9

45 11 3
                                    

Luke
W hangarze zapanował chaos. Przynajmniej tak mi się wydawało. Po dłuższej chwili przyglądania się biegającym we wszystkich kierunkach ludziom, kątem oka zobaczyłem Yuno.
- Co mam robić?! - spytałem zdenerwowany. Usłyszałem strzał, baza oberwała.
- Tam są stroje. Szybko się przebierz i wsiadaj do pomarańczowej piątki, kapitan sam się z tobą skontaktuje. - on był taki spokojny... widać że wszyscy tutaj są przeszkoleni, czy dam sobie radę? Szybko wsunąłem się w kombinezon i zacząłem szukać wyznaczonego statku. Nie mogłem się skupić, ciagle słyszałem strzały i chciałem po prostu uciec. Ale nie mogłem. Luke, pozbieraj myśli i się uspokój. Obi-Wan... to był jego głos. Zawsze czułem jego obecność. Dodał mi otuchy i przede wszystkim pewności. Znalazłem pojazd i pognałem w przestworza do swojej drużyny. To było coś zupełnie innego niż w symulatorze. Widoki za oknem przyprawiały mnie o gęsią skórkę. Tu jest tak pięknie... chciałbym, bo obok była Leia. Jednak zamiast Leii była wiązka lasera, przelatującą 10 cm od mojego x-winga.
- Hej, piątka! Skup się i zacznij strzelać! - usłyszałem z głośników. Cholera.

Leia
- Księżniczko, nalegam jednak byś opuściła Yavin. Musisz być bezpieczna. - Izmun nie dawał za wygraną.
- Nie nazywaj mnie tak! Nie jestem już księżniczką! - byłam zdenerwowana, a oni nie dawali mi spokoju. Musiałam zadbać o równy, a przede wszystkim bezpieczny start jednostek.
- Dla rebelii zawsze nią będziesz. - popatrzyłam na niego smutnym wzrokiem, ale nasze emocje ostudziła zawalająca się ściana - a w sumie zamieniła je na panikę. Znajdowaliśmy się w piwnicach, jeśli przysypie wejście, po nas; jeśli sufit się zawali, po nas. Herd nie pytając mnie o zdanie, wziął mnie za rękę i siłą zaczął pchać w stronę jego statku.
- Przestań, mam zadanie! - zaprotestowałam.
- Twoje życie jest najważniejsze!
- A ich?! - wskazałam na latające ponad nami statki.
- Oni są żołnierzami.
- Nie masz serca! - krzyknęłam i wyrwałam się. Biegłam na oślep do hangarów, jak nie komputerowo, to osobiście wydam rozkazy i dopilnuję porządku.
- Luke już poleciał. - usłyszałam głos Yuno.
- Jak mu idzie?
- Jeden z lepszych już na starcie. Ma potencja... - nie dołączył, a z jego czoła zaczęła sączyć się krew.
- Y-Yuno..? - a on w odpowiedzi upadł na ziemię. Odruchowo schyliłam się do niego, co było wielkim błędem. Kilka metrów przede mną stał szturmowiec celując we mnie. Znieruchomiałam że strachu.
- Mam ją. - powiedział do nadajnika. - Wstań powoli i ręce do góry. - nic innego mi nie zostało, więc posłusznie wykonałam rozkaz. Co dziwne, nie było nikogo innego oprócz nas, więc gdyby mi się poszczęściło, może zdołałbym uciec... Żołnierz zaczął iść w moją stronę. Nagle obok mojej głowy przemknęła wiązka lasera.

Han
Każdy chce się mnie pozbyć, a jak przychodzi co do czego, ja ratuję sytuację. Pocisk przeleciał niebezpiecznie blisko głowy Leii, jednak nie miałem wyboru, lecz na szczęście oberwał szturmowiec.
- Han! - krzyknęła dziewczyna i zaczęła biec w moją stronę.
- W końcu jestem twoim bohaterem, a to do czegoś zobowiązuje. - na te słowa uśmiechnęła się. - Uciekajmy lepiej, póki nie wezwą posiłków. - do Sokoła nie było daleko, a Chewie czekał z odpalonym silnikiem. Po chwili lecieliśmy już nisko nad drzewami, by nas nie wykryto. Bitwa toczyła się daleko za nami, a ja nie zamierzałem się w ją mieszać. Gdy byliśmy już w bezpiecznej odległości, wznieśliśmy się by zacząć się przygotowywać do skoku w nadprzestrzeń.
- Hej, wasza wysokość, jakiś cel podróży? - spytałem. Ale odpowiedzi nie dostałem.
- Wasza piękność? - powtórzyłem. Cisza. - Chew, zaraz wracam. - wstałem i poszedłem szukać Leii. Znalazłem ją w głównym pomieszczeniu.
- Hej, wszystko w porządku? - podniosła się, a ja zauważyłem że płacze. Popatrzyła się na mnie takim wzrokiem... takim, że nie trzeba było nic mowić. Usiadłem obok niej, a ona wtuliła się we mnie i rozryczała się na dobre. Przytuliłem ją.
- Co się stało? - spytałem.
- Wszyscy chcą mnie kontrolować! Ja nie chcę być do końca życia czyjąś lalką... - spytała i chyba się już trochę uspokoiła.
- Czemu tak uważasz?
- Wszyscy na mnie dmuchają i chuchają, nie dają podjąć samodzielnej decyzji. Głównie to... Izmun. Ale on został na Yavin i nie wiem co się z nim dzieje. - i łzy poleciały jej znowu. Nie umiem pocieszać ludzi, mam nadzieję że uścisk wystarczy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 09, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

In Galaxy Far AwayWhere stories live. Discover now