8

221 21 0
                                    

Po śniadaniu zatrzymała mnie Emma.

Zostaliśmy sami w jadalni.

- Enoch, jeśli znowu chcesz go skrzywdzić, to sobie daruj. - Powiedziała pewnie.

- Blondi, spokojnie. Sama chciałaś, żebym zaczął być dla niego miły, to jestem, a i tak się czepiasz.

- Nie lubiłeś go od samego początku, nagle zmieniasz zdanie ?

Przewróciłem oczami.

- Możesz, w to nie wierzysz, ale zawarliśmy rozejm.

Spojrzała się na mnie podejrzliwie.

- Jeśli go ponownie skrzywdzisz, to cię wykastruje.

Mówiła całkiem poważnie, zaczynałem się trochę jej bać.

- Jake jest dla mnie jak brat, powinieneś to zrozumieć. Bo Olive jest dla ciebie jak siostra i wiem, że mógłbyś zabić osobę, która mogłaby ją skrzywdzić.

Miała całkowitą rację, tylko już nie mógłby go skrzywdzić.

Chociaż mam mały mętlik w głowie, tylko zapewne Jake ma większy.

- Daję ci słowo, że mam całkowicie czyste intencje wobec niego, oraz że nie planuję nic, żeby coś mu się stało.

- Trzymam cię za słowo. - Uśmiechnęła się szeroko.

- Chodźmy wszyscy na spacer, dawno tego nie robiliśmy.

- Dobry pomysł blondi.

Uśmiechnąłem się do niej i poszliśmy oznajmić reszcie, żeby się zbierali.

Do obiadu chodziliśmy, po terenach gdzie nie było ludzi.

Było to bardzo relaksujące, trwało jeszcze lato, tylko pogoda i tak lubiła płatać figle, raz zimno, raz ciepło i tak na zmianę.

Kiedy tylko wróciliśmy, wszyscy postanowili iść robić obiad.

Oprócz Fiony i Claire, które poszły pielęgnować ogród.

Nie chcąc im przeszkadzać, poszedłem obejrzeć wiadomości.

Po około dziesięciu minutach przyszedł niebieskooki.

- Czemu nie gotujesz kuchareczko ? - Zapytałem z wrednym uśmieszkiem.

Przewrócił oczami.

- Wygonili mnie.

Usiadł obok mnie, w bezpiecznej odległości.

- Coś ciekawego ?

- W sumie to nie, pokój na świecie i tak dalej. Same nudy. - Opowiedziałem obojętnie.

Kątem oka na niego spojrzałem, jego reakcja to był cichy śmiech.

Nie rozumiałem go, ale widząc jego reakcję, sam się zaśmiałem.

- Jesteś nienormalny. - Powiedziałem przez śmiech.

- Mówi to osoba, która może sterować ludźmi.

W naszych docinkach nie było słychać wrogości, w sumie to było zwykłe przekomarzanie.

- Dobra, wygrałeś. - Powiedziałem całkiem poważnie.

Spojrzeliśmy sobie w oczy.

Uśmiechnął się perliście.

- Słodko wyglądasz, jak się uśmiechasz.

Od razu jego policzki nabrały różowego koloru.

Łatwo go zawstydzić.

- Przestań.

Strange, Crazy, Beautiful Love // Enoch O'Connor/Jacob PortmanWhere stories live. Discover now