Rozdział XVII

7.5K 529 84
                                    

Mrugam kilkakrotnie oczyma, po raz kolejny drapiąc się po ubłoconej stopie. Nie czuję się komfortowo, leżąc w łóżku brudna, wzdycham więc i postanawiam iść się umyć. 

Cicho przekręcam kluczyk, po czym otwieram drzwi i wychodzę na korytarz. Alkohol najwyraźniej w większości wyparował już z mojej krwi, ponieważ nie chce mi się śmiać, a w głowie nie kręci mi się aż tak bardzo.

Stąpam na palcach po zdradzieckiej podłodze, aż docieram do łazienki. Naciskam włącznik, a następnie zamykam za sobą drzwi i odkręcam kurek, tym samym wlewając do wanny gorącą wodę. 

Przez kilkanaście minut dokładnie szoruję całe ciało. Dziwię się, jak bardzo ubrudzone było, podczas gdy resztki ciemnej wody spływają do ścieków. 

Podchodzę do lustra i od razu krzywię się na swój widok. Mimo że umyłam włosy trzykrotnie, i tak wyglądam koszmarnie. Z westchnieniem sięgam po szczoteczkę do zębów i szczodrze nakładam miętową pastę, po czym zaczynam czyścić kikuty, jak mówi mój tata. 

Kiedy kończę, z ulgą otwieram drzwi, ale momentalnie staję jak wryta, zauważając przed sobą mamę. 

Stoi w szlafroku i ciepłych papciach, mierząc mnie wściekłym spojrzeniem. Jej krótkie włosy są rozmierzwione i sterczą na wszystkie strony, a oczy są podkrążone. Widząc mnie, zaciska zęby i krzyżuje ramiona na piersi.

Jestem w dupie.

— Cześć, mamo — mówię cicho, spoglądając na nią niepewnie. 

— Chuchnij — rozkazuje oschle, wskazując na swój nos. 

Przełykam ślinę, modląc się, by pasta do zębów była na tyle silna i zatuszowała zapach alkoholu. Niechętnie pochylam się w stronę mojej rodzicielki i wypuszczam z ust krótki oddech.

Moje serce z całkowitą pewnością zatrzymuje się na sekundy, podczas których oczekuję na werdykt mamy. Peszę się, kiedy rysy jej twarzy najpierw się rozluźniają, a potem marszczy brwi, mierząc mnie spojrzeniem od stóp do głowy.

— Piłaś — oznajmia, po czym odwraca głowę, tępo wpatrując się w ciemną przestrzeń. 

Przygryzam wargę, kiedy mama kieruje się do kuchni. Przysiada na stołku i opiera łokcie o blat, po czym chowa twarz w dłoniach. Nie płacze, ale wiem, że jest jej do tego blisko. 

Serce ściska mi się na myśl, że sprawiłam jej przykrość. Niezbornie podchodzę do niej i siadam naprzeciwko, uważnie obserwując każdy jej ruch. 

— Mamo... — zaczynam, ale mi przerywa.

— Odkąd poznałaś Bruna, zaczynasz robić się nieodpowiedzialna — stwierdza z wyrzutem, unosząc głowę i patrząc wprost w moje oczy. 

— To nie przez niego — burczę.

— A przez kogo? — rzuca z kpiną. — Nigdy taka nie byłaś, zawsze mogłam na tobie polegać. Nawet kiedy zginął Kevin, trzymałaś się lepiej niż ja, pomagałaś mi — szepcze. — A teraz? Nic nam nie mówisz, znikasz na całe noce i wracasz pijana.

Niedbale oblizuję usta, usilnie zastanawiając się nad tym, co powinnam jej powiedzieć. 

— Po prostu się o ciebie martwię, Clementine — mówi mama, po czym bierze głęboki, drżący wdech. — Nie chcę, żebyś się z nim spotykała.

Zmykam oczy, starając się okiełznać buzujące we mnie emocje. Po chwili zerkam na mamę, a ta uważnie mierzy mnie wzrokiem, najwyraźniej oczekując odpowiedzi. Ściągam brwi. 

— Nie będę — stwierdzam, jednocześnie doskonale wiedząc, że kolejny raz ją okłamuję. 


Samotne sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz