..::I::.. Przywitajcie Kakate Hatake.

7.7K 381 67
                                    

Było już dość ciemno, gdy przed bramą Konohy pojawiła się niewysoka postać w czarnym płaszczu z kapturem. Stanęła przed strażnicą bramy.

-Dokumenty! - wrzasnął strażnik, lustrując postać wzrokiem.

Bez słowa wyjęła papiery i podała je strażnikowi. Ten po chwili oddał je i przepuścił postać przez bramę. Zaczęło robić się coraz ciemniej, aż wreszcie całkowity mrok opanował Konohę. Postać odrzuciła kaptur.

W nikłej poświacie lamp ulicznych można było dostrzec szare włosy dziewczyny, okalające twarz, której dolna część zasłonięta była przez ciemny materiał maski. Złote źrenice wpatrywały się z uporem w niewielki dom, stojący w oddali. Dziewczyna dostała się do niego w ciągu kilku minut. Stanęła przed drzwiami i pogładziła opuszkami palców miękkie drewno.

Otrząsnęła się ze wspomnień i zapukała do drzwi. Po chwili otworzyły się, zalewając dziewczynę światłem, wydostającym się z wewnątrz. Dziewczyna ujrzała przed sobą wysokiego mężczyznę o dziwnej, szarej czuprynie, opasce Konohy, zaciągniętej na prawe oko i w masce, zasłaniającej dolną część twarzy.

-Witaj, bracie - przywitała się dziewczyna.

Obudziła się, gdy pierwsze promienie słońca zawitały do jej pokoju. Z niechętnym pomrukiem założyła kołdrę na głowę i westchnęła ciężko. Po chwili odrzuciła pościel i zwlekła się z łóżka. Odświeżywszy się trochę w łazience, podeszła do szafy i wyjęła z niej kilka ubrań. Długie, ciemne spodnie, granatowy bezrękawnik z wysokim kołnierzem, dzięki któremu można było ukryć brzeg maski, wysokie buty i ciemna kurtka. Założyła to wszystko na siebie, podciągnęła maskę na twarz i zeszła do kuchni.

Na dole czekał już na nią Kakashi. Siedział przy stole, czytając swoje nieśmiertelne „Icha Icha Paradisu". Dziewczyna usiadła obok brata i ściągnąwszy maskę, zabrała się za przygotowaną przez szarowłosego jajecznicę.

-Kakate... - zaczął spokojnie Kakashi.

-Hm? - zamruczała.

-To moja jajecznica... - zauważył beznamiętnie.

Przełknęła kilka ostatnich kęsów.

-I tak by ci wystygła - dogryzła mu.

Westchnął ciężko, nawet nie odwracając wzroku od swojej książki. Kakate skończyła jeść śniadanie i pozmywała za sobą talerze.

-Będę później - rzuciła, całując Kakashi'ego w policzek.

-A ty gdzie? - zapytał zdziwiony.

-Wybacz, ale nie było mnie w Konoha przez dwa lata - syknęła, naciągając maskę na twarz. - Chyba się coś zmieniło, nie?

Wzruszył ramionami. Kakate przewróciła oczami i wyszła z domu, zostawiając Kakashi'ego samego.

Przechodziła uliczkami Konoha, pozdrawiając mieszkańców. Niewiele się tu zmieniło. Kilkulatków, których Kakate jeszcze nie znała, można było policzyć na palcach obu rąk. Do Konoha sprowadziło się kilka rodzin, a dwie, czy trzy wybyły do innych wiosek. Ichiraku Ramen stał nadal tam, gdzie był i tam właśnie Kakate skierowała swoje kroki. Usiadła na jednym z krzeseł.

-Jeden mały ramen, proszę - powiedziała radośnie.

-Kakate? - spytał zdziwiony Teuchi.

-Już wróciłam! - zawołała optymistycznie. - Dostanę ramen, Teuchi-san?

-Oczywiście! - odparł, uśmiechając się do niej przyjaźnie. - Dawno wróciłaś?

-Wczoraj wieczorem - odpowiedziała. - Niewiele się tu zmieniło. Zaledwie kilka nowych rodzin, gromadka dzieciaków. A to były aż dwa latka...

Teuchi uśmiechnął się do niej, podając jej miskę z parującym ramenem.

-Ty też niewiele się zmieniłaś, Kakate - powiedział. - Nadal nosisz się jak Kakashi.

-Chodzi ci o maskę? - zapytała. - Wiesz, że to dla zabawy. Nie ubóstwiam kawałka materiału tak, jak mój braciszek.

Ściągnęła maskę i zabrała się do jedzenia.

-Zawsze robiłaś mu na złość - zauważył Teuchi. - Ale przynajmniej dzięki tobie nie załamał się po stracie Obito i Rin.

-Jak widać przeżył - powiedziała, przełykając trochę zupy. - Zawsze był twardy. Co do robienia na złość... Od tego jest przecież rodzeństwo, co nie? Świat byłby nudny, gdyby nikt nikomu nie robił na złość. Wiem po sobie.

Teuchi zaśmiał się.

-Tak, tak... Pamiętam jeszcze te wasze miłosne sprzeczki - zaczął.

-Miłosne sprzeczki? - powtórzyła, rzucając mu zaskoczone spojrzenie. - Teuchi-san, a chodzi ci o...?

-Nie udawaj, że go nie pamiętasz, Kakate - skarcił ją. - Zawsze na wszystkich misjach się z nim kłóciłaś. Nie wiem, czy to twoja własna inwencja, czy to, że klan Hatake nie może się po prostej dogadać z klanem Uchiha...

-Uchiha? - znów powtórzyła po nim. - Teuchi-san! Dopiero co przyjechałam, a ty mi musisz z tym kretynem wyskakiwać!

-Acha, czyli już pamiętasz... - zaśmiał się.

-Aż za dobrze - mruknęła.

Szybko zjadła zupę i podziękowała za posiłek, naciągając maskę na twarz.

-Do zobaczenia, Kakate! - pożegnał się z nią.

Pomachała mu na odchodnym. Skierowała się na swoją ulubioną polanę treningową.

Hatake Kakate - Historie KatD Where stories live. Discover now