leżały dwa droidy. Skąd one tu do cholery?!
- Przywiozłem je z Obi-Wanem, on je chyba zapakował tutaj. Powiedział żebym nie zadawał pytań, ty też tego nie rób. - czy on mi w myślach czyta? Postawiłem tego większego, złotego i włączyłem.
- Panie Luke, pańska planeta trochę zzieleniała! - odrzekł robot, a mniejszy astromech zaczął szybko jechać w stronę wyjścia. A niech robią co chcą. Poszedłem do Organy, stała czekając na Skywalkera. Nie mam czasu na miłość, więc nic mnie tu nie trzymało.
- Przyszedłem powiedzieć tylko do widzenia, trzymaj się ciepło i pozdrów kolegów! - chciałem jak najszybciej stąc uciekać, bo jeszcze się rozmyślę i zostanę.
- Tak jak myślałam, materialista. Walcz z nami. - oho, nasza księżniczka się chyba zdenerwowała.
- Mam własne problemy. - wnet usłyszałem ryk wookiego. - Jak to statek się popsuł?!

In Galaxy Far AwayWhere stories live. Discover now