11. Uroki nieba i walki

1.9K 186 90
                                    

Czułaś, że po twarzy łaskoczą cię promyki porannego słońca. Leniwie uchyliłaś powieki i  pierwszym co ujrzałaś  była kamienna ściana i okno pozbawione szyb. Na skutek tego, do wnętrza pomieszczenia z łatwością wypadały podmuchy porannego wiatru. Jednak mimo, że powinnaś czuć chłód tym spowodowany i chociaż słyszałaś i widziałaś jak siła żywiołu targa koronami pobliskich drzew, otaczało cię jakieś tajemnicze ciepło.

Dopiero po dłuższej chwili zdałaś sobie sprawę, z tego co robisz w miejscu takim, jak to. Przypomniałaś sobie o wczorajszej randce z Shikamaru i o jej finale. Chłopak zabrał cię tutaj, a wtedy zaczęły dręczyć cię wspomnienia z przeszłości i kiedy byłaś już bliska płaczu on uspokoił cię pocałunkiem. Wspomnienie jego cudownych ust wciąż wydawało ci się świeże i przez chwilę nawet miałaś wątpliwości czy to rzeczywiście się wydarzyło, czy to tylko sen.

I dlatego też między innymi nie byłaś pewna, co powinnaś o tym wszystkim sądzić. Skoro to była randka, to teraz teoretycznie zostałaś jego dziewczyną? A może to wszystko wydarzyło się tylko po to, żebyś po prostu przestała płakać?  A co jeśli nie miało zupełnie nic znaczyć?

Niemożliwe, pomyślałaś, przypominając sobie namiętność jaką w pamiętny pocałunek wkładał Shikamaru (o jaką tak właściwie nigdy byś go nie podejrzewała). 

Ale niewykluczone, dodałaś w myślach.

W następnej kolejności stwierdziłaś, że jeżeli chcesz się tego wszystkiego dowiedzieć, to pora już stanąć na równe nogi. Poza tym, jeszcze dzisiaj czeka waszą dwójkę nieszczęsna misja.  Z takimi zamiarami zapragnęłaś się poruszyć, ale wtedy dopiero zdałaś sobie sprawę z tego,  w jakiej pozycji się znajdujesz. Opierając się plecami o chłodną ścianę na wpół leżałaś ze zgiętymi w kolanach nogami i głową opartą o ramię chłopaka. On natomiast obejmował cię i pozwalał, byś wtuliła się w niego. Śpi, czy nie śpi?, zastanawiałaś się nie mając odwagi się poruszyć, aby przypadkiem go nie obudzić. Nie miałaś pojęcia nawet która jest godzina, równie dobrze mogłaś wstać o szóstej rano, jak o jedenastej.

Mimo tego, najdelikatniej jak potrafiłaś,  zaczęłaś wyswobadzać się z jego uścisku. 

- Spokojnie, ja też już nie śpię - nagle wprost do twojego ucha dobiegł jego przyciszony głos, przez co aż podskoczyłaś.

- Nie strasz mnie tak! Chcesz, żebym dostała zawału na mojej pierwszej poważnej misji?! 

- Kiedy śpisz, nie wyglądasz ani trochę na taką, która potrafi tak głośno krzyczeć - odpowiedział, rozmasowując ucho, do którego tym razem ty z całym impetem wydarłaś się,  w akcie przerażenia.

Jednak ciebie zamiast skruchy ogarnęła panika. Zamiast przepraszać, zaczęłaś zastanawiać się jak długo Shikamaru jest już w pełni świadomości, skoro wie jak wyglądasz kiedy śpisz. Miałaś szczerą nadzieję, że przebywając w objęciach morfeusza nie przybrałaś żadnej głupiej miny, nie chrapałaś lub przynajmniej nie robiłaś czegoś w tym rodzaju.

- W każdym razie proponuję teraz trochę się odświeżyć a potem załatwimy sprawę z tamtym dzieciakiem - odezwałaś się po chwili milczenia, jednocześnie podnosząc się z ziemi - Nie wiesz może, która godzina?

- Jasne, że wiem. Jakieś dwie godziny temu zapytałem o to samo, kobiety, które chciały zrobić porządek ze starymi skrzyniami z rzeczami które przetrwały pożar. Według tamtych informacji teraz dochodzi dziewiąta.

[Shikamaru x Reader] Przed SiebieWhere stories live. Discover now