1

767 38 5
                                    

Panna Peregrine jak zwykle przechadzała się po domu, akurat wszyscy byli na dworze, w ten piękny słoneczny dzień.

Cały czas coś nie dawało jej spokoju, tylko nie wiedziała co to takiego.

Według jej zegarka listonosz powinien przyjść za równe dziewięć minut, biorąc pod uwagę jego strachliwość tym domem.

Nie śpiesząc się, udała się do drzwi wejściowych, w samą porę je otworzyć, niż listonosz zadzwoni dzwonkiem.

- Witam panią.

- Dzień dobry, jest pan bardzo punktualny.

Można było zobaczyć strach w jego oczach.

Wręczył jej jeden list.

-D-dziękuję, do widzenia.

Szybko udał się w kierunku drogi do miasteczka.

Udała się do swojego gabinetu, żeby spokoju przeczytać korespondencję.

Usiadła za biurkiem, rozerwała kopertę, wyciągnęła kartkę, rozwinęła ją.

Droga Almo

Ostatnio wyczuwam bardzo dziwną, słabo wyczuwalną osobliwą osobę. Wydaję mi się, że ostatnio ujawniła się nowa imbryna (wiem, że po angielsku piszę się to inaczej, ale tak mi łatwiej), tylko problem polega w tym, że ona nie jest niemowlęciem, ewidentnie wyczuwam starszą osobę. Nie wiem, dlaczego tak się stało, ponieważ jak doskonale wiesz, każdą nową opiekunkę wyczuwamy w dniu jej narodzin. Zgaszam się z prośbą do ciebie, ponieważ masz większe doświadczenie niż ja. Te sygnały pochodziły z miejskiego sierocińca, w Californi. Z moich informacji wynika, że mają tam przepełnienie, więc jeśli ją znajdziesz, weź ją do siebie. Musisz wziąć ze sobą odpowiednie papiery, wierzę również w twój dar przekonywania. Niestety nie będę mogła ci towarzyszyć, ponieważ zapewne w tym czasie będę miała bardzo dużo roboty przy trojaczkach, które mają się urodzić w mojej okolicy, dlatego iż nie wiem, czy ich osobliwość nie będzie zagrażać ludziom.

Mogłabyś w końcu używać częściej telefonu.

Bardzo ci dziękuję, wiem, że nie odmówisz tej sprawie.

Amelia

Nie jej wina, że była jednak ze starej daty, ogólnie to chodziła ubrana dość ekscentrycznie, tylko kiedy wyruszała w świat, ubierała się bardziej do tych czasów.

Niezwłocznie udała się do ogrodu.

- Dzieci, proszę, podejdźcie do mnie. - Powiedziała donośnym głosem.

Od razu wszyscy się przed nią zjawili.

- Niestety niezwłocznie muszę udać się do stanów, najprawdopodobniej nowa imbryna się ujawniła, moja przyjaciółka poprosiła mnie, żebym się nią zaopiekowała.

- Przecież to nie pani region. - Powiedziała Emma.

- Wiem, tylko to dość dziwna sytuacja, dlatego ze względu na moje doświadczenie polecę tam.

- Czy mamy szykować łóżeczko dla nowej członkini proszę pani ? - Powiedziała Fiona.

- Z tego, czego się dowiedziałam, to jest starsza dziewczynka, ale niestety nie mam stuprocentowej pewności. Enoch, jesteś najstarszy, na ciebie spada odpowiedzialność za ten dom, oraz innych. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz mojego zaufania.

- Oczywiście pani Peregrine, popilnuję ich.

Wyjęła swój zegarek.

- Licząc optymalny czas dotarcia na miejsce oraz wrócenie, powinnam być za równe siedemdziesiąt sześć godzin oraz dwanaście minut. Ewentualnie wyjątkowo mogę się spóźnić, z przyczyn odnalezienia tej dziewczynki. Do widzenia, bardzo będę za wami tęsknić.

Szybko poszła do swojej sypialni spakować potrzebne rzeczy oraz przebrać się w poważniejsze ciuchy, takie jak noszą dyrektorki zwykłych sierocińców.

Jake POV

Od zawsze wydawało mi się, że jestem inny, niepasujący do reszty.

Dosłownie przewidywałem czyjeś wypadki, mogłem im zaradzić, pomóc tej osobie.

Moje życie od zawsze nie było łatwe, wychowywanie się od zawsze w domu dziecka, gdzie codziennie cię leją, bo niby tak fajnie. Nienawidziłem swojego życia.

Szedłem właśnie przez park, paląc papierosa, kiedy już praktycznie całego wypaliłem, przygasiłem niedopałek podeszwą buta.

Zbliżała się pora, w której musieliśmy wracać do sierocińca.

Nie spiesząc się, poszedłem w stronę tego chujowego budynku.

Wszedłem przez bramę, potem drzwi, gdzie zostałem zatrzymany przez panią "skrzeczę na wszystko i wszystkich".

- Portman kolejne spóźnienie, to już twoje dziesiąte w tym miesiącu, do dyrektorki.

- Dobrze proszę pani. - Starałem się być miły.

Usiadłem przed jej gabinetem na krześle, czarny plecak położyłem obok mnie.

Drzwi się otwarły i wyszła nich największa jędza świata.

- Zapraszam.

Wszedłem do pokoju, usiadłem na krześle obok pewnej kobiety, która dziwnie mi się przypatrywała.

- Jake, to jest Pani Peregrine.

- Dzień dobry.

- To do prawdy świetny chłopak, same dobre oceny.

Czy ja mam jakieś omamy ? Ona to gada o mnie ?

- Nie chcę szanownej pani przerywać, ale jak już pani wie, przybyłam tu, żeby przenieść jedno z dzieci do mojego sierocińca.

- Panno Peregrine, dlatego właśnie poprosiłam tu tego młodzieńca. Czy mogłaby pani go wziąć ?

- Nie jestem pewna, właściwie przybyłam tu po dziewczynkę.

Nagle zadzwonił telefon, stara ropucha odebrała go i wyszła z gabinetu.

- Jacob, czy mógłbyś pokazać mi prawy nadgarstek ?

Spojrzałem się na nią dziwnie.

Pokazałem jej ten nadgarstek, miałem tam jedynie śmieszne znamię.

- To niemożliwe.

Miała wymalowane mocne zaskoczenie na twarzy.

Nie rozumiałem, o co jej chodzi.

Kiedy tylko drzwi się otworzyły, przybrała całkowicie spokojny wyraz twarzy.

- Proszę pani, z chęcią przyjmę tego młodzieńca w swoje progi.

- To bardzo dobre wieści, musimy tylko wypełnić papiery i już dzisiaj może go pani wziąć.

- Jacob, proszę cię, żebyś, poszedł się już pakować.

Kiwnąłem głowę i poszedłem na górę.

To było dziwne, zwykle opiekunki darły po nas mordy.

Nie wiem czemu, ale wydała mi się sympatyczna.

Strange, Crazy, Beautiful Love // Enoch O'Connor/Jacob PortmanNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ