— Clementine, musimy porozmawiać — oznajmia mama od razu, gdy zamykam za sobą drzwi.
Biorę głęboki wdech, po czym cicho ściągam ze stóp trampki, kładę je na podłodze i wędruję do kuchni. Zastaję mamę pichcącą coś przy kuchence w niebieskim fartuchu w kwiatki. Usiadam na taborecie, a ona automatycznie odwraca głowę i mierzy mnie wnikliwym spojrzeniem.
— Hm? — bąkam.
Wzdycha, odkładając łyżkę do zlewu. Następnie przysiada naprzeciwko mnie, na co się spinam.
— Kenneth się o ciebie martwi — wyznaje, posyłając mi troskliwe spojrzenie. Jednak jej wyraz twarzy momentalnie się zmienia, gdy kontynuuje. — Powiedział mi, że odjechałaś z Brunem. Miałaś się z nim nie kontaktować.
— To chłopak Hazel — napomykam.
Usiłuję nie zwracać uwagi na ból rozchodzący się po moim sercu, a mama chwyta koniuszkami palców podstawę swojego nosa, wyraźnie poddenerwowana.
— Gdzie pojechaliście? — pyta po chwili, na powrót patrząc na mnie złowrogo.
— Yhm, do kawiarni — kłamię.
Sama gubię się już w swoich kłamstwach. Nie pamiętam nawet, co ostatnio wmówiłam mamie, wszystko zlewa się w pogmatwaną całość.
— Tak? — Unosi brwi. — Do której?
— Czy to ważne? — rzucam z rozmamłaniem.
Nie mam ochoty na połajanki.
— Clementine — gani mnie. — Po prostu się z nim nie spotykaj.
Zaciskam usta, nie chcąc palnąć czegoś niestosownego. Prawda jest taka, że cokolwiek rozkazałaby mi w związku z zaprzestaniem kontaktów z Brunem, nie posłucham się jej.
Mimo że nie chcę znowu wpuszczać ją w maliny, muszę skłamać.
— Okej — mamroczę.
— Na pewno?
Patrzy na mnie spode łba.
— Możesz być spokojna — zapewniam, podnosząc się ze stołka.
Na twarzy mojej rodzicielki maluje się ulga, podczas gdy ja z poczuciem winy człapię do swojego pokoju. Kiedy jednak zatrzaskuję za sobą drzwi, w moich żyłach zaczyna krążyć animusz. Czym prędzej wyjmuję z kieszeni telefon i wystukuję numer Kennetha. Przysiadam na łóżku, czekając, aż odbierze.
— Halo? — słyszę po chwili jego głos.
— Cześć, Kenneth — rzucam hardo. — Muszę zamienić z tobą słówko.
— No dobra — mamrocze, podczas gdy ja przesuwam się wgłąb materaca i opieram o wezgłowie. — A o czym chcesz gadać?
Powstrzymuję fuknięcie.
— Nie domyślasz się? — bąkam sarkastycznie.
— Domyślam.
— To przyjedź do mnie pod wieczór — proponuję, odgarniając z twarzy kosmyki włosów.
Zapada cisza, aż w końcu Kenneth podejmuje decyzję:
— Dobra — duka.
A ja się rozłączam.
***
Przygotowuję się do rozmowy z Kennethem, układając sobie w głowie wszystko, co chcę mu wyrzucić. Opiera się to przede wszystkim na tym, że nie powinien od razu lecieć do mojej matki.
CZYTASZ
Samotne serca
RomanceSiedząc na obitym brudną tkaniną fotelu w jednym z amerykańskich pociągów, Clementine poznaje pijanego chłopaka o niebieskich tęczówkach w odcieniu topazu i rozmierzwionych włosach. Dziewczyna pragnie tylko znów móc czytać książki do rana i przesia...