18. Ces petites choses qui créent en toi l'osmose

2K 219 97
                                    

[przyp. tłum - francuski tytuł totalnie mnie rozwalił, a nie chciałam wklejać wam tutaj tekstu rodem z tłumacz google, wiedząc jak bardzo "poprawny" on jest :D Jeśli ciekawi was znaczenie tytułu, możecie próbować kontaktować się z autorką, link do jej profilu jest w opicie fanfiction.]

Było za późno. Pusta sala była wystarczająco symboliczna.

Zawiesił głowę i czuł jak jego łzy zaczynają spływać. Tym razem były cieple powitane, były zasłużone. Jeśli kiedykolwiek był ktoś wart, aby za nim płakać, to był Chanyeol. Oparł głowę o ręce i pozwolił łzom opadać, opadać po jego policzkach i niszczyć jego makijaż wokół oczu. Pociągnął nosem w swoich dłoniach i próbował opanować drżenie ciała, myślał, że zacznie szlochać i będzie musiał być wyprowadzony z sali.

Wydał z siebie smutny, delikatny, płaczliwy dźwięk i poderwał głowę, kiedy otrzymał na niego odpowiedź.

-Baekhyun.

Baekhyun wstrzymał oddech, kiedy jego serce zgubiło rytm, boleśnie ściskając się w jego piersi.

Powoli uniósł głowę w stronę głębokiego, czarującego głosu, który zawołał jego imię, z pasmami włosów wpadającymi nieszczęśnie w jego oczy.

Przez swoje zamazujące widok łzy, spadające po jego policzkach, zobaczył niszczycielsko pięknego mężczyznę z roztrzepanymi włosami, stojącego samotnie na boisku. Był w swoim stroju sportowym, jego brąz włosy układały się, sprawiając, że wyglądał niemal dziko, a jego spojrzenie wbite było intensywnie w Baekhyun.

-Nie płacz. -było wszystkim, co powiedział chłopak. Jego mina nie wyrażała emocji, jego zwykle ciepłe brązowe oczy były teraz ciemne.

Baekhyun znał te oczy. Widział je wcześniej, bardzo blisko, te błyszczące źrenice pełne inteligencji i pasji wpatrujące się głęboko w jego wnętrze. Ale gdzie? Chciał spytać, jednak jego usta odmówiły wytworzenia nawet pojedynczego dźwięku.

-Proszę, nie płacz. -kontynuował chłopak, a jego wyraz twarzy nieco złagodniał. Jego piękne usta poruszały się powoli i Baekhyun był w stanie tylko wpatrywać się w tego pięknego mężczyznę. -Jesteś tak przepiękny...nie możesz płakać, dobrze?

Chanyeol uniósł drżącą rękę do twarzy Baekhyuna, gładząc delikatną skórę i delikatnie szeptając: -Jesteś tak przepiękny. -w jego głosie słychać było zachwyt. -Po prostu... niesamowity.

-Chanyeol. -czknął Baekhyun. Otarł policzki i wstał, patrząc w dół, tam gdzie Chanyeol stał zaraz pod nim. Baekhyun przycisnął się do balustrady, jego serce waliło tak szybko, że kręciło mu się w głowie. Ich spojrzenia się spotkały i Baekhyun nie był w stanie odwrócić wzroku.

-Chanyeol. -powtórzył.

-Co ty tutaj robisz? -spytał chłopak.

Baekhyun nie mógł oddychać. To był Chanyeol. Chanyeol tam był, fizycznie, z nim, Baekhyun po prostu musiał złapać go za rękę, musiał go dotknąć.

-Ja...przyszedłem ciebie szukać, ale był już za późno. Nie było ciebie. -powiedział Baekhyun. -Przegapiłem cały mecz.

Oczy Chanyeola ociepliły się i Baekhyun myśłał, że ten się uśmiechnie, jednak tak się nie stało. Twarz Chanyeola pozostała frustrująco pusta i Baekhyun chciał oderwać od niego wzrok, spojrzeć w dół, ale nie był w stanie. Oczy Chanyeola go uwięziły.

-Nie powinienem tutaj być. -powiedział Chanyeol, przechylając lekko głowę, a Baekhyun uznał ten prosty gest za niemożliwe atrakcyjny. -Ale podszedł do mnie agent, zaraz po grze, więc zostałem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 05, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Senza Volto [TŁUMACZENIE]Where stories live. Discover now