8

26 8 1
                                    

Luke
W tej bazie było cudownie. Nie zastanawiałem się długo, nie miałem nic do stracenia, więc odważyłem się i...
- Czy jest możliwość dołączenia? - spytałem.
- Pytasz się jeszcze? Człowieku, im nas więcej tym lepiej. - odpowiedział prawdopodobnie szef lotniska, czy coś w tym rodzaju. - Wskakuj do symulatora, chęci to nie wszystko.
- Wiem! - byłem zbyt podjarany by wydusić coś więcej. Ten cały symulator to był jakiś stary x-wing z podłączonym systemem i ekranem, na którym wyświetlali się wrogowie do zestrzelenia.
- Tak w ogóle, Yuno jestem. Pokażę ci do czego te wszystkie przyciski służą. - uważnie słuchałem jego instrukcji, po chwili znałem wszystko na pamięć.
- No młody, to próbuj! Powodzenia.
- Ok, ok, dzięki. - odparłem i bez namysłu zacząłem strzelać do malutkich TIE-fighterów. Z sekundy na sekundę było coraz trudniej, aż w końcu po 48 zestrzelonych statkach zestrzelili i mnie.
- Woo, nieźle! Mój rekord to 35, a chyba pobiłeś naszego najlepszego strzelca! Tak więc, witamy w załodze. - powiedział z dumą Yuno. O cholera, jak ja to zrobiłem?! Muszę iść to powiedzieć Leii, ucieszy się.

Leia
- Pobiłeś rekord? Gratuluję! - naprawdę cieszyłam się gdy mi to oznajmił, w jednej chwili porzuciłam się na niego i uściskałam.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu zostanę z kimś na dłużej.
- Leia, praca pilota do bezpiecznych nie należy...
- Nie mów nic, będzie dobrze, jesteś najlepszy. - gdy staliśmy tak wtuleni w siebie, wszedł Han. Chyba go trochę przymurowało, a ja z Lukiem odskoczyliśmy od siebie.
- Dzieciaki, spokojnie, ja tylko chciałem spytać, czy macie paliwa trochę. Wyciek mieliśmy. - popatrzyłam się na Solo morderczym wzrokiem, a ten oparł się o ścianę. - Księżniczko, niebawem odlatujemy, nie martw się, dam ci buzi na pożegnanie.
- Idź do hangarów, tam powinny być jakieś zapasy. - niech sobie nie myśli, drań, że mnie sprowokuje. Nic nie odpowiadając wyszedł.
- Ale dupek. Oby wyjechał jak najprędzej. - powiedział Luke.
- Jakby nie patrząc, to jest naprawdę dobry pilot. Może będą z niego ludzie. - miałam szczerze taką nadzieję.
- Mam dziwne przeczucie, że on jest dobry. - Luke odrzekł z poważną miną, a ja wybuchnęłam śmiechem. Po chwili dołączył do mnie, ale naszą chwilę beztroski przerwał Izmun.
- Pani Organa, jest pani proszona na salę główną.
- Co się stało? - zapytaliśmy jednocześnie z Lukiem.
- Radary wariują. - po tych słowach zabrakło mi tchu. To mogło oznaczać tylko jedno...

Han
- Dzięki. Nie, nie trzeba dwóch. Tak. Poradzę sobie. - odpowiadałem. Ci rebelianci byli aż nadto mili. W sumie, nikt nigdy nie obnosił się że mną z takim szacunkiem. Zgodnie z prośbą jakiegoś Yuno, zatankowałem Sokoła i przeniosłem się na ostatnie lądowisko, które było całkowicie wolne. Chewie zadecydował, że zrobi jeszcze przegląd zanim wyruszymy. Miałem trochę wolnego czasu, więc usiadłem obok statku i oglądałem rumor jaki panował przy głównym hangarze. Coś się chyba stało, statki chaotycznie startowały. Wstałem by przyjrzeć się lepiej, ale coś mnie tknęło by się odwrócić. W stronę bazy leciała cała eskadra myśliwców TIE. 

In Galaxy Far AwayWhere stories live. Discover now