10. Zaskakujący finał

1.9K 195 131
                                    


Podróż do Wioski Rosy minęła wam bez większych problemów. Nie da się jednak ukryć, że przez te trzy dni żmudnej wędrówki poznałaś, czym jest trud ciągłego przemierzania kilometrów, obozowania, kiedy z burzowych chmur nieustannie sączy się ulewa czy konieczność zachowania gotowości do walki z potencjalnym wrogiem nawet w przypadku usłyszenia najcichszego szelestu.

Wreszcie ujrzeliście na horyzoncie bramę do niewielkiej osady. Westchnęłaś z ulgą, ponieważ perspektywa niekończącego się marszu zupełnie cię dobijała.

- Co tak wzdychasz? Nie mów mi, że znowu chcesz robić postój? Dzisiaj to osiemnasty raz a od kiedy opuściliśmy Konohę chyba już dziewięćdzie...

- Cicho! To nieprawda! – zaśmiałaś się, gwałtownie zasłaniając usta Shikamaru dłonią – Poza tym, jakoś nigdy nie wyrażałeś temu sprzeciwu...

- ... a raczej szło ci to na rękę... – dokończyłaś wspinając się na palce i spoglądając w jego brązowe oczy. Dostrzegłaś w nich rozbawienie, ale również coś głębszego. Nie wiedząc, co o tym myśleć, poprzestałaś na zwykłym uśmiechu.

- Oj, [imię], jak ty coś palniesz... – chłopak zabrał twoją rękę z jego twarzy, ale nie puścił jej – Skoro jesteś aż tak wyczerpana, to pozwól, że ci pomogę – powiedział i niemal natychmiast wcielił swój plan w życie, unosząc cię nad ziemię i biorąc na ręce.

- Shikamaru! – pisnęłaś, tracąc grunt pod nogami. Przez chwilę teatralnie próbowałaś się mu wyrwać, ale mimo wszystko podobała ci się ta jego bliskość, przyjemnie drażniący nozdrza zapach i spokój, który emanował od całej jego osoby. Wtuliłaś głowę w jego klatkę piersiową i pozwoliłaś, by zniósł cię ze wzgórza, z którego rozpościerał się widok na cel waszej podróży.

Nie minęło piętnaście minut, a już staliście u wrót wioski. Rozejrzałaś się wokoło. Osadę otaczała ogromna równina, coś na kształt stepu. Porastały go liczne trawy: wysokie, zielone, rzadkie, gęste i najbardziej egzotyczne gatunki. Dlatego wielki pagórek, który właśnie opuściliście zdawał się być jedynym urozmaiceniem tutejszego jednostajnego krajobrazu.

Wmaszerowaliście do środka z zamiarem spotkania z przywódcą. Po zapytaniu kilku przypadkowych przechodniów o drogę do jego siedziby, po niedługim czasie byliście na miejscu. Zapukałaś do bramy ogromnej rezydencji, która szybko została otworzona.

- A więc jesteście, shinobi z Liścia – odezwał się ciemnowłosy mężczyzna po uważnym przyglądnięciu się waszym ochraniaczom – Chodźcie z mną.

Trasa, którą prowadzono wasza dwójkę, wiodła przez długi, wypełniony światłem, wpadającym przez spore okna, korytarz. Wystrój, w jakim urządzono chociażby tak nieznaczny odcinek mieszkania, świadczył o imponującym bogactwie jego właścicieli. Stawiałaś kroki po wyłożonej ekskluzywnym, najdroższym na rynku drewnem podłodze, zastanawiając się, skąd gospodarz czerpie tak wielkie dochody. Mieszka przecież w tak  niewielkiej i niepozornej osadzie, jaką jest wioska Rosy.

Najprawdopodobniej jeden ze służących, bo na taki status oceniałaś waszego przewodnika, doprowadził was do obszernego pomieszczenia. Na zdobionych, aksamitnych poduszkach zasiadał mężczyzna około pięćdziesiątki, o pociągłej twarzy i przenikliwym spojrzeniu. Tuż obok ujrzeliście młodego, jasnowłosego chłopca.

- Witajcie – ten starszy wskazał ruchem głowy dwa identyczne siedzenia, gdzie posłusznie się usadowiliście – Jak się domyślacie, to ja jestem panem feudalnym, który was wynajął. Waszym zadaniem jest bezpieczne doprowadzenie mojego siostrzeńca do sąsiadującej Wioski Drzew.

- Czy powinniśmy uważać na coś konkretnego? – zmarszczył brwi Shikamaru, jak zawsze dokładnie analizując każde usłyszane słowo

- Cóż... - na chwilę zamyślił się wasz rozmówca – Nie wydaje mi się. Powinno się obyć bez... problemów – ucichł, by po chwili dodać – Tylko pod żadnym pozorem nie pozwólcie, by Kodomo wpadł w ręce wroga...!

[Shikamaru x Reader] Przed SiebieWhere stories live. Discover now