..::VII::.. Pióra Feniksa.

4.5K 316 68
                                    


-Pamiętasz to jutsu, które pokazywałam ci dwa tygodnie temu? - zapytała Kakate. Sasuke skinął głową. - Nazywa się Pocałunkiem Smoka. Nie jest trudne, ale problem polega na tym, że chakrę zmieszaną z powietrzem, z której tworzy się ogień, nie wolno podpalać od razu. Dopiero pieczęć ma wyzwolić zapłon. To tak jakby zrobić kulę z ognia, ale nie wykonać ostatniej pieczęci.

-To trudne, Kakate sensei - jęknął Sasuke.

-Dasz radę, Sasuke-kun - dodała mu otuchy.

Pokazała mu szereg pieczęci, które zapamiętał od razu. Następnie zaczęły się żmudne ćwiczenia. Mimo wielu prób, Sasuke zawsze podpalał powietrze zmieszane z chakrą. Kakate jednak zauważyła, że zdołał wypuścić część powietrza bez zapłonu. Podopalanie następowało zawsze w ostatniej chwili, gdy Sasuke wypuszczał już resztki powietrza z ust.

-To się nie udaje, Kakate sensei - pożalił się.

-Spróbuj wypuścić tylko trochę powietrza - podsunęła. - Tyle co na małą kulkę ognia.

Skinął głową i wykonał polecenie. Tym razem nie zapalił powietrza.

-Pieczęć - zarządziła Kakate.

Sasuke złożył jedną ręką pieczęć tygrysa i powietrze przed nim zapłonęło. Nie było tego wiele, ale Kakate wiedziała, że młody Uchiha załapał już o co chodzi.

-Udało się, Kakate sensei! - cieszył się, skacząc wokół niej. - Udało się!

-Co się udało? - usłyszeli głos Itachi'ego.

Kakate, stojąca do Itachi'ego plecami, mrugnęła porozumiewawczo do Sasuke. Młody Uchiha skinął głową, doskonale rozumiejąc intencje Kakate. Był ciekaw w co dziś dziewczyna ma zamiar wkręcić Itachi'ego.

-Muszę cię jednak ostrzec, Sasuke-kun - zaczęła swoim wybujałym głosem. - Pocałunek to wcale nie taka łatwa sprawa. Musi być ta chęć, to pragnienie od ciebie. Poza tym nie wolno zapomnieć o tym, że jeden pocałunek może ponieść za sobą duże konsekwencje.

Sasuke widział, jak Itachi, stając za Kakate, unosi brwi do góry.

-Pytałeś wcześniej, czy się jej to spodoba - ciągnęła swoje Kakate. - Zapewniam cię! Taka forma pocałunku, jaką ja cię nauczyłam rozpali ją natychmiast, wierz mi!

Itachi uśmiechnął się do Sasuke zza pleców Kakate. Młody Uchiha skinął głową. Wiedział, że co jak co, ale tylko jego brat potrafi jednym słowem zagiąć Kakate Hatake. O zgrozo działało to także w odwrotną stronę.

-Dajesz lekcje całowania, Kakate-san? - zapytał cicho Itachi, nachylając się nad Kakate i szepcząc jej wprost do ucha. - A dasz mi choć jedną?

Czuł, że dziewczyna zadrżała. Powoli wdychał zapach jej włosów, rozkoszując się ciepłem, jakie od niej biło.

-Zboczeniec - skwitowała, odwracając się do niego gwałtownie.

Kosmyki jej włosów przejechały po jego twarzy, drażniąc nienaturalnie skórę.

-Ja tu uczę Sasuke-kun Pocałunku Smoka - zaczęła hardo, ukrywając speszenie. - To jutsu ogniste! A ten mi z całowaniem wylatuje! Sasuke-kun, jakiego ty masz brata?!

-Najlepszego - odpowiedział.

Kakate prychnęła niechętnie.

-Cholerna męska solidarność - syknęła cicho.

Sasuke zaśmiał się i podbiegł do brata. Pociągnął jego rękę tak, żeby ten nachylił się do niego. Zaczął coś szybko mówić Itachi'emu na ucho. Kakate z obrażoną miną, odwróciła się do nich plecami. Po chwili Sasuke przebiegł obok niej i w kilka minut opuścił polanę treningową. Kakate z westchnięciem ruszył za nim powoli.

-Kakate-san... - zatrzymał ją głos Itachi'ego.

-Coś się stało, Itachi-san? - zapytała.

-Chciałem ci podziękować - szepnął, stając przy niej. - Za to, że trenujesz Sasuke.

-Nie ma sprawy - odpowiedziała. - Odprowadzisz go do domu? Chciałabym już wrócić do siebie.

Skinął głową. Dziewczyna wyszeptała jakieś podziękowanie i opuściła polanę.

Leżąc na łóżku, zsunęła maskę na szyję i spojrzała w sufit. Co się z nią działo? Głupie reakcje. Czemu się zaczerwieniła pod jego domem? Czemu zadrżała, gdy stanął za nią? I czemu nagle poczuła chęć ucieczki, gdy znalazła się z nim sam na sam?

-To chore... - szepnęła sama do siebie.

Nawet nie próbowała odpędzić od siebie myśli, w których główną rolę grał Itachi. Wiedziała, że i tak nic by to nie dało. Zastanawiał się tylko, dlaczego tak a nie inaczej zachowało się jej butne ciało przy nim.

Ten jego wzrok pod domem Fugaku. Nie był zimny, o nie! I właśnie to najbardziej zdziwiło Kakate. Przecież zawsze pamiętała jego wzrok jako ten, w którym aż przelewała się oschłość i beznamiętność.

I ten jego uśmiech. Ciepły... Przyjazny... Niespotykany. Obraz jego uśmiechu nie mógł jakoś odejść od jej umysłu.

Na domiar złego ta sytuacja na polanie. Doskonale wiedziała, że poczuł jak drży. Tak, zadrżała. Jego bliskość, zapach odurzających zmysły perfum i dziwne ciepło działało na nią jak narkotyk. Oszałamiało, odrzucało od chłodnego myślenia, zachwiało jej świadomość...

-Cholera... - zaklnęł cicho. - Naćpałam się Itachi'ego.

Zaśmiała się szczerze, gdy sens słów dotarł do niej w pełni.

-Żebym się tylko nie uzależniła... - zaśmiała się jeszcze głośniej.

Gwałtownie zmniejszył temperaturę wody w prysznicu. Lodowate strumienie opływały jego ciało, co wcale nie pomogło mu tak, jak wcześniej myślał.

Co się z nim dzieje? Czemu tak na nią reaguje? Co ona takiego ma?

Jej bliskość... ciepło... zapach... miękkość włosów... Wszystko to sprawiało, że człowiek czuł się dziwnie bezsilny i uległy. Tak, jakby nic poza nią nie miało znaczenia.

„A ma?" - zapytał sam siebie.

-Sasuke-kun, nie śpisz jeszcze? - zapytał Itachi, wchodząc do pokoju młodego Uchihy.

-Nie - odpowiedział mu.

-Powinieneś iść już spać - szepnął, siadając obok niego na łóżku. - Jutro masz trening z Kakate.

Spojrzał na niego roześmianymi oczami.

-Kakate sensei jest wspaniała, prawda? - zapytał.

-Tak - odpowiedział mu nieco zamyślony Itachi.

-Więc dlaczego wolisz Hinabi? - dopytywał się.

-Wcale nie wolę Hinabi - zaprzeczył. - Po prostu...

-Więc dlaczego nie powiesz Kakate-sensei, że wolisz ją od Hinabi? - przerwał mu.

Westchnął ciężko.

-Za dużo główkujesz - rzucił.

-Nieprawda! - zaprzeczył, wciskając się pod pościel. - Dlaczego jej nie powiesz?

-Bo to nic nie da - odpowiedział mu. - Nie ma sensu mówić takich rzeczy, Sasuke-kun.

Prychnął wściekle spod kołdry.

-I poproś jutro Kakate, żeby puściła cię przed trzecią - zaczął Itachi. - Mamy specjalny przyjęcie dla ojca.

-Ktoś przychodzi? - zapytał Sasuke.

-Tak - odpowiedział mu. - Kilkoro ludzi z klanu i z Konoha. Trzeci Hokage. Tsume Inuzuka. Yamanaka. Akamichi. Hinabi ze swoim ojcem. Bez sprzeciwów, Sasuke-kun! Masz być i już!

Hatake Kakate - Historie KatD Where stories live. Discover now